• 𝐓𝐇𝐈𝐑𝐓𝐄𝐄𝐍 •

212 13 5
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐡𝐢𝐫𝐭𝐞𝐞𝐧

❝𝐃𝐢𝐬𝐭𝐮𝐫𝐛𝐢𝐧𝐠 𝐦𝐞𝐬𝐬𝐚𝐠𝐞❞

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

❝𝐃𝐢𝐬𝐭𝐮𝐫𝐛𝐢𝐧𝐠 𝐦𝐞𝐬𝐬𝐚𝐠𝐞❞

Barry w stroju Flasha, który dalej znajdował się na podłodze, patrzył na mnie zszokowany. Myślałam, że znajdował się aktualnie w Jitters, jednak musiał widocznie wrócić do STAR Labs po swój kostium.

Jak mogłam być taka nierozważna?

- Co ty tu...

- Oh! Cóż za zbieg okoliczności!- przerwałam mu, podnosząc się błyskawicznie- Ale to chyba nie czas na leżenie, prawda?- próbowałam jak najszybciej stamtąd uciec- W końcu mamy miasto do uratowania. Chodź!

Machnęłam w jego stronę ręką, po czym pobiegłam prosto do centrum handlowego. Po drodze wyrzucałam sobie w myślach, jak bardzo schrzaniłam sprawę.

Po kilku sekundach byłam już na miejscu. Zakradłam się do środka galerii przez boczne wejście i ostrożnie zbliżyłam się do miejsca, gdzie słyszałam odgłosy. Wyglądając zza ściany, dostrzegłam, że niedaleko mnie stał blondyn z działem w ręku.

- I gdzie ci wasi superbohaterowie?!- krzyknął, podpalając jakieś wolnostojące stoisko

Zrobiłam krok w przód, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Z niemym piskiem, odwróciłam się i z całej siły wycelowałam pięścią w twarz jegomościa. Mężczyzna złapał się za nos, jęcząc z bólu. Dopiero po chwili zauważyłam, kto to był.

- Co to miało być?- Flash fuknął jak najciszej się dało

- Wybacz!- szepnęłam odrobinę za głośno- Ale nie podchodzi się do ludzi od tyłu!

- Nie ważne.- machnął ręką, prostując się- Lepiej mi powiedz, czy masz jakiś plan?- wpatrywał się we mnie intensywnie

- Jeśli mam być szczera to nie do końca.- zmarszczyłam brwi- Może niech któreś z nas zwróci na siebie uwagę, a druga korzystając z rozproszenia, zaatakuje.- wychyliłam się ponownie- Nie wydaję mi się, że ten gościu jest meta-człowiekiem. Dlatego powinniśmy skupić się przede wszystkim na pozbawieniu go broni.

Zielonooki skinął głową.

- W takim razie ja go zaatakuje, a ty go czymś zajmij. Jesteś dobra w rozpraszaniu- mruknął bardziej do siebie niż do mnie

Popatrzyłam na niego zdziwiona.

- A to, co miało znaczyć?

Barry nie odpowiedział mi. Szybko pobiegł na drugą stronę, aby mieć lepszy dostęp do mężczyzny. Westchnęłam, po czym ostrożnie wyszłam zza ściany. Wyprostowałam się dumnie, stając tuż za kryminalistą.

- Szukasz czegoś?- powiedziałam głośno

Mężczyzna błyskawicznie odwrócił się w moją stronę i nakierował działo. Nawet nie drgnęłam.

- Nareszcie.- uśmiechnął się obrzydliwie- Ile można było cz...

Uniosłam dłoń, przerywając mu wypowiedź.

- Daruj już sobie, co? Znając życie, to będzie kolejny banalny tekst. Nawet nie wiesz, ile się tego nasłuchałam.- mężczyzna zamrugał zaskoczony- To może zrobisz nam wszystkim przysługę i się poddasz? Jestem dzisiaj wyjątkowo zmęczona.

- W takim razie przejdźmy do rzeczy moja droga.- blondyn uniósł rękę, aby wcisnąć guzik maszyny

W tym samym momencie, kiedy ogień miał buchnąć w moją stronę, jasna smuga mignęła przy mężczyźnie, uderzając go w twarz. Odchylił się gwałtownie do tyłu, nadal trzymając działo w ręku. Flash wycelował nogą w dłoń blondyna. Moc uderzenia wytrąciła mu broń, jednak na moje nieszczęście mężczyzna zdążył kliknąć przycisk. Fala ciepła poleciała w moją stronę.

- Silver!

Błyskawicznie odskoczyłam w bok. Lecący płomień niestety zdążył musnąć moje ramię, parząc je dotkliwe. Syknęłam z bólu. Kontem oka zauważyłam, jak Barry powalił na ziemię mężczyznę, po czym podbiegł do mnie.

- Silver, wszystko dobrze?- spytał spanikowany, kucając obok

- Tak, tylko mam oparzone ramię.- zacisnęłam powieki- Dokończmy, to proszę. Zajmę się raną później.

Flash z zawahaniem zgodził się i pomógł mi wstać. Podeszliśmy do leżącego blondyna.

- I po co to było?- rzuciłam do niego- Cokolwiek chciałeś zrobić, nie udało ci się to.

- Wręcz przeciwnie Silver.- spojrzał na mnie obłąkańczo- Wykonałem swoje zadanie.

- Jakie niby?- prychnęłam- Miałeś za zadanie dać się złapać?

- Dokładnie. Miałem również przekazać ci wiadomość od szefa.- jego wzrok był pusty- W końcu nadszedł czas. Znalazłem cię Silver i nie odpuszczę, dopóki cię nie dorwę, odbierając ci wszystko, co posiadasz. Szykuj się, bo nie zostało ci już dużo czasu.

Mężczyzna mocno zacisnął zęby, a po chwili z jego ust wyleciała piana. Nie minęła nawet sekunda, kiedy jego głowa opadła bezwładnie na ziemię.

- Cholera.- Barry pochylił się nad nim, aby sprawdzić puls. Przeklną pod nosem- Nie żyje.

- O co w tym wszystkim chodzi? Co się z nim stało?

- Prawdopodobnie rozgryzł fiolkę z trucizną, która zawierała cyjanek. Stosowali to podczas wojny.- wyjaśnił- Tylko bardziej interesuje mnie, co oznacza ta wiadomość i dlaczego się zabił zaraz po jej powiedzeniu.- spojrzał na mnie z powagą- Wiesz, kto może być jego szefem?

Westchnęłam zmęczona.

- Nie mam bladego pojęcia.

To be continued...




~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENKde žijí příběhy. Začni objevovat