Pov: Tom.
Gdy Skyler zasnęła trochę się uśmiechłem. Położyłem głowę na jej ramię sam odlatując. Obudził mnie dopiero błysk w oczy. Otworzyłem je powoli. Zobaczyłem każdego z członków patrzących na nas z góry. Flesz znowu się włączył. Zakryłem oczy dziewczynie.
-Idioci zaraz się obudzi. - powiedziałem wkurzony.
-O jezus. - powiedział Bill.
Wywróciłem oczami i wyszedłem z auta. Chwyciłem dziewczynę na ręce. Bill zamknął auto. Chłopacy tworzyli drzwi. Od razu poszedłem do siebie do pokoju. Położyłem dziewczynę na łóżku przykrywając ją. Sam poszedłem się przebrać i wróciłem.
-Choć do mnie. - powiedziała dziewczyna.
Uśmiechłem się i położyłem się obok. Dziewczyna wtuliła się we mnie.
-Wiesz co cieszę się że mamy taka reakcje się nie inna. - powiedziała zaspana.
-Czyli jaką? - zapytałem.
-Taką fajną nie chce aby się zmieniała. - powiedziała odlatując.
Uśmiechłem się. Poprawiłem jej włosy oraz poprawiłem kołdrę. Przytuliłem się do niej i też odleciałem.
*skip time na rano*
Dziewczyna dalej spała. Poprawiłem jej włosy z twarzy. Patrzyłem się na nią a ona się podniosła po chwili.
-O jezus ale się wyspałam. - powiedziałam przeciągając się.
Spojrzała na mnie a jej mina od razu zbladła. Chwyciła się za piersi chyba sprawdzając czy ma ubrania.
-Nic nie robiliśmy zasnęłaś na moim ramieniu. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Wstaliśmy po jakimś czasie. Zeszli na dół. Wszyscy jeszcze spali więc postanowiliśmy zrobić śniadanie.-Naprawdę lubisz naszą relację? - zapytałem.
-W zasadzie mega. Cieszę się że nie wyzywamy się co chwile i nie stresuje sie następnym spotkaniem z tobą jesteś moją comfort person po billu on na pierwszym miejscu love. - powiedziała.
-Ciszę się. - odpowiedziałem krótko.
Zrobiliśmy nam śniadanie. Sprawdziliśmy godzinę. Była koło 12. Stwierdziliśmy z dziewczyną że napadniemy na wszystkich. Najpierw był George. Potem Gustav a na końcu Bill.
-Ty to zrób jak zobaczy że to ja udusi mnie. - powiedziałam.
Dziewczyna weszła do pokoju a ja za nią. Ona poczekała aż obliczę. Gdy skończyłem ona wskoczyła na Billa gilgotając go. Bliźniak się wystarczy i uderzył ją w noc.
-O cholera. - powiedziała wstając.
-SKYLER TOM! - wykrzyczał Bill.
Pojrzałem na dziewczynę która się śmiała. Podbiegłem kładąc rękę pod nos.
-Krew ci leci. - powiedziałem.Wyszliśmy z pokoju chłopaka i poszli do toalety. Trzymałem cały czas rękę aby nie pochlapała domu. Gdy doszli do toalety dziewczyna usiadła na pralce.
-Dobra czekaj weź papier i zatamuj noc. - powiedziałem.
Dziewczyna tak jak powiedziałem tak zrobiła. Przełożyła kawałek papieru do nosa. Ja poszedłem umyć rękę która była cała we krwi.
-Dziękuje. - powiedziała cicho dziewczyna.
-Za co? - zapytałem.
-Że mi pomagasz. - powiedziała uśmiechając się.Wyrwałem kolejny kawałek papieru. Dziewczyna dała mi brudy papieru. Wyrzuciłem go do toalety na 2 końcu kibla.
-Chyba przestaje. - powiedziała Skyler wygrywając kolejny kawałek papieru.
-Cieszę się. - odpowiedziałam podchodząc.
Nasze spojrzenia się spotkały. Jej wzrok był taki piękny damn. Dziewczyna odchyliła papier od nosa. Schyliła głowę w dół. Pocałowałem ją w jej piękne usta.-Siema przepraszam Skyler mogę wejść? - zapytał Bill przez drzwi.
Od razu odchyliłem się od niej odchodząc. Otworzyłem drzwi dla brata.
-Jest okej po prostu trochę krew poleciała. - powiedziała zeskakując z pralki.
-Cieszę się jeszcze raz przepraszam. - powiedział przytulając się do dziewczyny.
-Zaraz zejdziemy na dół zjeść z wami. - powiedziałem.Bill wyszedł zamykając drzwi. Dziewczyna umyła nos. Wyszliśmy i zjedliśmy z zespołem.
-Zajebista atmosfera co się stało? - zapytał George.
-Rzuciłem czary na nich i się pogodzili. - powiedział bill gryzący kawałek chleba.
-Pogadaliśmy. - powiedziała dziewczyna spuszczając wzrok.Zjedliśmy do końca gadając o koncercie. Byłem tak zmęczony że to hit. Koło 16 przyjechała kamery do nas.
-Okej to ja wam nie przeszkadzam jak coś to piszcie. - powiedziała Skyler żegnając się z każdym.
Po wyjściu dziewczyny od razu zaczęliśmy nagrywali. Skończyliśmy koło 19. Zjadłam kolacje z zespołem i poszedłem się wykąpać. Posiedzieliśmy jeszcze chwile o koło 22 wszyscy poszli spać.