Rozdział 26

298 12 2
                                    

Skip time:następny dzień
Obudziłam się. Czułam się gorzej niż wczoraj. Strasznie ale to strasznie bolała mnie głowa. Leże na kanapie bo zasnęłam tam wczoraj a ewidentnie nie chcieli mnie budzić.

Leżałam wtulona w Tonego. Nikogo więcej nie było, pewnie poszli do siebie. Przez głowe nie mogłam się podnieść.

Nagle przypomniałam sobie że dzisiaj o 12:00 przyjeżdża Adrien a razem z nim Lizi więc zaczęłam rozglądać się za telefonem by sprawdzić która godzina.

Odnalazłam go wzrokiem. Leżał na stole obok kanapy. Delikatnie podniosłam ręke by go wziąć bo każdy ruch kosztował mnie dużo energii, nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłan..

Moja ręka była biała. Dosłownie. Byłam tak blada, że przypominałam ścianę w pokoju Tonego, przestraszyłam się trochę gdy to zobaczyłam, nie moge zawieść Lizi

Trochę mi ulżyło gdy na telefonie widniała godzina 8:30, postanowiłam spróbować wstać. Powoli się podniosłam i od razu złapłam się za głowe przez ból jaki odczuwałam

Wstałam i się odwróciłam by sprawdzić czy przypadkiem nie obudziłam Tonego. Na szczęście spał, ponownie się odwróciłam i trzymając się za głowę skierowałam się do kuchni by najpierw wziąść jakieś tabletki przeciwbólowe

Wzięłam tabletki, popiłam wodą i skierowałam się na schody. Weszłam na góre i weszłam do pokoju Tonego, bardzo ciężko było mi się poruszać ale powtażałam sobie, że musze się wziąść w garść, wszystko jest okej i że wymyślam

Weszłam do garderoby i wybrałam najszerszerszą bluzę jaką miał w szafie i dresy tak aby zakryły moją białą skórę, założyłam to i poszłam do łazienki gdzie zostawiłam kilka swoich kosmetyków, wzięłam swój najciemniejszy korektor (bo nie używam podkładu) i zamalowałam nim całą twarz i szyję z przodu, na głowę założyłam kaptur a włosy rozpuściłam

Zeszłam na dół i zobaczyłam Vince'a który stał przy ekspresie z kawą w ręku a obok niego stał Tony i rozmawiali o czymś. Przy stole siedziała też Hailie jadła jakąś owsianke

Czułam się okropnie ale starałam się zachowywać normalnie

-witaj Tina, Adrien prosił aby któryś z moich braci cię odwiózł ponieważ nie chciałby żebyś wracała sama więc postanowiłem że zrobi to Tony dobrze? - spytał Vince

-hej, jasne - odpowiedziałam, cieszyłam się że odwiezie mnie Tony bo czułam się coraz gorzej - możemy się już zbierać bo nie chciałabym się spóźnić - spytałam Tonego i ciepło się do niego uśmiechnełam

-tak tylko pójde po jakąś bluzę, widze że jednej już nie mam - prychnął a ja zachichotałam delikatnie

Po niecałej minucie Tony zszedł na dół i oboje skierowaliśmy się do garażu. Gdy weszliśmy do garażu Tony spytał:

-jak się dzisiaj czujesz?

-nie najgorzej - się amałam i delikatnie się do niego uśmiechnęłam by dodać wiarygodności moim słowom

-napewno? - spytał dalej nie przekonany

-tak, wszysto okej - odpowiedziałam, złapałam go za ręke i pocałowałam go w usta widziałam że dzięki temu był spokojniejszy

-dobra ale jak coś się będzie działo to muwisz - powiedział, ja przytaknęłam i wsiedluśny do auta.

Podczas drogi troche gadaliśmy ale byłam zmęczona więc oparłam się o szybę i zasnęłam obudziłam się już pod koniec drogi

Gdy Tony się zatrzymał pożegnaliśmy się i wyszłam z auta machając chłopakowi weszłam, do domu i od razu na szyję rzuciła mi się Lizi krzycząc moje imie.

W tamtym momeńcie poczułam wielki ból głowy a przed oczmi zrobiło mi się ciemno...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Przepraszam że musieliścietakdługo czdkaćale mam dużo wyjazdów i niemam zbytnio czasu na pisanie. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. 553 słów
Buziaki😘

Miłość mojego życia(tony monet) Where stories live. Discover now