LAREINA
Ja pierdolę... Co ja tutaj robię?
Właśnie to pytanie zadawałam sobie w kółko, patrząc, jak Felix stoi na rękach na beczce, z której wystawała rurka. Tłum wiwatował, a ten upijał alkohol z beczki niczym soczek. I to do góry nogami! On jest niereformowalny.
– O czym myślisz? – spytałam, zerkając na Chestera, który wraz ze mną koczował, opierając się o blat kuchenny w domu bractwa.
– O tym, czy nie zostanę czasem singlem – wymamrotał, nie odrywając wzroku od swojego chłopaka.
Oni byli z kompletnie innych światów. Chester – poważny, zdystansowany i spokojny. Felix – rozrywkowy, zabawny i kompletny świrus. Jak zostali parą? Chyba boję się spytać.
– Jeśli rzucisz go w piździec, nie będę ani twoim, ani jego ramieniem do opłakiwania. Liczcie na Louise – oznajmiłam, dalej wpatrując się w debila na beczce.
– Zakodowałem – poinformowałam beznamiętnie, po czym upił łyk z niebieskiego, plastikowego kubka – kubka zajętych. Ja miałam czerwony – dla singli, którzy szukają dobrej zabawy. Nie szukałam, ale Louisa mi go wcisnęła, więc już tak zostało. – Jak idzie ci pisanie pamiętnika? – Wyplułam zawartość napoju z powrotem do kubka, wybałuszając oczy. – Zauważyłem, że kitrasz go pod panelem podłogowym. Starałem się nie wnikać, ale za każdym razem byłaś przybita. Martwię się.
Spojrzałam na niego zmieszana. Kolejny fakt o Chesterze: nie pokazywał uczuć, a tym bardziej ich nie wyjawiał. A teraz to zrobił.
Westchnęłam, wbijając wzrok w kubek.
– Piszę listy – wyznałam, a na jego czole pojawiła się zmarszczka. – Do tajemniczego faceta, z którym się przespałam – wyszeptałam i myślałam, że przez krzyki imprezowiczów oraz głośną muzykę mnie nie usłyszał, ale gdy spojrzałam mu w oczy, zrozumiałam, że się myliłam.
– Czemu? Mówiłaś, że to przelotna znajomość – zauważył. – Pomińmy fakt, że nikt ci nie uwierzył – dodał z rozbawieniem.
– Chyba w ten sposób... – urwałam, gdy pochylił się do mojego ucha.
– Choć w jakieś mniej głośne miejsce.
Ruszyłam za nim do ogrodu. Zaprowadził mnie do pustej altanki. Chester, jakby wyczuł moje napięcie, wciągnął z kieszeni fajki i wyciągnął je w moją stronę. Wzięłam jedną, cicho mu dziękując, a gdy wsunęłam ją w usta, przysunął do mnie zapalniczkę i podpalił jej koniec.
– Kontynuujmy – oświadczył spokojnym głosem, co wprawiło moje usta w uśmiech.
– Piszę je, bo w ten sposób przechodzę żałobę.
– Żałobę? – wypluł te słowa z zaskoczeniem, na co zwiesiłam głowę.
– Jestem rozgoryczona, że tak idealny facet zniknął z mojego życia. Tak świruję – jęknęłam, zamykając oczy zażenowana samą sobą.
– Zanim ocenie, czy potrzebna ci opieka specjalistyczna, proszę, wyjaśnij mi, czemu uważasz go za taki ideał. – Ujął moją dłoń, przyglądając mi się badawczo. Zacisnęłam usta, bo bałam się, że gdy zacznę mówić, zabrzmię jeszcze bardziej żałośnie. – Dawaj, wyrzuć to z siebie w inny sposób niż na papier – zachęcał mnie, co sprawiło, że uległam jego prośbie.
– Był czarujący, ale w taki inny sposób, niż robią to faceci w naszym wieku. Wypowiadał się wprost o tym, czego oczekiwał i co czuł, ale w taki elokwentny sposób. Sprawił, że poczułam się pożądana. Nie tylko cieleśnie, ale jakby pożądał mnie całej. Nie znałam go, a czułam się przy nim bezpiecznie. Dbał nie tylko o swój komfort i przyjemność, ale też o mój. A po wszystkim został i się martwił. – Zrobiłam przerwę, aby spojrzeć mu w oczy i dostrzec, że intensywnie o czymś myślał. – Rozumiesz? Takich mężczyzn się w ogóle nie spotyka w tych czasach!
ČTEŠ
Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3
RomanceWokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebie dwójką nieznajomych, którzy razem spełnili swoje mroczne pragnienia. Byłeś pragnieniem, do którego...