twenty five

194 22 15
                                    

Sory za przerwe ale byłam na wakacjach i wyjebało mi noge pzdr. Sorry za błędy, przysięgam, że to czytałam, ale tak mi się wszystko już miesza, że naprawdę przepraszam.

      Dni wydawały się mijać spokojnie. Największy stres pojawił się, gdy otrzymałaś informacje zwrotną. Tym razem wyprzedziłaś mamę i byłaś pierwsza u listonosza z listem, decydującym o twojej dalszej przyszłości. Przy otwieraniu go, strasznie się bałaś. Ten strach nie był porównałby z informacją czy się dostałaś na To-Oh. Na tym skrawku papieru miała się kryć twoja wolność.

A gdy przeczytałaś treść, nie mogłaś uwierzyć. Musiałaś usiąść, żeby dobrze przetworzyć nową informację. Spojrzałaś jeszcze raz na papier w dłoni, a później znowu na lampę w górę. Nie rozumiałaś jakim cudem to się stało...

— I jak? — w drzwiach pojawił się twój brat, a zaraz obok siostra.

— Na pewno się dostała, to kujon — Sophie mu odpowiedziała, a ten lekko uderzył ją w tył głowy.

Wstałaś i podałaś im już trochę pogniecioną od palców kartkę. Luke wziął ją, aby uważnie przeczytać treść. Sophie również z zainteresowaniem czytała informację. Po chwili uśmiechnęli się we dwójkę.

— Widzisz, mówiłam, że kujonom łatwo w tym świecie — twoja siostra parsknęła.

— y/n, naprawdę super! — Luke objął Cię jedną ręką, nie przestając patrzeć też z zachwytem na świstek. Wyglądał trochę jak dumny ojciec. — Czyli cały remont nie pójdzie na marne...

— Och, jak ja też tęsknie za Paryżem... — Sophie westchnęła. — Ja wiem, że powinnam nienawidzieć tego miejsca ale... Ale tak mieć swój pierwszy pocałunek pod migoczącą wieżą...

— Sophie — Luke przewrócił oczami. — Jakiego typu seriali się teraz naoglądałaś?

— No, takich pełnych miłości. Boże, co z was za wraki emocjonalne? Miłość to cudowna rzecz. Wtedy nawet taka śmierdząca zaćpana stolica staje się piękna.

— To może pojedziesz z nami kończyć to mieszkanie? — zasugerowałaś. — Wtedy może to Ci się odwidzi.

— A wiecie, bardzo chętnie! Dawno sama tam nie byłam przez to wszystko. Och... szkoda, że dali mamie pracę akurat tutaj. Wiem, że z was widziałam najmniej, ale wolałabym zostać już w takiej Francji, czy też obsmarkanej Anglii. Cieszmy się, że nie musimy jeszcze podatku płacić za naszą królową.

— Nasza królowa jest wieczna Sophie — dodał Lucas.

— Pamiętajcie dzieci, że nie wolno nam o niej mówić źle, Sophie ma rację, że dalej podatek trzeba na nią odprowadzić — za twoim rodzeństwem pojawiła się mama. — Pokażcie mi ten papier.

Luke podał list mamie, która po przeczytaniu treści odetchnęła szczęśliwie. Z tym samym uśmiechem spojrzała na Ciebie.

— Mam same mądre dzieci... — wróciła oczami z powrotem na pismo. — Szkoda, że przychodzi mi się już z każdym z was powoli pożegnać.

— Nie ma źle mamo, masz jeszcze Sophie — Luke zauważył. Sophie popatrzyła na niego z wyrzutem, jakby zasugerował, że była głupia. Szykowała się, aby pokazać mu jeden z najserdeczniejszych palców, ale mama wyprzedziła całe działanie.

— Sophie też zaraz dorośnie i co wtedy? Może wezmę sobie jakiegoś psa, żeby mieć do kogo wracać po pracy.

Twoja mama teraz będzie się długo tym zachwycać. Chyba nawet nie przemyślałaś tego jak bardzo. Zapomniałaś o tym jak w wolnym czasie lubi spotykać się na jakieś słodkie ciastko z sąsiadkami i opowiadać o wszystkim. Ale może nie będzie aż tak źle? Może to jakimś cudem ujdzie płazem i nikt wiedzieć szczególnie nie będzie? Twój brat dalej pozostawał na tej najlepszej uczelni, więc nim raczej zawsze będzie się zachwycać na pierwszym miejscu.

« 𝐃𝐞𝐩𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐚𝐥𝐢𝐳𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧 » 𝘓𝘪𝘨𝘩𝘵 𝘠𝘢𝘨𝘢𝘮𝘪 𝘹 𝘳𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 (pls nie czytajcie tego)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz