18

206 8 0
                                    

Rozmowa z księciem sprawiła, że zaczęłam bardziej zastanawiać się nad swoją przyszłością. Dotychczas żyłam z dnia na dzień. Starałam się nie patrzeć za siebie i nie wybiegałam myślami w przyszłość. Wyjątkiem było tylko tworzenie planu jak zabić mojego ojca. Czasem też wspominałam mamę, ale zawsze kończyło się to łzami więc z czasem robiłam to coraz rzadziej. Skupiałam się na tym co aktualnie działo się w moim życiu. Po części ze względu na złe wspomnienia, ale również dlatego, że oderwanie od rzeczywistości mogło się dla mnie źle skończyć. Zawsze musiałam być czujna i wypatrywać zagrożenia. Nie miałam swojej bezpieczniej przystani więc dryfowałam bezwładnie i szłam tam gdzie ciskał mnie los i jakimś cudem los przyprowadził mnie tutaj.  

Wróciłam do pokoju z podarowanym mi sztyletem w ręku. Książę obiecał znaleźć łady futerał abym mogła go trzymać przy sobie. Zaskoczył mnie fakt, że postanowił zaufać mi do tego stopnia aby pozwolić nosić broń zawsze przy boku. Byłam jednak pewna, że uprzedzi o tym pozostałych domowników. 

Właśnie, ciekawe kto jeszcze tutaj mieszkał. Jak dotąd nie spotkałam tutaj nikogo poza księciem, Cassianem i uzdrowicielką, która pewnie została tutaj tylko sprowadzona aby opatrzyć moje rany. Odnotowałam sobie w pamięci, aby podziękować jej kiedyś za co coś czym wysmarowała moje ręce. Drobne ranki, które jednak sprawiały mi nieco bólu już prawie całkowicie znikły. Nie można też zapomnieć o barku, który już mnie nie bolał i mogłam nim ruszać we wszystkie strony. 

Być może gdzieś tutaj kręcił się też ten drugi Illyr, Azriel. Był szpiegiem księcia co samo nasuwało wniosek, że potrafił się dobrze ukrywać przed wzrokiem innych. Może nawet on sam miał mnie cały czas na oku. Tłumaczyło by to okazywane mi zaufanie i możliwość swobodnego poruszania się po domu. 

Położyłam sztylet na stoliku i zaczęłam nim od niechcenia kręcić. Był idealnie wyważony przez co wirował dookoła nie przechylając się w żadną stronę. 

Co byłoby gdybym postanowiła zostać tutaj na dłużej, gdybym dała Cassianowi szansę i wpuściła go do mojego życia? Byłoby wspaniale mieć rodzinę. Tyle razy zazdrościłam spotykanym dzieciom, że mogą wtulić się do rodziców, szukać w nich oparcia i bezpieczeństwa, że mają z kim porozmawiać o swoich marzeniach. Też chciałam mieć takie osoby w moim życiu, nigdy jednak nie wyobrażałam sobie, że jedną z nich będzie mój ojciec. To po prostu nie mieściło mi się w głowie, czułam w stosunku do niego zbyt dużą złość aby brać to pod uwagę. 

Zawsze sądziłam, że jest skończonym dupkiem, skupionym tylko na sobie i swoich potrzebach egoistą. Nigdy nie sądziłam, że może być inaczej. Z tego o mówił książę i kilku moich obserwacji Cassian nie był złą osobą. Słyszałam też o nim różne historie, był sławnym generałem i wojownikiem. W każdej historii był bohaterem, bronił niewinnych i słabych oraz karał złoczyńców. Uparcie jednak to ignorowałam trzymając się kurczowo mojego wyobrażenia o nim, aż to tej chwili. W momencie kiedy go poznałam, kiedy zobaczyłam jego wykrzywioną żalem i smutkiem twarz wyobrażenie na jego temat stworzone w mojej głowie nieco się zmieniło. Nawet kiedy nie wiedział jeszcze, że jestem jego córką sprawiał wrażenie przejętego. Chciałam go zabić, a on mimo to chciał dać mi szansę. Nie skreślił mnie od razu tylko szukał wyjaśnienia mojego zachowania, starał się zobaczyć moja wersję tej historii. Chyba mogłam spróbować zrobić dla niego to samo. Mogłam spróbować. 

Z tym postanowieniem podrywam się z krzesła i ponowie wychodzę na korytarz. Mam nadzieję, że jest gdzieś tutaj i szybko go znajdę bo mogę jeszcze zmienić zdanie. 

Tym razem kieruję się na dół, pcha mnie tam instynkt. Jak się okazuje nie zawodzi mnie. 

Cassian siedzi przy stole i przegląda jakieś dokumenty, popija przy tym wino i co jakiś czas coś notuje. Chyba czuje na sobie spojrzenie lub wyczuwa czyjąś obecność  bo podnosi głowę i patrzy prosto na mnie. 

Skupienie na jego twarzy ustępuje szczeremu lecz niepewnemu uśmiechowi.

- Sunneva - wita mnie i odkłada dokumenty- Czy coś się stało, potrzebujesz czegoś? 

- Jesteś zajęty? - pytam

- Mam raporty do przeglądnięcia, ale to nic czym nie mógłbym się zająć później. 

- W takim razie czy mógłbyś mnie oprowadzić? Chciałabym lepiej poznać miejsce w którym będę przez jakiś czas mieszkać. 

Uśmiech który teraz pojawia się na jego twarzy jest jednym z najszerszych i najszczerszych uśmiechów jakie widziałam w życiu. 

- Oczywiście, to będzie dla mnie prawdziwa przyjemność. 


Złamana przysięgaWhere stories live. Discover now