23.07.2021r. (2)

24 1 0
                                    

Wydają się mili

Weszliśmy do środka, był tam tylko jeden chłopak, który miał na sobie czarne dresy oraz białą bluzę, czarnym kapturem i nadrukiem płomienia. Po chwili spojrzałem na jego twarz. Była taka, normalna i spokojna? Nie wiem jakbym miał inaczej to określić. Miał długie i ciemne włosy, które związane były białą bandamą. Lecz mimo wszystko zauważył nas dopiero po chwili, bo skupiał się na czytaniu mangi. Chyba tak to się nazywa.

- O cześć! - jego głos był taki miły, spokojny po prostu przyjemny dla ucha - Ja jestem Nick, albo Sapnap jak wolisz. A ty?
- Nick, to jest wasz nowy kolega. Spędzi z wami tu trochę czasu, mam nadzieję że miło go przyjmiecie. Dobrze więc możesz się przedstawić. - Dodał mi otuchy Phil, przynajmniej się starał.
- Em, no więc.. Więc ja jestem George..
- Hej George.
- Dobra chłopaki, skoro już się poznaliście, to ja zostawiam ciebie w dobrych rękach. Ja muszę lecieć sprawdzić co u innych i przy okazji zawołam pozostałą dwójkę twoich lokatorów. Do zobaczenia!

Philza wyszedł, a ja nie za bardzo wiedziałem co mam zrobić, więc Nick do mnie podszedł i pomógł mi z bagażami. Przy okazji starał się ze mną rozmawiać. Gdy tak minęło kilka minut w końcu zacząłem się otwierać na nową znajomość. Odłożyliśmy póki co moje rzeczy na moje łóżko po czym zaczęliśmy rozmawiać.

- Więc bruneciku, skąd tu przybyłeś co?
- No więc ogólnie to jestem brytyjczykiem, ale mieszkam w Nowym Jorku od kąd skończyłem 10 lat.
- O Boże też jesteś z Europy! No wreszcie! Tu są głównie osoby z Ameryki i z nami mieszka Meksykaniec.
- Skoro jesteś z Europy to czemu tu jesteś?
- A no tak, rozpędziłem się, przepraszam. Jestem w połowie Grekiem, a w połowie Amerykaniniem. Ogólnie mieszkam w Teksasie, znaczy mieszkałem, bo ostatnio moja rodzina przeniosła się na Florydę.

Floryda, stan, z którego pochodził Clay. Gdy to usłyszałem miałem ochotę się rozpłakać. To tak boli...

- Em, wszystko w porządku? - zapytał ciemnowłosy widząc zmianę mojego nastroju.
- Wszystko w porządku, po prostu... Mój chłopak, znaczy.. to już jakby nie jest mój chłopak, bo zmarł... Ale on właśnie pochodził z Florydy. Zawsze jak sobie o nim przypominam to jest mi smutno, bo wiesz nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tego że go nie ma. Zmarł dosyć nie dawno...
- Oł.. przepraszam nie wiedziałem i szczere kondolencje.
- W porządku, w końcu nie wiedziałeś.

Gadaliśmy tak jeszcze chwilę i się zapoznawaliśmy, gdy nagle do pokoju wbiegło dwóch chłopców. Jeden był wysokim brunetem z długimi włosami, oraz był ubrany w kolorową bluzę z zielonym znaczkiem, który przypominał mi takie duże G. Drugi za to był dużo niższy od tamtego i miał ma sobie szarą czapkę pumy z niebieskim i czerwonym paskiem. I również był ubrany w bluzę tyle że czarną. Okazało się po chwili że to moi współlokatorzy. Ten wyższy to Karl, a niższy to Alex, lecz ludzie nazywają go Quackity bo uwielbia kaczki. To jest dosyć zabawne. Cała ta trójka wydaję się miła i są dosyć energiczni jak i otwarci.


~~~

Będzie trzecia część tego rozdziału jak coś 😅
Sorkiiii

Fourth of July // DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz