Październik
LAREINA
Dzwoneczek nad drzwiami rozbrzmiał, sygnalizując, że ktoś wszedł do środka. Chwyciłam szybko szmatkę, wycierając w nie ręce, aby obsłużyć klienta. Uniosłam wzrok na posiwiałego rybaka.
– Hej, Kevin! – przywitałam się z uśmiechem, a mężczyzna w międzyczasie zdjął czapkę z głowy i oparł się łokciem o ladę. – To, co zawsze? – spytałam, sięgając po papierowy kubek do kawy. Siknął głową, a następnie rozejrzałam się po wnętrzu kawiarni.
Wnętrze było staro modne. Wszystko wykonane z drewna. Babcine obrusy pokrywały blaty, a na ścianach wysiały stare zdjęcia rodziny, do której należał biznes. Miejscowi traktowali to miejsce jak drugi dom, a atmosfera tutaj przypominała rodziną.
– Doszły mnie słuchy, że jutro przeprowadzasz się do wielkiego miasta – zagadnął, zatrzymując na mnie wzrok.
Grand Marais – miasteczko, w którym się wychowałam, a każdy nawzajem się zna. Nie mówiąc już o tym, że wszyscy wiedzą wszystko. Nic nie da się ukryć.
– Tak, wyjeżdżam na studia. – Postawiłam napój przed Kevinem, utrzymując uśmiech na twarzy.
– To wielka szansa dla ciebie, nieprawdaż? – zapytał, a następnie upił łyk kawy. – Możliwość wyrwania się z tej mieściny i żyć życiem wielkich ludzi.
– Zawsze będę dziewczyną z Grand Marais – zauważyłam z cichy westchnieniem. – Miejsce zamieszkania tego nie zmieni, Kevin. – Przewróciłam rozbawiona oczami, na co rybak wydał z siebie ochrypnięty śmiech.
– Każdy tak mówi, Lareina. Moja była żona też tak twierdziła i patrz, po roku od wyprowadzki wysłała mi papiery rozwodowe – powiedział z nutką gorzkości w głosie.
Wieść o okropnym zachowaniu żony rybaka rozeszła się z prędkością świata. Życie w wielkim mieście uderzyło jej do głowy i podobno poszła w tango z innym facetem. Zachowała się podle względem mężczyzny, który pomimo tylu lat, wciąż darzył ją silnymi uczuciami. Kevin oczywiście się tego wypierał, ale prawda była widoczna w oczach.
– Kto raz wyrwie się z małego miasta, nigdy do niego nie wraca. – Pouczył mnie, machając na mnie palcem wskazującym. Po chwili pochylił się w moją stronę i wyszeptał:
– Masz może coś mocniejszego pod ladą do tej kawy?
– Dla ciebie? Zawsze – oświadczyłam, biorąc od niego kubek, aby następnie pod ladą dolać do niego procentów.
– Kochana z ciebie dziewczyna. Szkoda stracić taki skarb tej kawiarni. Emma nigdy by nie urozmaiciła mojej kawy – mruknął, ale w oczach zatańczyło rozbawienie, co wywołało mój cichy chichot.
– Faktycznie, okropna strata. – Głos przyjaciółki rozniósł się w pomieszczeniu, gdy zmierzała w naszą stronę. – Kawka z prądem dla lepszego połowu? – zażartowała, co mężczyzna skwitował głośnym rechotem.
Pokręciłam z rozbawieniem głową na głupi żart Louisy.
– Jak takie specjalności przygotowujesz, to ja też poproszę. – Położyła na ladzie banknot dziesięciodolarowy. Wzięłam się za przygotowanie kawy, gdy ona wdała się w rozmowę z rybakiem.
Postawiłam przed nią napój, a ona nawet na mnie nie spoglądając, upiła łyk. Nie minęła sekunda, a wszystko wypluła na podłogę.
– Co to, kurwa, za okropieństwo?! Tego nie da się pić! – oburzyła się, krzywiąc się. – Chciałaś mnie otruć?
YOU ARE READING
Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3
RomanceWokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebie dwójką nieznajomych, którzy razem spełnili swoje mroczne pragnienia. Byłeś pragnieniem, do którego...