𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐄𝐢𝐠𝐡𝐭𝐞𝐞𝐧
❝𝐀𝐰𝐤𝐰𝐚𝐫𝐝 𝐝𝐢𝐧𝐧𝐞𝐫 - 𝐩𝐚𝐫𝐭 𝐭𝐰𝐨❞
Kolacja mijałaby dosyć spokojnie i bez wpadek, gdyby nie morderczy wzrok mojego ojca. Od dłuższej chwili wpatrywał się w Barry'ego w taki sposób, że mógłby przejrzeć jego duszę. Siedzący obok mnie brunet zauważył to, przez co zaczął się jeszcze bardziej stresować. Allen niezręcznie wyciągnął rękę w stronę swojej szklanki z napojem. Przez jego niezręczność cała zawartość wylała się na stół. Nagle Paul wbił nuż w drewniany blat, niebezpiecznie blisko Barry'ego.
- Barry...- zaczął spokojnie tata- Powiedz mi, czym się zajmujesz?
- Um.- zerknął w moją stronę, niemo wołając o pomoc- Jestem asystentem w wydziale kryminalnym.
Paul pokiwał głową z uznaniem.
- Odpowiedzialna praca.
- Barry jest świetny w tym, co robi. Dzięki niemu rozwiązaliśmy wiele spraw.- dodał dumny Joe
- Jasne.- Pierce oparł się plecami o krzesło. Zmrużył oczy- Jakie masz zamiary względem mojej córki?
Spojrzałam na tatę z ostrzeżeniem, aby nie zaczynał tematu. On jednak to zignorował.
- Nie musi się o nic pan martwić.- zaczął niepewnie Barry- My tylko się przyjaźnimy, ale zamierzam ją chronić. Przy mnie Lou nic złego się nie stanie.
Odetchnęłam z ulgą. Allen wybrał najbezpieczniejszą odpowiedź. Podniosłam szklankę z wodą do ust, upijając łyka.
- Słuchaj Barry, ja też byłem kiedyś młody i znam życie. Więc ostrzegam cię na przyszłość... Ani mi się waż spać z MOJĄ córką pod MOIM dachem.
Zaskoczona zakrztusiłam się wodą. Zupełnie nie spodziewałam się po tacie takich słów. Po drugiej stronie stołu Iris i Joe prawie zadławili się jedzeniem.
- Nie, to nie tak!- Barry uniósł ręce, czerwony na twarzy- Ja nie zamierzam tknąć pańskiej córki. Ma pan moje słowo!
Joy, która siedziała po mojej lewej, poklepała mnie po plecach. Widziałam, jak siostra hamuje śmiech. Posłałam jej błagające spojrzenie.
- To może przejdziemy już do ciasta?- brunetka klasnęła w dłonie- Piekłam je całe popołudnie. Musicie spróbować.- wstała od stołu
- To świetny pomysł.- Iris podłapała próbę ratunku
- Tato? Może pomożesz mi przynieść deser?- Joyce skinęła do mężczyzny głową
- Oczywiście.- Paul ostatni raz zerknął na Barry'ego i razem z szarooką wyszli z pomieszczenia
Załamana odchyliłam głowę do tyłu.
- Przepraszam cię za niego.- szepnęłam do Allena- Jest nadopiekuńczy.
Chłopak nadal był w szoku.
- Spokojnie, rozumiem Lou. Mogło być gorzej, prawda? W końcu ten nóż nie jest we mnie tylko w stole.
Wskazał na sztuciec, który nadal tkwił w drewnie.
- Fakt.
***
Niedługo po zjedzeniu deseru Westowie wraz z Barry'm szykowali się do wyjścia. Joyce zdążyła się już pożegnać i zbiera teraz brudne talerze.
- Przeżyliśmy.- zaśmiałam się
- Ledwo, ale jednak.- uśmiechnął się Allen- To było bardziej stresujące, niż moja praca.
Parsknęłam pod nosem.
- Chłopcze.- usłyszałam głos mojego taty
- O-o
W oczach bruneta ponownie pojawiło się przerażenie.
- Tak?
- Chodź ze mną. Chciałbym porozmawiać w cztery oczy.- Paul skinął głową w stronę Barry'ego
Westchnęłam zirytowana.
- Tato, ile można? Daj mu już święty sp...
- To nic, Lou. Nie mam nic przeciwko rozmowie.- przerwał mi Allen
- Jesteś pewny?
- Tak.- przytaknął
Tata wskazał na boczny korytarz, po czym razem z brunetem odeszli w tamtą stronę.
- Myślicie, że jak bardzo go nastraszy?- na mojej twarzy pojawił się grymas
- Barry jest dzielny. Da radę.- uśmiechnęła się do mnie Iris
- Jasne.- spojrzałam na nią krzywo. Odkręciłam się w stronę Westów- Jeszcze raz dzięki za przyjście.
- My też dziękujemy. Ta kolacja była naprawdę... ciekawa.- zaśmiał się Joe
Iris zgodziła się ze swoim ojcem.
- Ale niestety czas na nas.- ciemnowłosa włożyła płaszcz- A! I wy oczywiście też macie od nas zaproszenie.
- Zrobię moje słynne żeberka. Niebo w gębie.- rozmarzył się Joe
Zachichotałam.
- Chętnie przyjdziemy.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, zanim tata razem z Barry'm wrócili do przedpokoju. Chłopak wydawał się, aż nadto spokojny.
- Oddaję już go wam.- oznajmił Paul
- W takim razie my już będziemy iść.- Joe otworzył drzwi- Do szybkiego zobaczenia.
- Do zobaczenia.- odpowiedział tata
Westowie razem z Allenem, który zdążył posłać mi uspokajający uśmiech, wyszli z mieszkania. Zamknęłam za nimi drzwi. Odwróciłam się do rodziciela, oczekując wyjaśnień. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Wiesz, co? Barry to jednak porządny chłopak.
To be continued...
~Ella Brekker~
YOU ARE READING
SILVER STORM ‒ BARRY ALLEN
FanfictionBarry Allen- najszybszy żyjący człowiek na ziemi? Może i tak było, dopóki nie pojawiła się Silver. Silver to dwudziestodwuletnia Louise Pierce. Rok po wybuchu akceleratora, gdzie dostała swoje moce, ponownie wraca do Central City wraz ze swoją rodz...