20 Lipca 1949

51 7 11
                                    

Polska dotarł do miejsca docelowego. Mała spokojna wioska pod Pragą. Życie toczy się tu spokojnie. Za spokojnie.

Pola, wszędzie złote pola. Po Czechosłowacji nie było widać, aż takich zniszczeń. Piękna przyroda, spokojnie płynąca woda i małe centrum wioski.

Kilka domków stojących przy prostej drodze, która ciągnie się od wioski do wioski. W środku stoi mała karczma. Gdzie szukać tajemnicze osoby jak nie tam?

-"Kraczma Pod Niebieskim Niebem"... Kreatywnie.

Polska wszedł do środka i podszedł do baru. Zamówił czeską wódkę i zaczął spokojnie rozglądać się po wnętrzu. W ciemnym rogu zauważył podejrzaną osobę siedząca w kapturze. Wziął trunek i usiadł na przeciwko. Wtedy też ta osoba zadała pytanie.

-Często Pan myśli o przeszłości?

-Ja.. - miał coś powiedzieć, ale w tym momencie do środka weszło kilku agentów NKWD.

-Musimy się zbierać - zakapturzona postać chwyciła go za ramię - wyjdziemy tylnym wyjściem.

I tak zrobili. Prześlizgnęli się pomiędzy stołami i weszli za bar. Przeszli przez mały magazyn i dotarli do drzwi.

-Zacięły się, a niech to... - postać siłowała się z klamką - musimy to zrobić jednocześnie.

-Dobra... 3...2....1..teraz!

Drzwi się otworzyły, a oni wypadli na dwór. Postać upadła na plecy, a Polska na nią. Zsunął jej się kaptur z głowy.

-Czechosłowacja? - Polak się zarumienił.

-Nie mamy teraz czasu - zdjęła go z siebie, szybko się podniosła i złapała go za rękę - zaraz tu będą!

Pobielgli dalej. Skakali przez miedzę, biegli przez złote pola i zielone polany. Przeciskali się między krowami. Weszli do małego lasku za wioską i zrobili sobie przerwę, żeby złapać oddech.

-Uff... To... - Polska nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa. Ostatnie lata mocno odbiły się mocno na jego zdrowiu i kondycji fizycznej.

-Czas na pytania będzie później. Teraz musimy iść dalej. Pójdziemy skrótem pomiędzy tymi drzewami - w jej oczach było widać iskrę, spowodowaną mocnymi emocjami i wysiłkiem.

Poszli ledwo widzialną ścieżką. Szli tak w ciszy kilka chwil. Żadne nie miało siły odezwać się. Pięć minut później wyłonili się z lasu. Ukazał im się mały zadbany domek otoczony drzewami i polami. Weszli do środka. Czechosłowacja wstawiła wodę na herbatę i wyjęła z szafki kilka ciastek.

Zjedli je w ciszy i spokoju bez ani jednego słowa, a następnie Polska wycieńczony zasnął na krześle.

Żelazna dłoń. ||Countryhumans||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz