rozdział 7

749 48 9
                                    


Trzy dni później, w poniedziałek lekko zestresowany idę chodnikiem do firmy. Dzisiejszy dzień jest trochę wietrzny i chłodny. Pomimo, że za kilka dni będzie maj i minie miesiąc od mojej wymiany, nadal się stresuje chodzić w tamto miejsce. Rozmawiałem wczoraj z Nicki i dowiedziałem się, że jej też zaproponowali wymianę. Nie zgodziła się na nią ze względu na to, że jak wrócę jak ona to nazwała "musi mnie pilnować". Mówiłem jej, że do tego czasu może zdarzyć się wszystko i, że nie powinna rezygnować z takiej możliwości, jednak ona się uparła. Pytała również o to czy pogodziłem się z blondynem. Gdy dowiedziała się, że byliśmy na takiej jakby "randce" wręcz zwariowała. Nie wiem co ona w tym widzi. Poszedłem tam tylko i wyłącznie ze względu na relację w pracy nic poza tym. No bo nie mógłbym przez całe życie chować się w małym mieszkaniu, które dostałem tymczasowo.

Gdy docieram pod firmę, otwieram teczkę, w której znajdują się dokumentu, które muszę oddać Clay'owi do sprawdzenia. Nic wielkiego kazał mi rozliczyć klienta sprzed dwóch miesięcy.
Oddycham z ulgą gdy widzę, że są na miejscu. Jakoś nie widzi mi się wracać z powrotem taki kawał drogi po parę papierków. Wchodzę do środka budynku i idę już dobrze mi znanym ciemno czerwonym dywanem. Zatrzymuje się obok Emilii, która wita mnie szerokim uśmiechem.
-O George jak miło, że wróciłeś z chorobowego. Martwiłam się o ciebie, wszystko już w porządku? - dziewczyna wygląda jakby naprawdę przejmowała się moim stanem. Jest to dla mnie całkiem nowe uczucie, bo nikt oprócz Niki nigdy nie przejmował się tym, co się ze mną dzieje.
- Tak, raczej tak - uśmiecham się i rozglądam się po jej biurku. Wcześniej tego nie robiłem, ale nie żałuję. Nie ma na nim nic ciekawego, komputer, długopisy, kartki i inne rzeczy biurowe.
- Och, zapomniałabym Pan Clayton kazał przekazać, że dziś go nie będzie ze względu na służbowy wyjazd. Jutro powinien już wrócić - od razu mój uśmiech znika z twarzy, a na jego miejscu pojawia się zmartwienie? Chyba tak to mogę określić. Dziewczyna patrzy na mnie niezrozumiale, ale nie pyta o szczegóły za co jestem jej bardzo wdzięczny.
- Powinienem już iść. Mam dużo pracy do nadrobienia - wymyślam cokolwiek żeby pójść już sobie stąd i zaszyć się w moich nie do końca czterech kątach.
- Jasne, rozumiem to. Do zobaczenia później
- Tak, do zobaczenia później - odchodzę od stanowiska dziewczyny i kieruje się w stronę wind. Wybieram swoje piętro i obracam się do tyłu windy gdzie znajduje się wielkie lustro. Poprawiam swoje włosy, które najprawdopodobniej zostały potargane przez wiatr w mieście. Gdy słyszę ciche brzęknięcie windy odwracam się i wychodzę szybko ze środka. Gdy docieram pod drzwi swojego biura zaczynam przeszukiwać swoje kieszenie za poszukiwaniem klucza. Przeklinam pod nosem gdy go nie znajduje. Zastanawiam się co mogę zrobić, nie ma Dream'a, który mogły mi pożyczyć klucz więc ta opcja odpada. Jest jeszcze Nick, no właśnie Nick. Szybko wracam do windy i klikam przycisk na 27 piętro.

Szybko wychodzę z windy i kieruje się to drzwi na wprost mnie. Tutaj też znajduje się gruby ciemno czerwony dywan. Zakładam, że jest na każdym piętrze. Pięścią pukam w drzwi i nie czekając na odpowiedź wchodzę do środka. Całe biuro jest w kolorze ciemnej pomarańczy a meble są czarne. Przede mną jest postawione biurko, za którym siedzi Nick. Podobnie jak w biurze blondyna, wszystko jest poukładane tak samo, jedyne co się różni to to, że brunet ma czarne rolety założone na wielkich oknach. Gdy chłopak mnie widzi uśmiecha się i wstaje ze swojego miejsca podchodząc do mnie.
-George! Jak dobrze cię widzieć. I to nie tylko, dlatego że Dream męczył mnie twoją osobą przez tydzień - marszcze brwi i uśmiecham się jednocześnie.
- Jak to cię męczył? A z resztą nieważne. Czy masz może jakiś zapasowy klucz do mojego biura? - przechodzę od razu do konkretu. To nie tak, że nie chce już z nim rozmawiać po prostu rzeczywiście mam dużo pracy do nadrobienia.
- A uwierz mi, że mam. Dostałem go wczoraj od Dream'a pod pretekstem, że pewnie go zapomnisz, a go nie będzie a ty będziesz odchodzić od zmysłów. I w sumie nie mylił się - odchodzi ode mnie na chwilę żeby wrócić z kluczem i mi go oddać.
- Później nie musisz mi go oddawać, oddaj go Dream'owi - przytakuje na to i wychodzę z biura bruneta kierując się na swoje piętro.

Otwieram drzwi i rzucam teczkę, którą przez ten cały czas nosiłem ze sobą. Rozglądam się po biurze i zamieram. Ktoś zostawił mi białe róże.

Purpurowe wino || DNFWhere stories live. Discover now