Effigium

3.8K 75 57
                                    

Próbowałam jeszcze na chwilę pozostać w tej ciemności. Myśl o tym, co wydarzy się po otworzeniu oczu za bardzo mnie przerażała. Tak bardzo nie chcę tego robić. Mogłabym pozostać w swoim ulubionym miejscu i z zamkniętymi oczami wymyślać różne scenariusze. Ale mój los miał dla mnie inne plany...

- Wstawaj córciu!- usłyszałam kobiecy głos, który był tak sztuczny, że wprawiało mnie to w wymioty.

-Śpię- wymruczałam nie otwierając oczu.

- Nie ma spania! Dziś jest twój dzień- oznajmiła uradowana.

Po kilku sekundach kołdra, którą byłam przykryta, gwałtownie została ze mnie ściągnięta, a przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Mamo!- krzyknęłam robiąc z siebie małą kulkę.

- Chodź mamy dla ciebie niespodziankę.

- Nie obchodzę urodzin- powiedziałam otwierając powoli oczy. Spojrzałam zimnym wzrokiem na kobietę stojącą z kołdrą w ręku. Moją ukochaną cieplutką kołdrą!

- Oj, nie gadaj głupot- powiedziała coraz bardziej niezadowolona z mojej postawy- Masz 5 minut, żeby zejść na dół.

Po jej stanowczym kazaniu wyszła z pokoju, a ja wywlekłam się z łóżka, co jakiś czas jęcząc pod nosem. Pozostając w piżamie i rozczochranych włosach stanęłam przed drzwiami od mojego pokoju i powiedziałam pod nosem:

- Panie Boże- odetchnęłam głośno- Nie wierzę w ciebie, nigdy nie wierzyłam i nie mam zamiaru uwierzyć, ale jeśli serio tam jesteś to błagam spraw, żeby ten dzień skończył się jak najszybciej.

Bez dalszego namysłu otworzyłam drzwi i z obrażoną miną zeszłam do salonu. Ku moim oczom pojawili się uśmiechnięci rodzice stojący przed stołem, na którym leżały torby i tort.

- Wszystkiego najlepszego- powiedział ojciec.

- Dziękuje- zmusiłam się na uśmiech- Nie trzeba było.

- Trzeba- odezwała się mama- A teraz stań przy torcie zrobię ci zdjęcie.

Posłusznie stanęłam przy torcie na którym paliły się różowe świeczki z numerkami jeden i siedem. Mama cyknęła zdjęcie zdjęcie, a ja od razu się cofnęłam.

- To dla ciebie- tato podał mi kilka toreb, które niechętnie przyjęłam- Poświętujemy wieczorem, bo teraz musimy jechać do pracy, a ty do szkoły. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, córko.

Po tych słowach zrobiłam sztuczny uśmiech i wróciłam do pokoju. Odstawiłam torby obok łóżka nie siląc się na zajrzenie do środka. Zaczęłam szykować się do szkoły. Miałam dzisiaj mniej czasu, bo Emma napisała mi, że nie da rady dziś po mnie przyjechać, dlatego do szkoły muszę iść na piechotę.

***

- Wszystkiego Najlepszego!- nawet nie zdążyłam wejść do szkoły, a już usłyszałam pisk Taylor za swoimi plecami.

- Skąd wiesz, że mam dzisiaj urodziny?- spytałam zdezorientowana. Byłam pewna, że nikt się tego nie dowie, bo wszędzie gdzie mogłam usunęłam swoją datę urodzin.

- Nazywam się Emma Taylor- powiedziała kładąc ręce na biodrach- Ja wszystko wiem.

- Przerażasz mnie- powiedziałam- Ale skoro już wiesz kiedy mam urodziny, to musisz się jeszcze dowiedzieć, że ich nienawidzę i ich nie obchodzę.

- Żartujesz?- zrobiła niezrozumianą minę- Jak można nie lubić swojego dnia? A tym bardziej świętować!

- Proszę cię, nie pytaj- westchnęłam- Po prostu zaakceptuj ten fakt i nie poruszajmy tego tematu- mówiłam idąc ramię w ramię z blondynką- I nie rozgłaszaj nikomu, że mam dziś urodziny.

Poisoned HeartsWhere stories live. Discover now