Tantum fere

3.4K 73 34
                                    

Właśnie stałam w szkolnym korytarzu z dziewczynami, które zostały wykorzystane. Na przeciwko nas z pokornymi minami stoją chłopacy z drużyny. Archie Jones wraz z innymi został wykopany ze szkolonej drużyny futbolowej. Oddali swoje bejsbolówki. Jones spojrzał się na mnie wzrokiem mówiącym ,,Brzydzę się tobą" , a ja powiedziałam:

- Szach mat, Archie Jones- Z uśmiechem na buzi i satysfakcją obróciłam się i przeszłam na szkolny parking, gdzie usiadłam na ławce oczekując na Emme.

Słowa Archiego nie koniecznie mnie wzruszyły, bo słyszałam o wiele gorsze rzeczy na swój temat. Ale fakt, że mogłabym być wykorzystana tak jak inne biedne uczennice, spowodował przypływ adrenaliny. Dlatego dostał w mordę. Nawet zapomniałam, że był ze mną...

- Chyba musisz poćwiczyć dawanie w mordę - powiedział, stając przede mną z rękami w kieszeni Walker. Ubrany był tak samo jak godzinę wcześniej w szatni. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, z której wystawał biały materiał, czarne spodnie dresowe i biało-czarne buty nike. Na głowę narzucił czapkę z daszkiem, tył na przód, z której wystawało pare kosmyków ciemnych włosów - Musiałem za ciebie poprawiać.

- A ty przypadkiem nie musisz nic? - spytałam zaciekawiona patrząc w jego oczy- Możesz zostać moją tarczą do nauki- uśmiechnął się i wyjął z kieszeni czerwoną paczkę z papierosami. Wziął jednego papierosa do buzi, a drugą ręką zapalił go zapalniczką- Tutaj nie wolno palić.

- Ja wszystko mogę- powiedział ze znudzoną minął wypuszczając dym papierosowy.

- No tak zapomniałam- powiedziałam pukając się w głowę - Pan wszechmogący.

- Powinnaś mi podziękować- powiedział biorąc papierosa do ust- Gdyby nie ja, nigdy byś nie znalazła tej książki.

- Ciekawi mnie skąd wiedziałeś, że się tam znajduje - powiedziałam mrużąc oczy.

- Zgadnij- powiedział przybliżając się do mnie. Teraz na jego twarzy mogłam zauważyć więcej zadrapań, niż ostatnim razem w knajpie ,,U Popa".

Chwile się zastanawiałam nad odpowiedzią, aż w końcu mnie olśniło.

- Sam brałeś w niej udział- powiedziałam z poważna minął. Jestem pewna, że gdy chodził do tej szkoły, o czym powiedziała mi Luna to zapewne należał do drużyny. Chłopak stanął wystarczająco blisko. Cicho zaśmiał się pod nosem i powiedział:

- Pudło - odpowiedział krótko, przeszywającym wzrokiem.

Trochę mnie to zdziwiło, bo byłam pewna swojej odpowiedzi.

- A więc jaka jest prawidłowa odpowiedź? - spytałam.

- Ja ją wymyśliłem.

Poważnie patrzałam na chłopaka, który właśnie wyrzucał niedopałek papierosa na ziemię. Okej, takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Od razu poczułam obrzydzenie i złość. Zrobiło mi się niedobrze.

- To jest żart?- spytałam ze skrzywioną miną ale on nie odpowiadał- Powiedz, że to jest pierdolony żart Walker!

- Nie brałem w tym udziału- powiedział ze znudzoną minął, na co się zaśmiałam- Ja ją tylko wymyśliłem.

- Wymyśliłeś jakąś durną grę, która polega na tym kto przeleci najwięcej dziewczyn- kontynuowałam- I chcesz mi powiedzieć, że nie brałeś w niej udziału?

- Szybko łapiesz, Parker - powiedział z tą samą minął.

- Dlaczego nie brałeś w tym udziału?- dociekałam zaciekawiona, bo nie wierzyłam w ani jedno jego słowo.

- Bo mnie takie rzeczy nie kręcą- skwitował.

- Nawet jeśli mówisz prawdę, w co nie wierzę to przyczyniłeś się do wykorzystywania dziewczyn.

Poisoned HeartsWhere stories live. Discover now