• 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘 •

195 14 6
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲

❝𝐈𝐭'𝐬 𝐭𝐢𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐟𝐢𝐠𝐡𝐭❞

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

❝𝐈𝐭'𝐬 𝐭𝐢𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐟𝐢𝐠𝐡𝐭❞

Za drzwiami prowadzącymi na korytarz rozległy się dźwięki kroków, które z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze. Ktoś zbliżał się w naszą stronę. I to zdecydowanie nie była tylko jedna osoba.

- Cisco zablokuj drzwi!- Caitlin krzyknęła do mężczyzny

Długowłosy w kompletnej ciemności ruszył przed siebie. Przy drzwiach została umieszczona wajcha na wypadek braku prądu. W momencie, kiedy jego palce miały spotkać się z metalową rączką, drzwi zostały wyważone. Nagle wszystkie świata ponownie zabłysły.

- Stać! Nikt się nie rusza!- krzyknął jeden z atakujących, celując w naszą stronę pistoletem maszynowym

Do środka wbiegło czterech umięśnionych mężczyzn. Każdy z nich mierzył przed siebie bronią.

- Przyszliśmy po Silver.- oznajmił

Strojąca obok mnie Joyce obruszyła się.

- Przecież mamy czas do jutra. Jakim prawem tu...

- Lepiej zamknij buźkę, zanim ci ją odstrzelę.- jeden z nich nakierował pistolet w stronę głowy Joy

Żaden dupek nie ma prawa celować w moją siostrę. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. Zrobiłam krok do przodu, a wszystkie celowniki zwróciły się ku mnie.

- Ani kroku!

Uniosłam delikatnie ręce.

- Hej, nie chcemy żadnych problemów.- zrobiłam kolejny krok w ich stronę- Powiedzcie nam tylko, czemu przysłano was przed czasem?

- Szef sam już odkrył jej tożsamość i nie zamierza dłużej czekać.- powiedział mężczyzna, który stał najdalej nas

Dreszcz przeszedł mi po plecach. Strach prawie przyćmił mi racjonalne myślenie. No właśnie. Prawie...

- Czyli wiecie kim jest Silver?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam

Mężczyźni posłali sobie zdezorientowane spojrzenie. Prychnęłam rozbawiona. Przysłano ich, aby złapali Silver, ale nie powiedziano im, kogo właściwie mają złapać. Wysłano ich praktycznie z niczym. Nie spodziewałam się takiego posunięcia.

- I jak wy niby chcecie ją pochwycić, co?- parsknęłam

Najwyższy z nich uniósł broń wyżej, widocznie mi grożąc. Nie spodobał mu się ton mojego głosu. Byłam już gotowa użyć mocy i pobiec w jego stronę, gdy za mężczyzną odezwał się znajomy głos.

- Nie ładnie celować do damy z pistoletu. Nie nauczono was manier?- sarknął Flash

Typek obok mnie zauważając obecność Smugi, szybko stanął za mną i objął mnie ramieniem. Wylot lufy przycisnął mi do skroni. Zacisnęłam zęby, starając się nie przekląć.

- Odsuń się od niej.- powiedział donośnie Barry- Nie rób jej krzywdy.

- Oddasz nam Silver, a tej ślicznotce nic się nie stanie.- poczułam obrzydliwy oddech na szyi- Chyba, że będziesz nam to utrudniać i najpierw załatwię ją, a potem zabiję tamtą dziewczynę.- wskazał na Joy

Tego było już dla mnie za wiele. Czułam, jak narasta we mnie dzika furia.

- Nie grozi się mojej siostrze, dupku.- warknęłam

Wycelowałam stopą w kolano napastnika, sprawiając, że jego uchwyt zelżał. Wyrwałam się z jego uścisku, a świat dookoła mnie przystopował. W zwolnionym tempie zauważyłam, jak mężczyzna pociąga za spust. Wyciągnęłam szybko rękę w stronę kuli i zanim zdążyła kogokolwiek trafić, zmieniłam jej kurs na pobliską ścianę.
Odwróciłam się ponownie w stronę mężczyzny, po czym uderzyłam go w głowę z półobrotu, na tyle mocno, aby stracił przytomność. Wyprostowałam się, spoglądając na resztę napastników. Niemal czułam, jak moje włosy zmieniają kolor.

- Przestraszeni?- uniosłam kącik ust do góry

Zaczęłam biec w stronę kolejnego mężczyzny, celując kolanem w brzuch. Wytrąciłam z jego rąk broń, po czym podcięciem nóg powaliłam prosto na ziemię. Kontem oka zauważyłam, jak Flash pokonał pozostałą dwójkę. Odkręciłam się w stronę przyjaciół.

- Ty jesteś...- zaczął zszokowany Cisco- ... Silver?

On i Caitlin byli najbardziej w szoku. Barry wydawał się mniej poruszony tym odkryciem. Potarłam niezręcznie ręce.

- Um, no właśnie...- spuściłam wzrok na ziemię. Pasmo włosów, które spadło mi na twarz, wracało z powrotem do naturalnego koloru- Niespodzianka?

- Czemu nam nie powiedziałaś?- Snow spojrzała na Joy, która wpatrywała się we mnie zmartwiona- Czemu OBIE nam nie powiedziałyście?- powtórzyła

Brunetka objęła się ramionami, nie odpowiadając.

- Nie chciałam, żebyście mieli więcej kłopotów niż do tej pory mieliście.- zerknęłam na leżących dokoła ludzi- Ale jak widać, coś nie wyszło.

- No to...- zaczął niezręcznie Flash- Ja może zabiorę ich, a wy pogawędzicie sobie w waszym przyjacielskim gronie i...

- Nie wysilaj się Barry.- przerwałam mu, unosząc dłoń- Wiem, że to ty.

Zatkało zielonookiego na moment.

- Że jak? Ja? Skąd w ogóle takie myśli?- przerwał, widząc moje spojrzenie- Jak ty to odkryłaś?- zapytał zrezygnowany

- Nie jesteś za bardzo anonimowy.- Joy przeszła obok Allena- W wielu kwestiach.- spojrzała porozumiewawczo w jego stronę, po czym skierowała wzrok na mnie

Pokręciłam na boki głową.

- Później wszystko sobie wyjaśnimy. Teraz lepiej zajmijmy się tymi typkami zanim...- moją wypowiedź przerwał głośny huk

Sekundę później poczułam przeszywający ból. Nogi ugięły się pode mną.

- Louise!

Spojrzałam w dół. Na moim brzuchu zaczęła rozkwitać czerwona plama. Nieprzytomnie złapałam się za postrzelone miejsce, czując jak coraz więcej krwi wsiąka w moje ubranie. Upadłam na podłogę.

- Ona idzie ze mną.

Zmęczonym wzrokiem odszukałam osoby mówiącej. Przed wejściem z wymierzonym przed  siebie pistoletem stała dziewczyna. I to nie byle jaka. Była to Ruby- niegdyś moja najlepsza przyjaciółka.

Moje powieki stawały się coraz cięższe, a rozmowa wydawała się strasznie daleka. Nie minęło  długo, zanim całkowicie opuściła mnie świadomość. Jedyne co teraz czułam to zimno, które rozpływało się po moim ciele.

Miałam wrażenie, że umieram.


To be continued...



~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENDonde viven las historias. Descúbrelo ahora