25 Lipca 1949

42 6 20
                                    

-Muszę o czymś z tobą porozmawiać... - odwrócił wzrok - świetnie tu spędzamy czas, ale ja muszę..... Ja muszę już wracać.. Ale mogę niedługo znowu przyjechać! Albo ty do mnie jeśli chcesz!

-Nie musisz się martwić. Rozumiem cię. Ja za moimi też bym tęskniła. Zostań choć jeszecze na jeden dzień. Możesz?

-Oczywiście, że zostanę jeszcze na chwilę - uśmiech rozświetlił mu twarz.

-Brakuje ci czegoś? Tam w Krakowie?

-Cie.. - nie zdążył dokończyć.

-Mąki? Mleka? Czegoś innego? My tu mamy dużo. Mówiłeś coś?

-Tak, mówiłem ciepłego ciasta takiego jak tutaj - roześmiał się.

-O to się nie musisz martwić. Je dam ci obowiązkowo. Na podróż i zapas, a jak ci się skończy to przyjedziesz.

-Wiesz jak je uwielbiam. Chyba szybko przyjadę.

-Tak, to świetnie. Ale ma jedno pytanie....

-Pytaj śmiało, o co chcesz.

-Co u Białorusi?

-Córcia.... Zabrał ja ten Komuch wstrętny. Widziałem ją jakiś czas temu... Taka słodka i niewinna.. Moja córka u tego potwora! Czemu!

-Jak się ma?

-Mówi, że nie jest źle...

-Córki podobno lepiej traktuje niż synów...

-Możliwe, ale co to za życie...

-Racja.... A nie dałoby się.... Nie to głupie pewnie....

-Odzyskać jej? Próbowałem, ale..... Mogę spróbować jeszcze raz! Spróbuję! Dzięki tobie odzyskałem wiarę, że może się udać! Mam tylko taką małą prośbę...

-Proś o co chcesz - widniał na jej twarzy wielki, serdeczny uśmiech.

-Pożycz mi jednego granata.... Tak w razie czego..

-Tylko sobie krzywdy nie zrób! Zbliża się wieczór... Powinieneś wyjechać już dziś jeśli ma się udać.

-Ale chciałaś...

-Tak wiem, ale jej jesteś bardziej potrzebny. Jeśli Ci się uda, przyjedź tu z nią. Tu będzie bezpieczna.

-Dziękuję, tak zrobię. Czechosłowacjo?

-Tak, Polsko? - Już miał zamiar ją pocałować - a to powiesz mi jak wrócisz, muszę iść krowy doić, A ty córkę ratować - wiedziała co chciał zrobić, ale nie była na to gotowa.

-Jeszcze raz dziękuję - I ją przytulił.

Udał się w daleką podróż wschodnie tereny. Nie wiedział czy go tam wpuszczą. Nie wiedział też czy wyjedzie stamtąd. Wiedział tylko jedną, a może dwie rzeczy, że córka go potrzebuje oraz, że ma tu do kogo wrócić. No i też, że ma najlepszego przyjaciela, który jest dla niego jak brat, ale trzy to już chyba za dużo. Tak czy siak ma po co żyć.

Żelazna dłoń. ||Countryhumans||حيث تعيش القصص. اكتشف الآن