29.

511 22 12
                                    

Pov: Skyler.

Obudziło mnie poczucie obserwowania. Od razu otworzyłam oczy. Mój pierwszy widok to Tom który patrzał na mnie uśmiechając się.
 
-Co się cieszysz? - zapytałam.

-Pięknie wyglądasz. - powiedział.

Wywróciłam oczami uśmiechając się. Zeszłam na dół zaspana z Tomem. Od razu ukazał nam się George który gotował.

-Sarah i Alex przyjdą o 14 a jest 10. - powiedział od razu George.

-Jak zjem idę się ubrać i pomalować. - powiedziałam od razu.

Tom poszedł obudzić resztę domowników. Zjedliśmy razem i poszłam do ciebie. Wykąpałam się oraz umyłam zęby. Ubrałam ulubioną sukienkę Toma. Pomalowałam się i spojrzałam w telefon.

-Cholera! - wykrzyczałam.  

Była godzina 14:27 i 9 nieodebranych połączeń od Toma i 3 od Billa. Ubrałam buty i chwyciłam telefon. Wchodząc na posesję Kaulitzów. Auto wjechało przed ich garaż. Z niego wyszedł Alan. Zjechał mnie od góry do dołu. Moje relacje z nim nie były jakoś szczególnie dobre nie odzywaliśmy się do ciebie.

-Ładna sukienka. - powiedział krótko.

Nie odpowiedziałam nic tylko ruszyłam przed siebie. Weszłam do domu i od razu wszyscy się na mnie spojrzeli. Był już Alex i Sarah. Alan ominął mnie sprawnym ruchem i poszedł do wszystkich.

-Co on tutaj robi? - zapytał zestresowany Tom.

-Zaprosiłem go bo się przyjaźnicie. - powiedział Gustav.

-Debilu. - powiedział Tom.

Przytuliłam się do wszystkich na przywitanie. Usiadłam obok Toma. Billa poszedł po wino dla nas i kieliszki.

-Gratulacje! - wykrzyczał Alex.

-W zasadzie my też musimy coś wam powiedzieć. - powiedziała Sarah łapiąc Alexa za rękę.

-Jesteśmy razem. - powiedział chłopak.

-Gratulacje!!! - wykrzyczałam od razu wstając.

Tom wziął Alana na chwilę. Przytuliłam się do obojga gratulując. Gdy bill wrócił tak się bardzo ucieszył. Po chwili wrócił Alan i Tom. Poszłam do Toma. Usiadłam obok niego łapiąc go za rękę. On spojrzał na mnie uśmiechając się. Bill z Gustavem nalali nam po winie i rozdali każdemu.

-Za nasze zakochane parki. Oby wasza miłość kwitneła i rozwijała się pięknie. - powiedział Bill.

Wypiliśmy trochę i dołożyliśmy kieliszki na stół. Rozmawialiśmy długo. Nawet Alan się cieszył chwile.

-Nie mogę uwierzyć że naprawę pokochałeś Skyler po tylu latach. - powiedział George.

-Cieszę się że to tak się potoczyło a nie inaczej. - powiedział Tom.

-Kochasz ją? - zapytał Alan.

-Oczywiście że tak. - odpowiedział zdziwiony.

-Myślałem że jesteś z nią dla zakładu. - powiedział Alan śmiejąc się.

Gwałtownie wyrwałam rękę z uścisku wstają. Patrzyłam na nich z nadzieją że żartują.

-Słucham? - zapytał zdziwiony Bill.

-Założyłem się z Tomem że nie poderwie Skyler. - powiedział Alan wyciągając portfel.

-Słucham? - zapytał zdziwiony Alex.

Alan dał pieniądze dla Toma. Było tam jakoś 200 euro. Patrzyłam na niego zdziwiona z nadzieją że sobie żartuje. Jak zdałam obie sprawę że to nie żart łzy napłynęły do moich oczu.

-To żart prawda? - zapytałam.

-Nie. Tom uważał że da rade a ja że nie, jak widać wygrał. - powiedział chłopak wzruszając ramionami.

-Skyler ja cie kocham. - powiedział Tom wstając.

Złapał mnie za ręce lecz ja się wyrwałam. Zrobiłam 3 kroki w tył obijając się nogą o stolik.

-Też jestem zdziwiony że się zgodziłaś sądziłem że mu nie wybaczysz. - powiedział Alan.

-Czyli byłam zwykłym zakładem? - zapytałam zawiedziona.

-Nie obiecuje. - powiedział Tom.

-Tak byłaś. - powiedział cicho Alan.

Nagle z zawiedzenia przerodziło się w wkurwienie. Podeszłam do przyjaciela Toma popychając go. On spojrzał na mnie i się zaśmiał. Popchnęłam go jeszcze raz ale tym razem mocniej. Spojrzałam na Toma zapłakana.

-Co mu powiedziałeś? - zapytałam.

-Nic obiecuje. - powiedział chłopak.

-Nic? A może to że mnie przeleciałeś w moje urodziny co? - zapytałam wywracając oczami.

-Że co?! - wykrzyczał zdziwiony Billa.

-Twój kochany braciszek przeleciał mnie w pierwszym lepszym momencie. - powiedziałam.

-Jeszcze lepiej chyba dodatkowa stówa się liczy. - powiedział Alan.

-Weź spierdalaj. - powiedział Tom.

Patrzyłam jeszcze chwile na Toma. Wzięłam buty i wyszłam z domu trzaskając drzwiami najbardziej jak umiem. Poszłam do swojego domu zakluczając drzwi. Od razu po zakluczeniu usiadłam opierając się plecami o drzwi. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Po jakiś 15 minutach wstałam. Poszłam zmyć rozmyty tusz  oraz ubrać się w dresy o 3 rozmiary z duże. Chwyciłam za słuchawki oraz telefon. Wzięłam deskę i wyszłam z domu. Włączyłam Lane Del Ray i zaczęłam jechać. Przejechałam prawie całe miasto. Pod koniec jak został kilometr zaczęło padać. Dosłownie po 3 minutach cała ulica  była zalana. Jak jechałam powoli na desce po ulicy omijają ludzi biegnących z parasolką. Gdy wróciłam do domu byłam cała zalana. Od razu na wejściu ściągłam wszystkie ubrania zostając w bieliźnie. Mój telefon zadzwonił więc odebrałam idąc do kuchni.

-Przyjść? - zapytał krótko Bill.

-Dalej wszyscy są? - zapytałam.

-Wszyscy są upicie w 3 dupy a Tom płacze gdzieś w końcie pijąc sam butelkę wina. - powiedział Bill.

-W takim razie możesz. - powiedziałam rozłączają się.

Po 2 minutach Bill wszedł do domu zakluczając drzwi od środka.  

From enemies about love / Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz