Dwudziesty Stycznia 1947

60 7 5
                                    

-Kto się do mnie dobija o tej porze - zdenerwowany wstał z łóżka - o czwartej rano. Kto to słyszał!?

-To tylko ja - odezwał się znajomym rosyjski głos - mówiłem, że niedługo przyjdę. Wczoraj były wybory.

-Niech ci będzie - otworzył drzwi - wchodź. Znasz już wyniki pewnie.

-Zgadza się przyjacielu - rozsiadł się na starym fotelu.

-Tylko nie przyjacielu - zmarszczył brwi - ja znam i tak wyniki.

-Doprawdy? - zdziwił się mocno - Od kogo?

-Wiem, że są sfałszowane - odwrócił wzrok od Rosjanina - po co te zamieszanie?

-Ojciec lubi stwarzać pozory, przecież wiesz. Masz coś dobrego w tej ruderze? - zaczął się rozglądać po szafkach.

-Przecież nie można mieć nic dobrego. Wszystko jest wspólne. W sklepach nie ma! - nabijał się z systemu.

-Widzę, że przychodzę w złym momencie - skończył grzebać w meblach i podszedł do Polski.

-Cieszę się, że to widzisz. To jakie są te wyniki? - przewrócił oczami.

-Wygrał Blok Demokratyczny zdecydowaną większością głosów. Twój PSL ledwo przeszedł - szyderczo się uśmiechał.

Krew się w Polsce zagotowała. Miał już dosyć tych kłamstw, tych oszczerstw. Rosjanin był od niego wyższy, ale rozmiar nie musi odpowiadać sile.

-Mam ciebie dość! Wynoś się stąd natychmiast! Precz! - chwycił go za mundur i pociągnął w dół - I nie wracaj tu! Słyszysz!?

Rosja szybko wybiegł przerażony. Wychodząc rzucił jeszcze parę gróźb po rosyjsku, że kiedyś wróci się zemścić za tą zniewagę. Nie był przygotowany, że Polska się mu przeciwstawi. Sądził, że wojna wyczerpała jego siły. Zapomniał jednak, że to nie złamało jego ducha walki i chęci wolności.

Polska wyszedł do parku, żeby ostudzić emocje. Bardzo polubił spacerowanie. Kiedyś nie miał na to czasu. Teraz, gdy nie może zajmować się polityką strasznie się nudzi w życiu. Postanowił również znaleźć jakąś pracę w fabryce, żeby mieć za co żyć. Powoli kończyły mu się oszczędności.

Dopiero wieczorem wrócił do domu. Wchodząc zorientował się, że zapomniał zamknąć drzwi. Nie zmartwiło go to, ponieważ w środku nie miał nic cennego, oprócz małego zapasu tytoniu i papierosów. Położył się na stary tapczan i zasnął. To była bardzo zimna noc. Zimna i ciężka.

Żelazna dłoń. ||Countryhumans||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz