34.

478 23 14
                                    

Pov: Skyler.

Pare tygodni minęło spokojnie. Mój kontakt z chłopakami się tak bardzo polepszył. Dzisiaj miałam po lekcjach iść do Kaulitzów. Jak lekcja się skończyła poszłam szybkim krokiem do nich.

-Hej. - powiedziałam wchodząc do salonu.

-Heja. - powiedział Bill.

Przytuliłam się do Toma oraz Billa i poszłam po wodę. Gdy wróciłam chłopacy siedzieli dziwnie. Ale nie tak że nogi do góry czy coś po prostu dziwnie.

-Jest coś nie tak. Co się stało? - zapytałam.

-O co ci chodzi? - zapytał Bill udając bardzo zdzwionego. 

-Nie wiem co jest grane ale wolę wiedzieć to od was niż od jakiegoś wandoma. - powiedziałam biorąc łyk.

-Masz plany na jutro? - zapytał Tom.

-W zasadzie nie bardzo. Chciałam spędzić dzień na odpoczynku ale mogę z wami nawet lepiej. - powiedziałam kładąc szklankę na blat.
 
-Mamy plan z Tomem. On przyjedzie po ciebie i zawiezie cię w niezwykłe miejsce. - powiedział Bill.

-Mam nadzieję że to nie jest zoo. Nie na widzę zoo źle mi się kojarzy. - odparłam ruszając w stronę chłopaków.

-Coś lepsze ale może wiedzieć o której kończysz lekcje. - powiedział Tom.

-O 17 ale zaczynam o 9 . - powiedziałam siadając pomiędzy chłopakami.

-Tyle wystarczy będe czekać pod salą. - powiedział zadowolony Tom.

Zaśmiałam się z niego jednak nie brałam jego słow na poważnie. Włączyli film jak chłopacy mówili jednak po jakimś czasie nam się znudził.

-Zgotowałabym coś. - odparłam.

-Ja też. - dodał Bill.

-Wasze ostatnie gotowanie się kończyło że Skyler ma bliznę na brzuchu przez jebany makaron nie ma mowy że coś gotujecie. - powiedział zdecydowanie Tom.

-No Tomuś proszę. - powiedziałam błagalnie.

-Boże nie nawidze to że mam słabość do ciebie. - powiedział chłopak wdychając. - dobrze ale przy mnie.

Pod skoczyłam zadowolona z Billem. Od razu poszliśmy do kuchni. Najpierw po szukaliśmy przepis na coś słodkiego w internecie.

-Jabłecznik? - zapytałam.

-Bill ma uczulenie na jabłka. - powiedział Tom.

-Fakt przepraszam. - powiedziałam krótko.

-Bezy z owocami! - wykrzyczał Bill.

-Okej. - powiedziałam.

Wzięłam miski a Bill wszystkie składniki potrzebne do tego. Podczas jak ja ubijałam jajka Bill w szykował owoce czyli koił je mył itp. Wszystko wymieszaliśmy i wstawiliśmy do piekarnika. Wyszło 6 takich średnich bez.

-Narazie nic nie spierdoliliście oby tak dalej zuchy. - powiedział Tom.

Pokazałam mu środkowy palec siadając obok a Bill poszedł włożyć rzeczy do zmywarki.

-Smutno mi było bez was. - powiedziałam.

-Mi też było ciężko a co dopiero Tomowi. - powiedział Bill.

-Nie mów jej. - powiedział stanowczo Tom.

-Ale taki słodki byłeś jak leżałeś na kanapie przykryty kocem. - powiedział Bill śmiejąc się.

-Serio musisz? - zapytał Tom.

-Albo znalazłeś bluzę Skyler i przybiegłeś do mnie krzycząc "To chyba moja szansa dam jej i mi wybaczy" a potem i tak płakałeś do niej. - dodał Bill.

Zaśmiałam się cicho z tego. W zasadzie bardzo słodkie to było. Jak bezy się uciekły i ostygły rozdzieliłam nam aby były po 2. Każdy swoją udekorował owocami jakimi chcą. Po jakimś czasie Tom poszedł do toalety.

-Ej trochę długo Tom jest w tym kiblu idziemy sprawdzić? - zapytałam.

-No spoko. - powiedział Bill ruszając.

Poszliśmy do łazienki na górze czyli do tej najczęściej używanej przez toma ale go nie było. Jak bill otwierał drzwi do toalety na dole duży talerz z bitą śmietaną wylądował na jego głowie.

-Tom kurwa! - wykrzyczał Bill.

Starszy z braci uciekł na górę zamykając się. Ja tylko stałam obok dusząc się z śmiechu. W takich momentach żałuję że nie mam brata ani siostry. Jak już wszyscy się uspokoili to wróciliśmy do udekorowania bez.

-I pac. - powiedział Bill ściskając ręką kawałek bezy Toma.

-No ej. - powiedział cicho Tom.

Wzięłam rękę i sama rozwaliłam swoją ale jednak aby dało radę zjeść. A bill zrobił to samo z swoją.

-Ale dziwni jesteśmy. - powiedziałam cicho.

-I to bardzo. - powiedział Bill.

-Widać że Niemcy przyjechali. - dodał Tom.

Wszyscy się za śmialiśmy z jego słow. Zjedliśmy swoją beze bo 2 byśmy nie zmieścili i wróciłam do siebie. Wykąpałam się oraz spakowałam na jutro. Popisałam chwile z Tomem i poszłam spać.  

From enemies about love / Tom KaulitzOnde histórias criam vida. Descubra agora