rozdział 21

603 42 30
                                    


Rok przeleciał niemożliwie szybko. Znowu nastąpiła jesień, a z nią ulewne dni i spadające liście. 17 września, czyli dzień, w którym wszystko zaczyna się od nowa. Clay i George rzeczywiście pisali ze sobą codziennie, przez pierwsze 3 tygodnie, później ich kontakt lekko się urwał, żeby później się totalnie zakończył. Tak zasadniczo nie była to niczyja wina, każdy zajął się sobą w swoim czasie. George starał się robić wszystko jak najlepiej żeby wrócić jak najszybciej, a za to u Clay'a panował totalny chaos. Nie potrafił się z niczym wyrobić ani niczego ogarnąć na czas, przez co większość jego obowiązków musiał przejąć Nick, a on sam przestał się pojawiać w pracy, co wcale nie umknęło mediom a wszystkie duże gazety zaczęły opisywać tylko i wyłącznie tą sytuację. Blondyn nie chcąc już więcej nikogo martwić ani dawać większy rozgłos mediom znowu zaczął naprawiać swoje życie i udawać, że wszystko jest w porządku. Ale czy tak było? Jeszcze niedawno pewnie zaszyłby się w biurze i udawał, że nic się nie stało, ale on już tak nie potrafił, to George go tak zmienił. Próbował o nim zapomnieć każdego możliwego dnia, ale czy mu to coś dało? Oczywiście, że nie, miłości nie da się wymazać, owszem można ją zastąpić inną może nawet lepszą, ale to ta pierwsza prawdziwa utchnie głęboko w sercu.

~ Za niedługo ląduje, bądź gotowy:) ~

Tak właśnie brzmiał sms od bruneta, żadnych zbędnych przeprosin ani nic, po prostu na temat.
Bolało go to, bolało go to, że nawet nie napisał głupiego "przepraszam", oczywiście rozumiał to, że pewnie zajął się sobą a reszta poszła w odstawkę. Nie wiedział też dokładnie co ma robić, czy ma go traktować tak jak wcześniej? A może to już coś innego? Odchodzenie od zmysłów teraz nie jest dobrym pomysłem. Czemu? Może dlatego, że środek autostrady nie jest bezpieczną strefą przemyśleń. W radiu grała stara skoczna piosenką, która w innej sytuacji na pewno podniosłaby go na duchu. Starał się spieszyć ale też bez przesady, słońce odbija się od czarnej połyskującej blachy, która naprawdę dobrze prezentuje się z przyciemnianymi szybami. Telefon na siedzeniu obok zaczyna wibrować, co oznacza kolejną wiadomość.

~ Nie musisz się spieszyć, znalazłem sobie towarzystwo ~

Co oznacza, że znalazł sobie towarzystwo? Czemu on pisze tak niejasno? Zdenerwowanie zaczyna go opanowywać a ręka nagle i mocno uderza w kierownicę. Wszyscy żyją, tylko on umiera, od środka.

Lotnisko jest dzisiaj wyjątkowo zatłoczone, jeśli chcesz zrobić chociaż krok musisz przeciskać się przez wszystkich tych ludzi. Clay wiedział doskonale, że ten dzień nie będzie najlepszy, cały ten stres związany z przylotem jego chłopaka i jeszcze ważne spotkanie, z którego musiał się wyrwać. Szukając wzrokiem tych pięknych brązowych oczu natchnął się na inne, ale też znajome, aż za bardzo. Connor.
- Czego od niego chcesz? - jego oschły ton głosu przeraził Brytyjczyka, nigdy taki nie był.
- Dream, wszystko dobrze? - łapie za rękę swojego ukochanego ciągnąć w swoim kierunku.
- Dawno się nie widzieliśmy Dream - cwaniacki uśmiech wypełnia jego twarz, a jedyne co może zrobić blondyn to mocniej zacisnąć uścisk dłoni z tą bruneta.
- Zostaw nas w świętym spokoju, wszystko co nas łączy to wspomnienia. Pogódź się z tym w końcu - odchodzą jak najdalej i najszybciej na bok żeby w końcu porozmawiać na osobności.

- Wróciłeś - miękki ton jego głosu świadczy o tym, że jest już spokojny, a jego umysł oczyszczony.
- Oczywiście, że tak! Jakbym mógł tego nie zrobić? Moje uczucia do ciebie są silniejsze i większe niż odległość, która jeszcze niedawno nas dzieliła - serce blondyna raduje się na te słowa, czyli nadal go kocha.
- Martwiłem się o ciebie, nie pisałeś do mnie, a ja nie chciałem ci przeszkadzać. Myślałem, że zapomniałeś o mnie - jedynie gdzie jest się teraz w stanie patrzeć to w ziemię.
- Nie zapomniałem o tobie, wręcz przeciwnie, myślałem o nas każdego dnia, pracowałem ciężej żeby jak najszybciej wrócić, co też udało się bo jestem miesiąc przed końcem mojej umowy - chwyta jego szczękę w swoje dłonie i przyciąga do tęsknego pocałunku, ich oczy błyszczą, bo są zaślepione tylko i wyłącznie w siebie.

- Dream? - pokój, w którym jeszcze niedawno spędzali każdą swoją minutę życia w ogóle się nie zmienił.
- Hm? - odwraca się w jego kierunku powoli podchodząc do niego.
- Kim był dla ciebie ten chłopak z lotniska? - blondyn wzdycha i siada na łóżko poklepując miejsce obok siebie.
- Jeszcze niedawno moim chłopakiem. Poznałem go na pierwszym roku moich studiów, na początku nie był to nikt inny niż mój znajomy co potem przerodziło się w "miłość". Nie kochałem go, znaczy może z początku było to jakieś uczucie, ale potem? Potem on zaczął mieć obsesję na moim punkcie i zaczął wszystkich odstraszać ode mnie. A kiedy z nim zerwałem zaczął mnie prześladować przez co musiałem zmienić kraj, w którym się uczyłem. Ale z tego co widzę to nawet to nie pomogło bo znowu mnie znalazł.
- Czy- czy ty nadal go kochasz? - głos mu się załamał. Nawet nie wie skąd takie przypuszczenia.
- Co? Nie! Oczywiście, że nie! Dla mnie liczysz się tylko i wyłącznie ty, jakby tak nie było nie zrobiłbym tego - chwyta jego dłoń i ciągnie wprost na taras, z którego widać cały ogródek.
- Teraz zamknij oczy - zimne wrześniowe powietrze orzeźwia ich twarze, a oczy lekko szczypią ich od wiatru.
- No już możesz otworzyć - zachwyt od razu pojawia się na twarzy bruneta rzucając się na swojego ukochanego.
- Naprawdę o tym pamiętałeś?
- Od kiedy wyjechałeś myślałem tylko o tym, wiem, że bardzo chciałeś mieć altankę, w której będziemy siedzieć wieczorami - będąc tak blisko siebie blondyn może powiedzieć jedno, w ogóle się nie zmienił.

Rok później

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że aż tyle mnie ominęło? - George nie ukrywa swojego zdziwienia, jak to jest możliwe, że aż tyle go ominęło? No bo kto by nie chciał zobaczyć jak Sapnap podrywa Karl'a na butelkę wody? Albo jak Dream panikuje bo zapomniał podlać swojego ulubionego kwiatka.
- Mogłeś nie wyjeżdżać - wtrąca Nick.
- Ale ja nie miałem wyboru…
- Było minęło, ważne, że znowu wszyscy jesteśmy razem i zaczynamy tworzyć dalszą część naszej historii - brunet całuje mój policzek, a ja lekko się rumienie. Nadal się do tego nie przyzwyczaiłem, ale mamy dużo czasu.

   
                               ~Koniec~

Purpurowe wino || DNFWhere stories live. Discover now