04.07.2021r.

97 5 2
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na wstępie chcę zaznaczyć że to moja pierwsza książka tego typu gdzie rozdziały będą komicznie krótkie czasem. To była pierwsza sprawa, druga to polecam sobie włączyć piosenke "Fourth of July" bo w sumie po części przez to wpadłam na pomysł aby napisać tą książkę, plus pasuje ona do fabuły jeżeli chodzi o datę. Dziękuję! Miłego czytania!
<3 <3 <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zwykły letni wieczór co mogło pójść nie tak?

Pov: George

Dziś miał zostać na noc u mnie mój ukochany chłopak oraz najlepsza osoba jaką mogłem spotkać w życiu - Clay. Jesteśmy parą od 2 lat, a co głupie to to że mam dopiero 16 lat, on 17 więc jest to dosyć dziwne że zaczęliśmy się spotykać w wieku 14 i 15 lat. Zwykle ludzie w takim wieku myślą o tym aby zdać do następnej klasy i skupiają się bardziej na nauce, cóż my nie byliśmy takimi osobami. Mieliśmy dziś urządzić sobie nocowanie u mnie, ponieważ właśnie dziś 4 lipca wypada nam rocznica od kąd jesteśmy w związku. Aż dziwne że nadal ze sobą wytrzymujemy, co prawda tak czasem zdarzają nam się sprzeczki, ale są one o kompletnie blache rzeczy, które czasem nawet nie mają sensu. Ale wracając, stwierdziliśmy że musimy się trochę przewietrzyć więc wyszliśmy do parku nie daleko. Z racji, że są wakacje to pogoda była do tego naprawdę sprzyjająca i było dosyć ciepło jak na to że jest wieczór. Wygłupialiśmy się w tym parku jak małe dzieci, a nie liczni ludzie, którzy mieli okazję obok nas przejść, patrzyli na nas jak na kompletnych idiotów. Nadal się dziwie że zostało nam tak mało czasu do bycia pełnoletnimi bo kompletnie się tak nie zachowujemy, ale chyba już tak po prostu miało być. Gdy zbliżała się godzina 21:20 stwierdziliśmy że to pora już wracać, bo na dworze robi się coraz chłodniej, a my nie ubraliśmy się w żaden sposób cieplej tylko latamy w krótkich spodenkach i koszulkach z krótkim rękawem.

Zostało nam jeszcze 8 minut drogi i powinniśmy być pod moim domem. Przechodziłem przez pasy gdy nagle zza moich pleców usłyszałem głośny krzyk, a później ktoś mnie popchnął z całej siły i przewróciłem się na zimny asfalt. Po chwili usłyszałem tylko uderzenie, pisk opon, po czym dostrzegłem odjeżdżający pojazd. Lekko się podniosłem na łokciach i wtedy zobaczyłem widok który zmroził mi krew w żyłach. Blondyn leżał na ulicy, a wokół niego dostrzegłem plamy krwi. Jak najszybciej mogłem podniosłem się i podbiegłem do niego. Zacząłem nim trząść, prosić żeby się obudził, wręcz błagałem o to. Płakałem jak jeszcze nigdy w życiu. Od razu gdy świadomość do mnie wróciła zadzwoniłem na pogotowie. Rozmawiałem z panią operatorką, która najlepiej jak potrafiła starała się mnie uspokoić, lecz to było na nic. On nadal się nie budził, był coraz bardziej blady, ja nie byłem praktycznie w stanie nic zrobić poza resuscytacją, która nic nie dawała, a karetki nadal nie było.

Gdy minęło chyba 10 minut zauważyłem nadjeżdżające auto na sygnale i wtedy wróciła do mnie nadzieja, że jeszcze nic nie jest stracone. Jak tylko podjechali zajęli się nim, a jeden z ratowników podszedł do mnie zobaczyć czy czegoś sobie nie zrobiłem upadając na drogę i poprosił o numer do rodziców moich jak i chłopaka, aby ich o wszystkim poinformować.

Na rodziców nie musieliśmy długo czekać bo już po kilku minutach ich zobaczyłem. Przestałem płakać ale wszystkie dźwięki, odgłosy z zewnątrz kompletnie do mnie nie dochodziły. Jednak to jedno zdanie nigdy nie wyjdzie mi z głowy.

- Bardzo mi przykro, niestety nie udało nam się go uratować... - powiedział jeden z ratowników.

Wtedy właśnie wiedziałem że moje życie się rozwaliło na małe kawałeczki, których już nic nie będzie w stanie złożyć razem. A to wszystko, że jeden z elementów tej układanki właśnie ode mnie odszedł. Na zawsze.

Fourth of July // DreamnotfoundWhere stories live. Discover now