• 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘‐𝐅𝐈𝐕𝐄 •

135 15 11
                                    

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲𝐅𝐢𝐯𝐞

𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐓𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲‐𝐅𝐢𝐯𝐞

ओह! यह छवि हमारे सामग्री दिशानिर्देशों का पालन नहीं करती है। प्रकाशन जारी रखने के लिए, कृपया इसे हटा दें या कोई भिन्न छवि अपलोड करें।

❝𝐆𝐞𝐭𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐫𝐞𝐚𝐝𝐲❞

- No nie wiem. Czy to nie będzie za dużo?- przejrzałam się w lustrze znajdującym się w moim pokoju

Miałam na sobie obcisłą czarną sukienkę na cienkich ramiączkach, sięgającą nieco przed kolano. Dekolt miał kształt litery V. Założyłam do tego posrebrzany naszyjnik z wiszącym symbolem błyskawicy. Joyce siedziała naprzeciwko mnie na łóżku, szczerząc się głupio.

- Wątpię, skoro to randka. Musi mu opaść szczęka na twój widok.

- To nie jest randka Joy.- mruknęłam podirytowanym głosem. Czułam jednak jak kąciki ust podnoszą mi się niekontrolowanie

- Ta, jaasne.- brunetka przeciągnęła literkę- To jest tylko wyjście na karaoke we dwoje, do którego Barry już dawno chciał CIEBIE zaprosić.- podkreśliła- Tak sobie tłumacz.

- Cokolwiek.

Westchnęłam, schylając się do butów. Podniosłam dwie różne pary.

- Które?- pokazałam je siostrze

W lewej dłoni trzymałam czarne szpilki z czerwoną podeszwą a w drugiej czarne trampki.

- Szpilki.- odpowiedziała bez zastanowienia, po czym wstała z łóżka

- Jesteś pewna? W trampkach będzie mi wygodniej biec...

Joy przerwała mi, kładąc ręce na moich ramionach. Spojrzała karcąco.

- Lou, dzisiaj nie będziesz nigdzie biec. Masz się dobrze bawić i chociaż na chwilę być normalnym człowiekiem bez żadnych mocy. Spędź proszę chociaż jeden spokojny wieczór.- wyjęła z mojej dłoni trampki i odłożyła je na bok

Skinęłam jej niepewnie głową.

- Postaram się.

Zerknęłam na zegar wiszący nad moim biurkiem. Za moment Barry powinien już tutaj być. Założyłam szybko szpilki na stopy i złapałam za torebkę, leżącą obok lustra. Odwróciłam się w stronę wyjścia z pokoju.

- Czekaj!- zatrzymała mnie Joyce

Spojrzałam na nią pytająco. Podeszła do mnie, po czym jednym ruchem ściągnęła gumkę z moich włosów. Ułożyła je na szybko.

- Teraz lepiej. Możesz iść.

- Dzięki.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju

Przechodząc obok salonu, dostrzegłam sylwetkę mojego ojca, stojącego w przejściu do kuchni.

- Wychodzisz gdzieś?

- Jesteś w domu?- również zadałam pytanie- Jakoś ostatnio bez przerwy siedzisz w pracy.

- Zapytałem pierwszy.- uśmiechnął się delikatnie- To jak?

Niezręcznie podrapałam się po dłoni.

- Wychodzę na karaoke z przyjacielem.

- Przyjacielem?- mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie- Z tym Barry'm Allenem jak się domyślam.

Skinęłam mu potwierdzająco. W duchu miałam nadzieję, że nie zacznie mnie wypytywać o nasze wyjście, ani że nie będzie znowu chciał porozmawiać sam na sam z Barry'm. Nie wytrzymałabym takiego wstydu.

- W takim razie miłej zabawy. Tylko bezpiecznie mi tam!- szarooki pogroził palcem, po czym ruszył w stronę swojej sypialni- Pozdrów go ode mnie.

- Jasne.- uśmiechnęłam się z ulgą

Tata zamknął za sobą drzwi w tym samym momencie kiedy, zadzwonił dzwonek. Podeszłam pospiesznie do drzwi wejściowych. Po otwarciu ich ujrzałam przed sobą uśmiechniętego Barry'ego. Miał na sobie czarne jeansy oraz błękitną bluzkę, która dobrze podkreślała jego mięśnie.

- Cześć.- powiedziałam, czując delikatne rumieńce na twarzy

- Hej Lou, wyglądasz...- wpatrywał się we mnie intensywnie-... niesamowicie.

Teraz już na pewno spaliłam buraka.

- Dzięki, ty też wyglądasz nie najgorzej.- żadne z nas nie chciało przerwać kontaktu wzrokowego- To co, idziemy? Robi się ciemno.- ściągnęłam nas na ziemię

Allen zamrugał jakby obudzony z transu. Wskazał dłonią na wyjście.

- Panie przodem.- powiedział czarująco. Zaśmiałam się pod nosem, zamykając za sobą drzwi- Biegniemy do baru, czy wolisz wziąć taksówkę?

W tym momencie chciałam dać sobie mentalnego plaskacza.

- Wolałabym szybciej, ale mam na sobie szpilki. A mówiłam Joy, że trampki będą lepsze. - mruknęłam, kierując się do drzwi- Poczekaj, zaraz wracam.

Barry szybko złapał mnie za rękę.

- Nie musisz ich zmieniać. Mam pomysł.- uśmiechnął się tajemniczo

Chciałam już zapytać co wymyślił, kiedy straciłam niespodziewanie grunt pod nogami. Pisnęłam przestraszona. Objęłam ciasno szyję bruneta, żeby nie spaść.

- Nie rób tak więcej bez ostrzeżenia!- zbeształam go

Allen nie mógł wytrzymać i zaśmiał się, widząc moją minę.

- Wybacz.- rzucił, kiedy zauważył mój zabijający wzrok- Trzymaj się mocno. Nie chcę, żebyś podczas biegu mi się zgubiła.

- Czyli mam wierzyć, że byłbyś w stanie mnie upuścić?- rzuciłam do niego zaczepnie

Spojrzał na mnie ciepło. Za każdym razem to spojrzenie sprawia, że moje serce topnieje, a nogi miękną.

- Nigdy.

To be continued...


~Ella Brekker~

SILVER STORM ‒ BARRY ALLENजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें