6 Września 1949

27 7 1
                                    

Polska dostał pracę w nowej hucie stali w Krakowie, w nowej dzielnicy miasta - Nowej Hucie. Kiedyś były tu złote pola, gdyż ziemia jest bardzo żyzna. Obiecano mu również mieszkanie w jednym z nowych bloków. Oczywiście, jeśli wcześniej nie odkryją, że jest właścicielem kilku mieszkań w paru kamienicach. W ostatnim czasie postanowił przeznaczyć je na cele społeczne. Mówił sobie, że lepiej samemu pomóc społeczeństwu niż czekać, aż zrobi to rząd i to schrzani. Choć warto wspomnieć, że praca w hucie to duże uproszczenie. Na razie pracuje przy budowie huty, ale nie narzeka. Jest teraz bliżej swoich obywateli i zna ich lepiej niż kiedykolwiek.

-Panie Romku, co tam u żony? Ostatnio mówiłeś, że coś tak ciężko. - Ciągnął rozmowę podczas pracy Polak.

-Tak, tak, Ania była ostatnio trochę marudna, ale okazało się, że jest po prostu w ciąży. Niedawno urodziła. - Uśmiechał się człowiek.

-Ooo, które to już? Jak daliście na imię? - Zaciekawił się.

-To już piąte nasze kochane dziecko. Marysia, po babci. A jaka ona ładna! I taka podobna do mamy. - Rozczulał się rodzic.

-A z charakteru to pewnie w ojca się wdała, haha. - Głośno się roześmiał, biorąc kolejną cegłę.

-Oby tylko dobre cechy! Zenek, a jak twoje dzieci? Zdrowe w końcu? Ty chyba ich szóstkę miałeś co nie? - Krzyczał do kolegi piętro wyżej.

-Zdrowe na szczęście. Nic poważnego. I już nie sześć tylko osiem. Bliźniaki. Mają nam dać jakieś większe mieszanie, żebyśmy się pomieścili, bo na razie na wsi mieszkamy. Choć powiem wam, że tam u nas nie tak źle. Duży metraż, no i cisza, i spokój. I te czyste powietrze... Ach...

-Weź, bo jeszcze zaraz zlecisz z tego rusztowania jak tak będziesz marzył. - Roześmiał się któryś z murarzy.

I tak wyglądały jego kolejne dni. Wstawał rano do pracy. Długo pracował, a później wracał do pustego mieszkanka w smutnej kamieniczce. Dzięki pracy mógł chociaż utrzymywać jakiś kontakt z ludźmi.

Żelazna dłoń. ||Countryhumans||Where stories live. Discover now