Tu Nescis Quid De Me

3.5K 75 23
                                    

- A ty się cofasz? Byłam karmicielką
I wiem, jak to jest słodko kochać dziecię,
Które się karmi; Byłabym mu jednak
Wyrwała była pierś z ust nastawionych,
Które się do mnie tkliwie uśmiechały.
I roztrzaskała czaszkę, gdybym była
Zobowiązała się do tego czynu
Jak ty do tego.

- Stop! - przerwał Pan George.

- Co znowu? - spytałam zirytowana.

- No właśnie George?- spytała równie zniesmaczona Pani Isabella- Było bardzo dobrze.

- Nie- powiedział stanowczo- Ja potrzebuje więcej! To jest sztuka, a nie jakieś recytowanie jak przez sześciolatkę! Spektakl jest za dwa tygodnie, a wy jesteście beznadziejni! Chryste...

Wzięłam głęboki wdech i jeszcze raz jak na zawołanie wcieliłam się w postać Lady Makbet. Na ostatnich zajęciach Pani Isabella ogłosiła, kto jaką będzie grał rolę. Mi przypadła Lady Makbet, jedna z głównych postaci, przez co powinnam się cieszyć, lecz patrząc ma minę George'a po każdej mojej wypowiedzi zaczynam się zastanawiać, czemu akurat mi przypasowano tą rolę, skoro w dzisiejszym dniu recytuje ją już ósmy raz!

- Dobrze na dzisiaj już koniec- westchnęła pani Isabella.

- Koniec?! Żaden koniec!- oburzył się George- Nic nie jest tak jak powinno! Musimy więcej ćwiczyć!

- Dobrze George, będziemy więcej ćwiczyć, zaczynając od następnych zajęć- powiedziała spokojnie- Nessa, możemy pogadać?

- Jasne- zatrzymał mnie głos pani Miller- O co chodzi?

- Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś nie brała do siebie słów George- powiedziała, a ja wsłuchałam się w nią z zainteresowaniem- Powiedzmy, że ma bzika na punkcie sztuki.

- Zauważyłam- zaśmiałam się pod nosem.

- Przyczepił się do ciebie, ale to tylko dlatego, że zauważył w tobie pewien potencjał- powiedziała ostrożnie- Zauważyliśmy.

- Pan George, raczej nie pała do mnie sympatią, dlatego ciężko uwierzyć w pani słowa.

- Wiem, ale on jest perfekcjonistą, wszystko musi być idealne i szczegółowo dopracowane- powiedziała lekko się zamyślając- Dobrze, a teraz już idź.

- Do widzenia- powiedziałam wychodząc z sali teatralnej.

Byłam zmęczona dzisiejszym dniem. W zasadzie to wszystkiego ma dość i czekam tylko na dwutygodniową przerwę zimową i święta, aby zamknąć się w swoim pokoju czytając książki, słuchając muzyki lub śpiąc. Czyli to co robię najlepiej.

***

Słuchając muzyki i przyglądając się wszystkim napotykanym obiektom dochodziłam już do domu. Marzyłam o tym, żeby przebrać się w moje ulubione dresy i walnąć się na łóżko, nie robiąc przy tym nic innego. Po prostu leżeć zatracając się w głuchej ciszy. Na prawdę ostatnim razem tak mało miałam chęci do życia mieszkając jeszcze w Las Vegas.

- Nessa! - usłyszałam damski głos, na co gwałtownie odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał. Spojrzałam na straszą dobrze mi znaną kobietę, która jak zwykle uśmiechała się od ucha do ucha. Jak można być tak pozytywnym członkiem?

- Pani Elizabeth- powiedziałam ale, gdy zobaczyłam ostrzegawczą mimikę kobiety od razu się poprawiłam, wiedząc o co jej chodzi- To znaczy... Elizabeth.

- Co u ciebie słychać? Dawno nie rozmawiałyśmy, może przyjdziesz do mnie na ploteczki?- powiedziała entuzjastycznie- Upiekłam sernik!- powiedziała poruszając przy tym brwiami.

Poisoned HeartsWhere stories live. Discover now