Rozdział 22

3.9K 232 22
                                    

Vincenzo

Po stracie narzeczonej uważałem, że moje serce nigdy ponownie nie zabije z zawrotną prędkością. Że nigdy nikt nie zaprze mi tchu w piersiach. Że nigdy mimowolnie nie będę się uśmiechać na widok nagiej kobiety, wtulonej w moją pierś. Kobiety, która swoim uśmiechem, spojrzeniem, głosem powaliła mnie na kolana. Zakochałem się w niej bez pamięci, choć myślałem, że spotkałem kobietę swojego życia. Nie twierdziłem, że Ludmiła nią nie była, po prostu nikt nie powiedział, że zakochać się można raz. A ja kochałem Lareinę.

Ostrożnie odsunąłem pukiel włosów, który opadł na kobiecy policzek. Obserwowanie spokojnego wyraz twarzy ukochanej, która była pogrążona w głębokim śnie, przyprawiał mnie o wewnętrzny ukojenie. Opierała policzek o mój nagi tors, oddychając przez rozchylone wargi. Otaczałem ją ramieniem, przyciskając do swojego ciała, nie mogąc się na nią napatrzeć.

Kątem oka dostrzegłem swoją komórkę, której ekran się rozświetlił, chwyciłem ją i ujrzałem numer mojego consiegliere. Powoli wyplątałem się z ramion kobiety, zsuwając się z łóżka, starając się jej nie obudzić. Zarzuciłem na siebie bokserki, przykryłem kobietę kołdrą, po czym opuściłem sypialnie.

– Słucham? – spytałem, wchodząc do kuchni, aby zaparzyć sobie kawę.

– Doszło do konfliktu między dwoma nowojorskim rodzinami – oznajmił Riccardo. Przymknąłem powieki, biorąc głęboki oddech. – Strzelanina poza miastem.

Kurwa, zakląłem w myślach, łapiąc się za nasadę nosa. Co im strzeliło do głowy, aby urządzić strzelaninę?

– Między którymi rodzinami? – spytałem, zaciskając boleśnie zęby.

– Genovese oraz Lucchese.

Co za banda idiotów! Od kiedy przejąłem władze, zarządziłem zawieszenie broni, a ci kretyni wystrzelili do siebie nawzajem ogień.

– Ilu ucierpiało? – Zacisnąłem palce na blacie, nieznacznie się nad nim pochylając.

– Pięciu rannych z rodziny Genovese i trzech od Lucchese – poinformował, na co pokręciłem z zawiedzeniem głową. Lata robiłem wszystko, aby nie ponowić sporów pięciu nowojorskich rodzin, a oni i tak szukają dziury w całym. Osiwieje przez nich w ciągu dwóch lat. – Prasa zainteresowała się tą sprawą.

Nie dość, że walczyli między sobą to na tyle nieostrożnie, że dziennikarze się o tym dowiedzieli.

– Czy już jakieś artykuły zostały opublikowane?

– Owszem i w drodze są kolejne. – Kurwa razy dwa. To nie brzmiało dobrze. Przetarłem twarz dłonią, aby zmyć z niej napięcie.

– Usunięcie artykułów wzbudziłoby podejrzenia mieszkańców. Wyszli kogoś do przeredagowania ich i zapłać im, aby trzymali gęby na kłódki – poleciłem, po czym się rozłączyłem. Westchnąłem ciężko, zwieszając głowę. Będę musiał przywołać ich do porządku. To, że miałem policję i urzędników w kieszeni, nie znaczyło, że mogłem pozwalać na takie wysoki. Zwłaszcza gdy wychodzi to na światło dzienne.

Przeczesałem palcami włosy i wróciłem do robienia kawy. Zdecydowałem się też przyrządzić nam śniadanie, póki Lareina wciąż spała. Starałem się nie hałasować, aby nie obudzić dziewczyny, której należał się porządny sen. A tak dokładniej kilka długich przespanych nocy.

Całkowicie rozumiałem jej wkurzenie na fakt, że wyrzuciłem ją z pracy. Nie mogłem dłużej patrzeć, jak ona się przemęcza. Wykończona już była, gdy Louisa pracowała, a gdy ta przechodziła trudny okres, wszystko spadło na ramiona Hoftmann.

Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3Where stories live. Discover now