10.07.2021r.

28 1 0
                                    

To naprawdę nasze ostatnie pożegnanie?


Ten dzień to chyba najgorsze co może mnie spotkać w życiu. Zobaczę go ostatni raz na zawsze. Msza zaczyna się o 10 co oznacza że zaraz muszę wychodzić z rodzicami z domu, bo została nam nie cała godzina do rozpoczęcia.

Gdy dojechaliśmy pod kościół od razu zauważyli nas jego rodzice jak i jego rodzeństwo - Drista i Nick. Wszyscy zaczęli się ze sobą witać, a ja znowu zacząłem się obwiniać, że to moja wina i teraz oni zostali bez brata i syna przez moją głupotę. Każdy starał się ze mną rozmawiać, ale było to na marne, bo nie odpowiadałem, a jeżeli już odpowiedziałem to była to bardzo krótka odpowiedź i było słychać, że nie mam ochoty rozmawiać. Gdy zbliżała się godzina 10 każdy usiadł z środku kościoła. Po chwili można było ujrzeć księdza, który rozpoczął mszę od otwarcia trumny po raz ostatni. Tak właśnie przesiedziałem godzinę z tonami łez lecącymi z oczu. Gdy tylko można było podszedłem do trumny, aby ostatni raz go zobaczyć. Wtedy moje serce pękło jeszcze bardziej. Był blady i zimny. Po chwili musieli mnie odsunąć siłą, gdyż musieliśmy iść w miejsce gdzie mój ukochany będzie spoczywał.

Gdy zobaczyłem jak wkładają trumnę do ziemi i ją zakopują, już nie wytrzymałem. Wylałem wszystkie łzy jakie byłem w stanie i czułem, że od tego zacząłem się odwadniać, do tego zrobiło mi się słabo. Wszystko zaczęło robić się czarne, a ja poczułem jak zaczynam upadać, ale ktoś mnie łapie. Gdy po chwili się ocknąłem zobaczyłem nad sobą moich jak i chłopaka rodziców. Mieliśmy jechać jeszcze na wspólny obiad, ale przez swój stan wszystkie plany poszły się jebać. Znowu to moja wina. Odwieźli mnie do domu i sami pojechali na obiad. Stwierdzili że to za dużo emocji i muszę odpocząć.

Fourth of July // DreamnotfoundWhere stories live. Discover now