ROZDZIAŁ 8

3.3K 236 74
                                    

LAREINA

Ja pierdolę... Co ja tutaj robię?

Właśnie to pytanie zadawałam sobie w kółko, patrząc, jak Felix stoi na rękach na beczce, z której wystawała rurka. Tłum wiwatował, a ten upijał alkohol z beczki niczym soczek. I to do góry nogami! On jest niereformowalny.

– O czym myślisz? – spytałam, zerkając na Chestera, który wraz ze mną koczował, opierając się o blat kuchenny w domu bractwa.

– O tym, czy nie zostanę czasem singlem – wymamrotał, nie odrywając wzroku od swojego chłopaka.

Oni byli z kompletnie innych światów. Chester – poważny, zdystansowany i spokojny. Felix – rozrywkowy, zabawny i kompletny świrus. Jak zostali parą? Chyba boję się spytać.

– Jeśli rzucisz go w piździec, nie będę ani twoim, ani jego ramieniem do opłakiwania. Liczcie na Louise – oznajmiłam, dalej wpatrując się w debila na beczce.

– Zakodowałem – poinformowałam beznamiętnie, po czym upił łyk z niebieskiego, plastikowego kubka – kubka zajętych. Ja miałam czerwony – dla singli, którzy szukają dobrej zabawy. Nie szukałam, ale Louisa mi go wcisnęła, więc już tak zostało. – Jak idzie ci pisanie pamiętnika? – Wyplułam zawartość napoju z powrotem do kubka, wybałuszając oczy. – Zauważyłem, że kitrasz go pod panelem podłogowym. Starałem się nie wnikać, ale za każdym razem byłaś przybita. Martwię się.

Spojrzałam na niego zmieszana. Kolejny fakt o Chesterze: nie pokazywał uczuć, a tym bardziej ich nie wyjawiał. A teraz to zrobił.

Westchnęłam, wbijając wzrok w kubek.

– Piszę listy – wyznałam, a na jego czole pojawiła się zmarszczka. – Do tajemniczego faceta, z którym się przespałam – wyszeptałam i myślałam, że przez krzyki imprezowiczów oraz głośną muzykę mnie nie usłyszał, ale gdy spojrzałam mu w oczy, zrozumiałam, że się myliłam.

– Czemu? Mówiłaś, że to przelotna znajomość – zauważył. – Pomińmy fakt, że nikt ci nie uwierzył – dodał z rozbawieniem.

– Chyba w ten sposób... – urwałam, gdy pochylił się do mojego ucha.

– Choć w jakieś mniej głośne miejsce.

Ruszyłam za nim do ogrodu. Zaprowadził mnie do pustej altanki. Chester, jakby wyczuł moje napięcie, wciągnął z kieszeni fajki i wyciągnął je w moją stronę. Wzięłam jedną, cicho mu dziękując, a gdy wsunęłam ją w usta, przysunął do mnie zapalniczkę i podpalił jej koniec.

– Kontynuujmy – oświadczył spokojnym głosem, co wprawiło moje usta w uśmiech.

– Piszę je, bo w ten sposób przechodzę żałobę.

– Żałobę? – wypluł te słowa z zaskoczeniem, na co zwiesiłam głowę.

– Jestem rozgoryczona, że tak idealny facet zniknął z mojego życia. Tak świruję – jęknęłam, zamykając oczy zażenowana samą sobą.

– Zanim ocenie, czy potrzebna ci opieka specjalistyczna, proszę, wyjaśnij mi, czemu uważasz go za taki ideał. – Ujął moją dłoń, przyglądając mi się badawczo. Zacisnęłam usta, bo bałam się, że gdy zacznę mówić, zabrzmię jeszcze bardziej żałośnie. – Dawaj, wyrzuć to z siebie w inny sposób niż na papier – zachęcał mnie, co sprawiło, że uległam jego prośbie.

– Był czarujący, ale w taki inny sposób, niż robią to faceci w naszym wieku. Wypowiadał się wprost o tym, czego oczekiwał i co czuł, ale w taki elokwentny sposób. Sprawił, że poczułam się pożądana. Nie tylko cieleśnie, ale jakby pożądał mnie całej. Nie znałam go, a czułam się przy nim bezpiecznie. Dbał nie tylko o swój komfort i przyjemność, ale też o mój. A po wszystkim został i się martwił. – Zrobiłam przerwę, aby spojrzeć mu w oczy i dostrzec, że intensywnie o czymś myślał. – Rozumiesz? Takich mężczyzn się w ogóle nie spotyka w tych czasach!

Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3Kde žijí příběhy. Začni objevovat