Prolog

2.7K 34 7
                                    

Właśnie wyjeżdżam z Katowic. Nie zrobiłabym tego gdyby nie to, że moi rodzice rozwodzą się. Odkąd pamiętam w naszym domu były nieustanne kłótnie. Tak na prawdę o byle co. W końcu moja mama się przełamała i postanowiła zabrać nas (mam na myśli mnie i mojego brata) do Warszawy. Nie na miesiąc, nie na 5 miesięcy. NA ZAWSZE. Musiałam zostawić tutaj moja jedyną przyjaciółkę Oliwię. Absolutnie się tym nie cieszę. Odkąd tylko wsiadłam do auta cały czas mówię mamie, że to bardzo głupi pomysł. Lecz ona nie reaguje.

-Julia, podaj mi papiery z torebki.- właśnie rozkazala mi moja rodzicielka.

Oczywiście chodziło jej o nic innego jak papiery rozwodowe.

Podałam je jej, na co ona skinęła w podziękowaniu.

-Długo będziemy jeszcze jechać?- zapytał mój dziewięcioletni brat.

-Tak synku, długo. Dopiero wyjechaliśmy.- uśmiechnęła się moja mama do niego pocieszająco, lecz ja nie zwracając dłużej na nich uwagi, wywróciłam oczami i założyłam słuchawki na uszy.

Po ponad 3-godzinnej drodze w końcu dojechaliśmy do Warszawy. Moja mama wynajęła na szybko jakieś mieszkanie dwupokojowe w bloku. Nie byłam tym zachwycona, wcześniej mieszkaliśmy w domu, lecz ona twierdzi, że będę miała blisko do szkoły.
To miały być moje najlepsze wakacje, a ja piętnastego sierpnia wyprowadzam się z domu w którym mieszkałam od zawsze. Nie znam tu nikogo, a nie potrafię zaprzyjaźnić się z kimś w tydzień. Coś czuję, że tu nie będzie fajnie.

Koniec wakacji, co oznacza pierwszy dzień w nowej szkole. W zasadzie w nowym gimnazjum. Mam nadzieję, że będę miała w porządku klasę.

Weszłam do klasy, która była zapełniona około dwudziestoma pięcioma twarzami, które były skierowane prosto na moja osobę.

-Dzień dobry.- powiedziałam przełykając ślinę.

-Dzień dobry, zajmij miejsce gdzie tylko chcesz.- uśmiechnęła się.

Popatrzyłam po klasie nie wiedząc jakie miejsce wybrać.

-W porządku, zajmij miejsce w ostatniej ławce przy oknie obok...- nie dokończyła. -Możesz proszę przypomnieć jak masz na imię?- zapytała chłopaka, który siedział w ławce wcześniej opisanej.

-Franek.- odpowiedział, a ja poczułam jak zalewa mnie fala potu.

-Tak, usiądź obok Franka.- rozkazała, a ja wykonałam jej polecenie, grzecznie uśmiechając się.

CHCĘ. DO. DOMU.

To wszystko dla ciebie| MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz