• 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘‐𝐎𝐍𝐄 •

188 14 4
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲𝐎𝐧𝐞

❝𝐈𝐭'𝐬 𝐠𝐞𝐭𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐨𝐫𝐬𝐞❞

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

❝𝐈𝐭'𝐬 𝐠𝐞𝐭𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐨𝐫𝐬𝐞❞

Promieniujący ból rozchodził się po moim ciele. Potrzebowałam chwili, aby dojść do siebie i przypomnieć ostatnie wydarzenia.

 Atak na STAR Labs, pokonanie napastników, huk i... ciemność.

Otworzyłam gwałtownie oczy.

- Kurwa.- światło lampy oślepiło mnie na moment

Zamrugałam, próbując przyzwyczaić się do jasności. Miałam ochotę potrzeć powieki, jednak skrępowane ręce oraz nogi uniemożliwiły mi to. Zerknęłam w dół i zauważyłam metal, który otaczał moje kończyny. Szarpnęłam się.

- Nic ci to nie da.- odezwał się kobiecy głos

Uniosłam głowę. Przede mną stała Ruby Fleming w całej okazałości.

- Gwendolyn.- warknęłam

- Już nie Ruby?

- Po tym, jak mnie oszukałaś i postrzeliłaś, to nie.- odruchowo spojrzałam w dół

Dookoła brzucha miałam przewiązany bandaż.

- Spokojnie. Już się uleczyłaś. Fakt, że trochę to musiało potrwać.- wzruszyła ramionami

- Jak możesz mówić o tym z takim spokojem?- sapnęłam- Dlaczego?- Fleming podniosła pytająco brew- Dlaczego to robisz? Czym ci zawiniłam? Myślałam, że byłyśmy przyjaciółkami.

Prychnęła.

- Przyjaciółkami. Ta, jasne. Jesteś taka ślepa, Pierce.- Ruby pokręciła głową- Zawsze zależało ci tylko na sobie. Nie obchodziłam cię. Nigdy nawet nie spytałaś mnie, czy wszystko w porządku. Nigdy nie obchodziło cię moje życie! Byłaś tylko ty i twoje problemy. Innych miałaś gdzieś.

- O czym ty mówisz? Przecież, to nie prawda.- zaprzeczyłam

Dziewczyna kontynuowała, nie zwracając na mnie uwagi.

- Chociaż ty nie dostrzegałaś wielu rzeczy, ja nadal ci pomagałam. Byłaś wtedy jedyną osobą, o której myślałam. Byłam tak głupia, że nie widziałam świata poza tobą.- coraz bardziej rosła w niej wściekłość

Pobladłam, słysząc ostatnie zdanie.

- Chwila, czy ty...

Zacisnęła pięści z goryczą.

- A mówiłam, że jesteś ślepa? Myślisz, że dlaczego cię nie wydałam już na samym początku?- ciemnowłosa podeszła do mnie bliżej- Nawet nie zauważyłaś, że mi naprawdę na tobie zależało. Nie zauważyłaś tego, że od zawsze podobały mi się tylko kobiety. A wszystko dlatego, że codziennie widziałaś tylko czubek własnego nosa.- z bliska zauważyłam jej zaczerwienione policzki- W końcu miałam tego dość, ciebie również. I tak przez większość życia musiałam zabiegać o względy mojego własnego ojca. Nie doceniał mnie aż do czasu. Pomoc w złapaniu ciebie jest tylko przyjemnością.

Pokiwałam głową, załapując, o co chodzi. Spojrzałam jej hardo w oczy.

- Daddy Issues?

Od razu po wypowiedzeniu nazwy, poczułam mocne uderzenie pięścią. Z nosa spłynęła mi świeża krew.

- Masz mocnego sierpowego.- zacisnęłam powieki

- Niedługo nie będziesz już taka pyskata.- Fleming cofnęła się do wyjścia- Po odebraniu ci mocy i przekazaniu ich mnie, całe miasto pozna co to strach. A Flash może się schować.

- Przecież to niemożliwe.- zmarszczyłam brwi- Nie da się przekazać komuś mocy.

Dziewczyna zaśmiała się pod nosem.

- Uwierz mi, wszystko jest możliwe.

Drzwi zamknęły się za nią z łoskotem. Oparłam głowę o metalowe oparcie. Nadal do mnie nie docierało, co się właściwie stało. Miałam nadzieję, że to tylko koszmar, który za chwilę się skończy. Jednak to była rzeczywistość. Czułam się kompletnie bezsilna i zdana na los. Jedyną nadzieją byli moi przyjaciele oraz siostra. Tylko oni są w stanie mnie odnaleźć.

***

- Macie coś?- Barry podbiegł do Cisco i Caitlin

We dwójkę próbowali wyśledzić miejsce, do którego zabrali Louise.

- Nic. W pewnym momencie trop się urywa.- odpowiedziała Snow

Zielonooki złapał się za głowę. Nadal nie mógł uwierzyć, że pozwolił im uciec. Tak po prostu zabrali krwawiącą Lou. Pluł sobie w brodę za bezradność. Pamiętał, jak w momencie przelecenia kuli przez ciało dziewczyny czuł, jakby świat uciekł mu spod nóg. Nie był w stanie myśleć trzeźwo. Miał ochotę paść na kolana i błagać ich, aby nie robili jej żadnej krzywdy. Był gotowy poświęcić się i dać im w zamian siebie. Niestety jednak koniec końców udało im się zabrać Louise.

Ta sytuacja uświadomiła również Allenowi jedną rzecz. Przekonał się, że to, co czuje do dziewczyny, to nie jest tylko przyjaźń, czy zwykłe zauroczenie. Przy niej Iris jest jedynie zwykłą błahostką. Tylko Louise potrafiła rozbudzić w nim takie uczucia. Chciał ją mieć cały czas przy sobie i dać jej wszystko, co najlepsze. Pragnął spędzać z nią tyle czasu, aż będzie miała go w końcu dość. Zamierzał chronić ją przed okrutnym oraz jakże niesprawiedliwym światem. Przez to właśnie, nie potrafił sobie wybaczyć, że dopuścił do tak tragicznej sytuacji.

- Musimy się bardziej postarać!- Barry zaczął podnosić głos- Nie wiemy co się dzieje z Lou, a każda minuta jest ważna. Nie może stać się jej żadna krzywda. Może zróbmy tak, że Caitlin i Cisco zostaną w STAR Labs i będą szukać dalej kierunku, dokąd pojechali porywacze, Joy wypyta ludzi, czy przypadkiem czegoś nie widzieli, a ja pobiegnę do Departamentu Policji i...

Joyce szybko podeszła do mężczyzny, po czym odwróciła go w swoją stronę. Zamachnęła się i z otwartej dłoni strzeliła go w twarz. Barry przerwał swój słowotok.

- Wybacz.- skrzywiła się, widząc zaczerwieniony policzek. Złapała go za ramiona- Wiem, że martwisz się o Lou, ale musisz zachować spokój do jasnej cholery. Jeżeli zapomniałeś, to ona jest moją siostrą i boję się o nią tak samo, jak ty. Jednak panika w niczym nam nie pomoże.- brunetka odsunęła się od Allena

- Masz racje.- sprinter westchnął ciężko- To, co robimy?

- My zostaniemy w STAR Labs i dalej będziemy bazować na nagraniach, a ty przebiegnij się po mieście. Może znajdziesz jakiś ślad.- rozkazała Joyce

- Niech będzie.

To be continued...




~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ