LAREINA
Tak, jak ustaliliśmy, całą piątką jechaliśmy na praktyki. Wysiedliśmy z metra, a ja sprawdziłam setny raz czy to na pewno tutaj. Louisa tryskała entuzjazmem w przeciwieństwie do mnie. Wszyscy poza mną podchodzili do tego na luzie. Ja się stresowałam i sama do końca nie wiedziałam czym.
Ruszyłyśmy w kierunku szpitala, w którym miałyśmy spędzić najbliższe tygodnie.
– Uśmiechnij się. Życie jest piękne. – Szturchnęła mnie, na co spojrzałam na nią spod byka. – Może spotkamy jakiegoś hot doktorka? – Poruszyła znacząco brwiami, co skwitowałam prychnięciem.
– A tobie tylko romanse w głowie. – Westchnęłam, kręcąc bezradnie głową.
– Jedyne co mam w głowie, to wyobrażenie seksu w gabinecie lekarskim. Pomyśl, jaki przyjemny musi być ten dreszczyk emocji, spowodowany obawą, że zostanie się nakrytym – powiedziała rozmarzona. Tak i możliwość spierdolenia sobie życia, gdy zostanie się nakrytym, pomyślałam, pozostawiając ten komentarz dla siebie. Gdyby Walker wdała się w romans ze swoim opiekunem, wcale by się nie zdziwiła.
Jeden ze studentów pchnął szklane drzwi, a następnie je przytrzymał, aby cała nasza grupa weszła. Podeszliśmy do recepcji i spytaliśmy się, gdzie mamy się udać. Kobieta poprosiła, abyśmy zaczekali, bo ktoś miał po nas przyjść, więc posłusznie przysiedliśmy na plastikowych krzesełkach.
Stukałam nerwowo paznokciami w udo. Louisa się rozglądała z zaciekawieniem, ja natomiast zwiesiłam głowę. Spojrzałam w kierunku mojej torby, z której wystawał mój pamiętnik. Od kilkunastu dni powstrzymywałam się od sięgnięcia po niego i napisania kolejnego listu. Zwłaszcza po tym, jak tamten facet pojawił się w klubie z moją plakietką.
– Dzień dobry, drogie panie i panowie. – Doszedł do mnie niski tembr, przez który dostałam gęsiej skórki. Uniosłam wzrok i napotkałam parę ciemnych tęczówek, które spoczęły na mnie. Zlustrował mnie szybko wzrokiem, a następnie odchrząknął. – Nazywam się Vincenzo Squillacte i zostałem wytypowany, aby was oprowadzić i przedstawić waszych opiekunów. Jedno z was będzie pod moją opieką, ale o tym później – mówił, przeskakując po nas wzrokiem. – Widzę, że wszyscy są, więc zapraszam za mną.
Podniosłam torbę i ruszyłam jako ostatnia. Wolałam trzymać się w tyle i jak to było w zwyczaju, Louisa mi towarzyszyła. Doktor Squillacte żywo opowiadał o tym, jak działa szpital i czego będą od nas oczekiwać, ale nie wczuwałam się w to. Moje myśli nieubłaganie mknęły ku tajemniczemu organizatorowi, za co miałam ochotę dać sobie w twarz.
Niespodziewanie wpadłam na kogoś i zorientowałam się, że wszyscy na mnie patrzą. Nie pewnie zerknęłam na doktora, który kręcił z rozczarowaniem głową. W końcu uniósł głowę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.
– Jaki ci na imię, moja droga? – spytał, marszcząc brwi w ten karcący sposób.
– Lareina – odpowiedziałam, a on znów mi się przyjrzał.
– O czym przed chwilą mówiłem? – Oblizałam usta i zerknęłam w stronę przyjaciółki, szukając u niej pomocy. Zamyśliłam się, zupełnie wyłączając się z rzeczywistości. – Ona wie, a ja chcę usłyszeć od ciebie odpowiedź.
– Zamyśliłam się, przepraszam. – Udałam skruchę, bo wcale nie było mi głupio. Zrobiłam to, bo tego ode mnie oczekiwano.
– Widzisz, droga Lareino... – w moim brzuchu się coś poruszyło na to określenie. Jakbym już to gdzieś słyszała. – przyszłaś tutaj, aby się czegoś nauczyć, a lekceważąc mnie, wyjdziesz z pustką w głowie. Dla twojej wiadomości ja jestem twoim opiekunem, więc mam nadzieję, że więcej nie będę musiał zwracać ci uwagi.
YOU ARE READING
Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3
RomanceWokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebie dwójką nieznajomych, którzy razem spełnili swoje mroczne pragnienia. Byłeś pragnieniem, do którego...