Rozdział 9

435 13 3
                                    

Wyszłam że stołówki, a łzy spływały mi po policzkach, byłam zła na Tonego ale o wiele bardziej na Monę. Nawet nie wiem za co byłam na niego zła przecież od razu ją odepchną, a mimo wszystko bolało.

-Tina! zaczekaj! - był to Shane, złapał mnie za nadgarstek. - gdzie idziesz? - spytał a gdy zobaczył, że płaczę przytulił mnie i dodał - jesteś zła na Tonego? - wzruszyłam ramionami.

-potrzebuje przetrawić to co się właśnie stało. Chcę pobyć sama - odpowiedziałam, naprawdę chciałam pobyć sama.

-no okej, jak coś to przyjdź do Tonego albo jeśli wolisz to do mnie lub Dylana.

Na jego słowa uśmiechnęłam się lekko i wydusiłam przez łzy, które powoli przestawały lecieć ciche "ok" i się odwróciłam i poszłam.

Miałam teraz biologię i właśnie zadzwonił dzwonek na lekcję. Siedzieliśmy w ławkach gdy nagle przyszedł dyrektor. Poinformował nas, że apel nie odbędzie się za miesiąc tylko w ten piątek(dzisiaj jest wtorek). Ulżyło mi bo to znaczyło, że moje tortury skończął się już za trzy dni chociaż z jednej strony to są aż trzy dni to co mi robili to naprawdę bolało. Mimo, że Hailie się na mnie obraziła, za to że uderzyłam Monę bo pocałowała mojego chłopaka i mimo, że nazwała mnie "chorą psychopatką" gdy wychodziłam ze stołówki, nie chciałam by to ona cierpiała za mnie, więc brnęłam w to dalej.

Nadeszła ostatnia lekcja a po niej poszłam na parking do świętej trójcy i Hailie. Dziewczyna gdy mnie ujżała przewróciła oczami i wsiadła do auta. Zrobiło mi się przykro ale zwróciłam się smutnym głosem do Shane'a żeby poczekał bo muszę coś załatwić. Powiedział, że poczeka a ja poszłam do łazienki, w której codziennie działy się te tortury. Dzisiaj też musiałam się tam zjawić ale przecież nie mogłam powiedzieć tego Shane'owi. Pod koniec moich tortur. Audrey wychodząc z Jasonem odwróciła się i żuciła:

-masz szczęście, że przełożyli ten apel - i wyszła.

Wyszłam ze szkoły wszystko mnie bolało a najbardziej plecy, które krwawiły od cięć noża,ale nie dawałam tego po sobie poznać. W łazience założyłam opatrunek, który nosiłam codziennie od kąd poznałam tę dwójkę. Idąc do Shane'a w duchu modliłam się by opatrunek mi nie przeciekł bo dzisiaj Audrey zrobiła te rany wyjątkowo głębokie i przez to wyjątkowo bolały. Dylan z Hailie już pojechali tak samo jak Tony. Nie chciałam by Shane dowiedział, się że coś się dzieje więc udawałam, że wszystko ok. Ale to tak bolało. Shane zobaczył, że coś jest nie tak.

-wszystko okej Tina? - spytał lekko niezapokojony. Dałam radę tylko
kiwnąć głową.

-na pewno - ponownie spytał.

-tak - ledwo wydusiłam, ale na szczęście chłopak już się o nic nie dopytywał.

Jechaliśmy w ciszy gdy dojechaliśmy to spytałam czy mogłabym zająć jeden z pokoi gościnnych tylko na tę noc.

-no spoko tylko najpierw idź do Tonego bo napisał, że ma dla ciebie niespodziankę i prosił żebyś przyszła- powiedział Shane i się uśmiechnął gdy zobaczył moją zaskoczonął minę.

-dla mnie? - spytałam zdziwiona.

-noo, powiedział, że chciał cię przeprosić za tą akcję na stołówce. - powiedział.

-ale on nie powinien mnie przepraszać nic nie zrobił, to ta idiotka się na niego rzuciła.

-nieważne, po prostu tam idź. Czeka na ciebie. - powiedział i znowu się uśmiechnął po czym skierował się do kuchni. Typowy Shane.

Weszłam po schodach do góry i stanęłam przed drzwiami z srebrną literką "T" na drzwiach i zapukałam usłyszałam "proszę" i weszłam. Na środku pokoju stał Tony z bukietem różowych stokrotek (to są moje ulubione kwiatki) rozczuliłam się na ten widok i od razu do niego podbiegłam i go przytuliłam.

Miłość mojego życia(tony monet) Where stories live. Discover now