Pov: Skyler.
Wstałam bez humoru. Dosłownie bez. Zszedłam na dół trzymając misia w jednej ręce a drugą przecierając oczy.
-Czyżby nasza Skyler z bad i emo girl zmieniła się w słodkiego dzidzusiaj. - powiedział Tom śmiejąc się.
Uśmiecham się do niego wrednie i nie szczerze. Bill się przytulił do mnie na przywitanie.
-Zrobicie mi kawe? - zapytałam ziewając.
-Jasne. - powiedział Bill wstając.
Poszłam na górę mówią że idę się pomalować. Położyłam się na łóżku przytulając się do misia. Przykryłam się lekko i zasnęłam. Obudziłam się gdy poczułam zimno i trochę turbulencje. Tom i Bill nieśli mnie. Oboje trzymali po jednej ręce i jedną nogę.
-Ej gdzie idziecie? - zapytałam wyrywając się.
Chłopacy zeszli powoli z schodów kierując się w stronę tylnego wyjścia.
-Ej nie stop chłopaki nie. - powiedziałam szarpiąc się. - kocham was stójcie.
Tom z Billem odliczali od 3 i wrzucili mnie do basenu. Zanurzyłam się cała. Podpłynęłam do brzegu.
-Pomóżcie mi chociaż. - powiedziałam wystawiając ręcę. Chłopaki wzięli mnie a ja z całej siły wciągnęłam ich do basenu.
-Nie nawidze was. - powiedziałam śmiejąc się.
-Też cię kochamy. - powiedział Bill.
Wszyscy wyszliśmy z basenu. Zawołałam mamę i tatę lecz nikt nie przyszedł. Spojrzałam na chłopaków wkurzona.
-Co niby mamy teraz zrobić pomoczymy cały dom. - powiedziałam wkurzona. - dobra czekajcie.
Ściągłam z siebie ubrania zostając w bieliźnie. Wytarłam się kocem który leżał obok tak aby nie pomoczyć domu. Założyłam ręcznik na głowę i weszłam do domu. Poszłam szybko na górę. Wzięłam tak z 3 ręczniki i zszedłam na dół.
-Rozbierać się. - powiedziałam.
Chłopacy spojrzeli na siebie i niepewnie się rozebrali. Dałam Billowi 1 ręcznik a Tomowi 1.-A dla czego ja mam jeden? - zapytał się Bill.
-Z dredów woda się dalej leje a stoi Tom już tutaj z dobre 7 minut a z twoich już prawie nic. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Wszyscy poszliśmy do mojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam ubrania Billa które kiedyś u mnie zostawił a dla Toma no właśnie. Dałam mu koszulkę którą ostatnio mi dał a spodnie poszłam do taty po cichu. Rodzice dalej spali więc musiałam cicho być.
-Szukałem tych spodni. - powiedział Bill.
-Trochę się szykuje aby oddać ci te ubrania. - powiedziałam.
Wzięłam ich wszystkie ubrania i wsadziłam do miski którą przyniosłam. Napisałam do mamy na kartce że idę do bliźniaków. Komicznie to wyglądało ale Kaulitzi jeden w ręczniku na głowie a drugi w mokrych włosach i rozmazanym makijażu i ja z miską w ręku szliśmy do nich?
-Widzicie to zrobiliście geniusze mam cały pokój mokry. - powiedziałam wkurzona.
-To Tom. - powiedział Bill.-O ty mała 60. - powiedział Tom wyciskając wodę z włosów.
Zaśmiałam się cicho. Poszłam zrobić nam coś do jedzenia pozwalając ogarnąć się chłopakom. Pierwszy zszedł Tom podchodząc do kuchni.
-Jak z raną? - zapytał.
-Nie najgorzej chyba. - powiedziałam podnosząc koszulkę.
Tom spojrzał na ranę podnosząc jeden brew. Było widać na jego twarzy mieszane uczucia.-Jakby to jest bardzo źle. - powiedział głośno.
-Co ty pierdolisz. - powiedziałam śmiejąc się.
-Jedziemy dzisiaj po maść na oparzenia i nie ma że nie. - powiedział Tom.
Wywróciłam oczami. Po chwili zszedł Bill. Odcedziłam makaron. Nałożyłam na wszystkich i poszliśmy do salonu.
-Co to? - zapytał Bill.
-Makaron z warzywami i sosem. - powiedziałam.
Włączyliśmy coś na telewizorze. Wszystkim posmakowało bo zjedliśmy wszystko. Odnieśliśmy talerze do zmywarki. Wsiedliśmy do auta ruszając w stronę apteki. Bill został w aucie a ja i Tom poszliśmy. Jak nadeszła moja kolej trochę się zestresowałam.
-Może ma pani coś na oparzenia? - zapytałam.
-A jakiego stopnia oparzenie? - zapytała pani.
-Eee chyba 1? - odpowiedziałam podnosząc koszulkę trochę aby było widać kawałek rany.
Pani poszła po jakąś maść. Wytłumaczyła kiedy ją używać i ile.-To wszystko? - zapytała pani.
-Prezerwatywy jeszcze. - powiedziała Tom.
Otworzyłam szerzej oczy i uderzyłam go z całej siły w brzuch. Chłopak uśmiechnął się wrednie. Pani przyszła pytając jaki rozmiar. Chłopak odpowiedział że jedne z większych. Schowałam głowę w ręce czując jak robię się czerwona. Chwyciłam za krem i spojrzałam na panią ostatni raz. Ona tylko się zaśmiała mówiąc coś w tylu "miłego dnia". Gdy wyszliśmy uderzyłam Toma z całej siły nogą.
-Przepraszam musiałem to zrobić. - powiedział śmiejąc się.
-Akurat przy mnie aż tak bardzo ci brakowało prezewatyw w domu czy co. - powiedziałam zdenerwowana otwierając drzwi.-Mam cały zapas ale wstyd ci chciałem zrobić. - powiedział śmiejąc się.
-O co chodzi? - zapytał Bill.
-Twój zjebany brat kupił prezerwatywy przy mnie i to jeszcze kurwa jakieś duże. Pani spojrzała na mnie a w jej oczach było widać ten szacun japierdole! - wykrzyczałam wkurzona.
-Co zrobił? - zapytał zszokowany Bill.
-Kupiłem prezerwatywy. - powiedział Tom zapinając się.
-Przecież tam było z 100 osób. - powiedział Bill ruszając.
Zakryłam twarz w ręce załamana. Dojechaliśmy a ja pożegnałam się z każdym. Poszłam do domu chowając krem w ręce. Rodzicie jutro wyjeżdżają więc chce z nimi powiedzieć jutro cały dzień. Poszłam zjeść z nimi kolacje i poszłam się wykąpać. Posmarowałam kremem ranę i poszłam spać.