38. Pieniądze bedą zawsze

681 26 1
                                    

Obudziłam się ledwo żywa. Wczoraj cały dzień I całą noc świętowaliśmy wydanie albumu Maty. Bawiliśmy się wszyscy świetnie, ale jednak gdy wstajesz rano po imprezie to dosłownie umierasz. Ja właśnie umieram, teraz.

-Michał gdzie dałeś mój telefon?- zapytałam zaspanym głosem.

Odpowiedzi nie dostałam, za to gdy się odwróciłam zobaczyłam mój telefon pod stołem. Nie mam pojęcia co on tam robi, bo poprosiłam Michała, żeby położył go na parapecie.

Spojrzałam szybko na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam zdecydowanie zbyt późną godzinę. Piętnasta dwadzieścia dwa. O piętnastej to ja miałam być na kolejnej sesji Adidasa.

Ja pierdole.

Wyszłam z pokoju I zobaczyłam właśnie ubierającego się Żabsona.

-O, żaba, mógłbyś mnie podwieźć na sesję Adidasa? Miałam być o piętnastej, a jest wpół do szesnastej- zapytałam błagalnie, zapomninajac nawet o bólu głowy.

-No dobra, to chodź- zgodził się, ale wiedziałam, że ten pomysł mu się nie podobał.

-Wezmę tylko swoje rzeczy i buty Założę- powiedziałam i popędziłam do pokoju, z którego przedchwila wyszłam. Zabrałam z niego bluzę i torebkę.

Już chciałam zakładać buty, ale gdy zobaczyłam że przecież wzięłam szpilki, złapałam się za głowę.

-W szpilkach to ciężko ci będzie na takim kacu- zaśmiał się Żaba, a ja już byłam bliska płaczu.

Nie dość, że spóźniłam się na swoją drugą sesje Adidasa, to w dodatku boli mnie głowę i muszę iść w szpilkach.

Usiadłam na podłodze i zaczęłam zakładać najbardziej nie wygodne buty na świecie, ale po chwili stwierdziłam, że Założę buty Michała.

Założyłam na stopy beżowe adidasy campusy, które były na mnie jakieś sześć rozmiarów za duże i uśmiechnęłam się do Mateusza.

-Nie są przypadkiem za duże?- zapytał podczas otwierania drzwi.

-Są- odpowiedziałam głośno wzdychając.

Wyszliśmy z mieszkania Franka i wsiedliśmy do samochodu żaby. Całe szczęście w miejsce ustalonej sesji jechało się mniej więcej dwadzieścia minut, więc może przed szesnastą się wyrobię.

Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu i już wiedziałam kto dzwoni.

-Gdzie jesteś? Jest prawie szesnasta- zapytała ewidentnie niezadowolona moja fotografka Karolina.

-Mieliśmy imprezę, bo Mata wydał album i świętowaliśmy, a teraz właśnie do was jadę w za dużych butach, sukience i z ogromnym bólem głowy- zaczęłam tłumaczyć, na co Karolina westchnęła.

-Za ile będziesz?- zapytała.

-Przed szesnastą napewno będę- odpowiedziałam, a potem się rozłączyłam.

Oparłam głowę o szybę i przeglądnęłam się w lusterku. Wyglądałam strasznie. Potargane włosy, wory pod oczami I rozmyty makijaż.

-Nie martw się, na miejscu zrobią ci nowy- odparł nagle Mati, tak jakby czytał mi w myślach.

Uśmiechnęłam się do niego, a potem odblokowałam telefon I napisałam Michałowi krótkiego sms.

Od Julia:
Zabrałam twoje buty, bo spóźniłam się sesje Adidasa, a w szpilkach mi się nie uśmiechało iść przy takim kacu. Kocham cię.

To wszystko dla ciebie| MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz