Odłamek wbił jej się w serce, wykrwawia się od środka.......
Nie to niemożliwe, ona nie może umrzeć nie poradze sobie bez niej
-zaprowadźcie pacjentke na sale a was zapraszam - powiedział lekarz najpierw do pielęgniarek a potem do naszej trójki
On usiadł przy jakimś biurku a my naprzeciwko niego gdzie były idealnie trzy krzesła każdy z nas usiadł na jednym a on zaczął mówić:
-czy jest ktoś kogo chcecie powiadomić o stanie pacjentki?
-w zasadzie to tak - odpowiedział Shane i zadzwonił do Hailie - już tylko że przyjadą wszyscy tak Vincent też
-dobrze a więc, ona wykrwawia się od śtodka, jeśli przetrzymamy ją w śpiączce będzie żyła jeszcze przez 3 tygodnie natomiast jeśli ją wybudzimy nie mamy pewności czy dożyje tygodnia.. - a mi łzy kapały z policzków na ręce widziałem że chłopaki też płakali, nawet Santan, cały czas ocierałem je ale było ich za dużo, postanowiłem się pozbierać, zacisnąłem zęby i żadnej łzy już nie wypuściłem z oczu mimo że bardzo chciały wypłynąć
W tamtym momeńcie do gabinetu wszedł Vincent z Hailie
-a pan to?
-Vincent Monet. Prosze kontynuować.
Wstałem z miejsca by mogła usiąść na nim Hailie z czego chętnie skorzystała a ja stanąłem za nią
-jest jednak sposób który albo uratuje jej życie albo jej je natychmiastowo odbierze. Jest to operacja, będzie ona polegała na tym, że razem z innymi lekarzami sprujemy wyjąć ten odłamek i zatamować krawawienie tak aby nie straciła za dużo krwi. Jest to na tyle ryzykowna operacja że jest więcej niż 90% na to że się wykrwawi na miejscu jak tylko spróbujemy wyjąć ten odłamek, dlatego jest nam potrzebna zgoda rodzica lub najbliższej osoby z rodziny. Czyli w tym przypadku twoja Adrienie - oznajmił a ja nie wytrzymałem i wyszedłem z tamtąd
Skierowałem się do wyjścia i wyszedłem. Wziąłem paczke papierosów, wziąłem jednego i zapaliłem jak się wypalił wróciłem do środka, na korytarzu siedzieli Shane, Hailie i Dylan nagle drzwi się otworzyły a z pomieszczenia wyszli Adrien, Will, Vincent i lekarz.
~~~~~~~~~~~~~
Dowiedziałem się że Adrien zgodził się na operacje teraz stałem przed salą i patrzyłem jak szykują ją do operacji po chwili skierowali się do drzwi a ja się odsunąłem wyjechali z nią z sali i wjechali do sali operacyjnej a ja usiadłem na krześle na korytarzu. Łokcie oparłem o kolana a dłońmi zakryłem twarz, starsznie się o nią martwiłem co jeśli.... co jeśli operacja się nie uda?
Nagle poczułem czyjąś ręke na plecach a po chwili głos mojej siostry:
-wszystko będzie okej, zobaczysz
-skąd wiesz? Ona ma mniej niż 10% na przeżycie - powiedziałem głos mi się trzęsł a oczy zaszkliły
Wstałem i poszedłem do kibla, otworzyłem okno wyciągnąłem fajki i odplaiłem jedną, drugą, trzecią i tak do siódmej potem zwymiotowałem. Jak skończyłem wymiotować oparłem się o ściane, głowe schowałem w kolanach a pojedyńcze łzy spływały po moich policzkach.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Jesteście niesamowici każdym komentarzem motywujecie mnie do piasania kolejnych rozdziałów.
Ta książka ma prawie 4 tyś wyświetleń🥰
Uwielbiam was❤️
487 słów
Buziaczki😘