ROZDZIAŁ 17

3.4K 244 20
                                    

LAREINA

Udaliśmy się do kawiarni kawałek od szpitala. Całą drogę towarzyszyło nam napięcie. Oboje chyba nie wiedzieliśmy, jak zabrać się do tej rozmowy. Dzisiaj przeżyłam jeden z największych szoków w całym moim życiu. Miałam kompletny mętlik w głowie i nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć.

Zasiedliśmy przy jednym ze stolików. Splotłam palce na blacie, wlepiając spojrzenie w mężczyznę. Jedną dłoń ułożył swobodnie na blacie, a drugą położył na udzie. Wzrok zwiesił w dół, a zamglone spojrzenie świadczyło, że był myślami gdzieś daleko.

– A więc? – spytałam, przerywając buzujące między nami napięcie.

– Nie wiem, od czego zacząć – przyznał z cichym westchnieniem, nieznacznie garbiąc ramiona.

– Może od początku. Czemu to przede mną ukryłeś? – Nakierowałam go, nieprzerwanie się w niego wpatrując.

– Od śmierci mojej narzeczonej nie byłem z żadną kobietą. Skupiłem się na córce i pracy. – W końcu na mnie spojrzał. – Bale są organizowane co roku, ale nigdy osobiście na nich nie uczestniczyłem. Zeszłego roku namówił mnie kumpel i uległem. Od razu zwróciłaś moją uwagę i czułem potrzebę się do ciebie zbliżyć.

– Dlatego wykupiłeś mój czas.

– Tak. Dziewczyny, które przychodzą tam pracować, potrzebują szybkiego zastrzyku gotówki, więc wykorzystałem to. Nie planowałem się z tobą przespać, ale pokusa była zbyt wielka. – Musnął koniuszkiem języka dolną wargę w zastanowieniu. – Nie mogłem o tobie zapomnieć. W końcu postanowiłem cię odnaleźć. Nie było to proste zadanie, bo anonimowość pracowników i gości była priorytetowa. Dowiedziałem się chwile przed tym, jak zaczęłaś u mnie praktyki – wyjaśnił, wyginając usta w przepraszającym uśmiechu. – Gdyby nie to wszystko, powiedziałbym ci. Sam mówiłaś się mamy zbyt dużo do stracenia, dlatego trzymałem to w sobie.

– Mimo wszystko, miałam prawo wiedzieć. – Pokiwał głową, przyznając mi rację.

– Wiem i całkowicie rozumiem twoją złość. Złamałem zasady i naruszyłem twoją anonimowość...

– Nie jestem zła. Choć pewnie powinnam – wtrąciłam niepewnie. – Przez ostatni rok też nie potrafiłam wyrzucić cię z głowy. Potem zauroczyłam się w tobie, a tu się okazuje, że pozornie dwójka mężczyzn, która zawróciła mi w głowie, to jeden i ten sam – jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach.

– Słucham? – Jego głos ochryp z zaskoczenia. Byłam tak zażenowana obrotem sytuacji, że nie potrafiłam na niego spojrzeć. – Lareino, spójrz na mnie – poprosił łagodnie, sięgając do mojego nadgarstka, aby ostrożnie odsunąć moją dłoń. Mój wzrok skrzyżował się z ciemnymi tęczówkami. – Nie chowaj się przede mną.

– Jak? – spytałam łamiącym się głosem. – Między nami nic nie może być, Vince. Praktyki będę odbywać jeszcze jakoś przez miesiąc.

– Przetrwamy to. Wierzę w to, bo mi zależy. – Ujął moją dłoń, zamykając ją w uścisku. – Mam nadzieję, że tobie też zależy. – Musnął kciukiem wierzch mojej dłoni, na co w moim wnętrzu rozlało się ciepło.

– Jestem od ciebie sporo młodsza, Vince. Nie wiem, czego chcę od życia, a ty jesteś dorosłym mężczyzną. Jesteś ojcem. Masz życie i stabilną przyszłość, a moja wciąż się waha – kontynuowałam, kręcąc bezradnie głową.

Oczywiście, że pragnęłam tego mężczyzny. Był wszystkim, o czym marzyła kobieta. Mógł dać mi to, czego żaden chłopak w moim wieku, ale co ja mogłam mu dać?

Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3Where stories live. Discover now