Chapter 10

323 43 18
                                    

Cudem Wooyoung dobrnął do końca tygodnia, po którym mógł wreszcie odetchnąć i przestać myśleć o szkole. Cóż, przynajmniej na jakiś czas. Mimo wszystko wciąż musiał myśleć o swoim dyplomie, nad którym zamierzał pracować w weekend razem z Sanem. Był zdania, że mimo wcześniejszych obaw, dobrze się dogadują i mógłby chyba postrzegać ich relację jako przyjacielską. Pozostaje tylko jego nieszczęsne zauroczenie, z którym jakoś musiał sobie poradzić.

Od rana był na nogach. Zdążył zrobić porządek w studiu, mimo że niedługo będzie tam wyglądało tak samo jak przedtem. Był w kontakcie z Sanem, wypytując go co jakiś czas, ile zajmie mu podróż i kiedy mniej więcej będzie na miejscu. Stracił przez to zainteresowanie czymkolwiek innym, skupiając się tylko na tym, by jak najszybciej spotkać się z Sanem. Oczywiście pretekstem dla niego był dyplom i chęć jak najszybszego uporania się z pracą, ale w tym czasie chciał też pobyć trochę z Sanem i jeśli możliwe - poznać go lepiej.

Momentami martwił się nawet, czy powinien być aż tak podekscytowany na każde spotkanie z Sanem. W końcu starszy zapewne nie odczuwał tego tak samo jak on i każde spotkanie traktował nieco inaczej. Jakoś wątpił, by w każdy weekend dopadał Sana ten sam niepokój związany z nadchodzącym spotkaniem i strachem przed popełnieniem jakiegokolwiek błędu. Taki już był, chciał przed nim wypaść jak najlepiej, by w ostateczności nie wygłupił się przy swoim wyznaniu. Dobijał sam siebie wyobrażając sobie, co się dzieje w głowie Sana i przekonując samego siebie, że nie jest nawet wart, by starszy się nim zainteresował w ten sposób.

Podróż pociągiem jeszcze nigdy mu się tak nie dłużyła

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Podróż pociągiem jeszcze nigdy mu się tak nie dłużyła. Przyjazdy do rodziny w weekendy nigdy nie zajmowały aż tak jego głowy, nie przejmował się nimi jakoś bardzo. W końcu były to dni, kiedy mógł odpocząć od zajęć i zobaczyć się z najbliższymi, których było mu brak odkąd wyjechał na studia. Przez całą drogę rozmyślał o tym, jak potoczy się cała sytuacja z Wooyoungiem i czy odważy się w ogóle przyznać do tego, że od dłuższego czasu mu się podobał. Sam nie wiedział kiedy to się zaczęło. Będąc jeszcze w liceum zwyczajnie uważał go za uroczego, ale nie mieli zbytnio okazji do rozmowy i lepszego poznania się. Mimo wszystko Wooyoung był przyjacielem Yeny, a nie jego. Nie chciał się wtrącać w życie swojej siostry, bo ta szczerze tego nienawidziła.

Po wyjechaniu na studia skupił się jak najwięcej na nauce i szczerze mówiąc, nie myślał zbytnio już o niczym innym, zwłaszcza o uczuciu, które według niego tak naprawdę do niczego nie prowadziło. Dopiero kiedy usłyszał, że Wooyoung chce, by to on pozował do jego pracy dyplomowej, jego uczucia do niego powracały z każdym dniem coraz mocniej. Na ten moment czuł się tak samo beznadziejnie zauroczony jak w liceum.

Pociąg zatrzymał się w końcu na jego stacji, a on wysiadł na peron, gdzie zaczął rozglądać się za Wooyoungiem, który miał tu na niego czekać. Było nieco chłodniej niż zakładał, przez co założył kaptur na głowę i wsunął ręce w kieszenie, głaszcząc delikatnie miękkie futerko.

- Tutaj! - usłyszał znajomy donośny głos. Wooyoung podszedł do niego żwawym krokiem i uśmiechnął się ciepło. - Jak się jechało?

- Jakoś dłużej niż zwykle - przyznał szczerze. - Słuchaj, miałbym małą prośbę. Wiem, że pewnie wolałbyś najpierw gdzieś się razem przejść i coś zjeść, ale nie bardzo jestem w stanie się włóczyć - zaśmiał się niezręcznie, a chwilę później wskazał na swoją kieszeń, z której wystawała główka małego zwierzęcia.

- Wziąłeś go ze sobą? - Wooyoung podekscytował się na widok kotka.

- Nie miałem wyboru. Nikt się po niego nie zgłosił, a nie chciałem oddawać go do schroniska... Mam nadzieję, że będzie mógł zostać przez jakiś czas tutaj, dopóki nie będzie większy. Nie mogę go zabierać codziennie na uczelnię, a zostawiać go samego w mieszkaniu to też średni pomysł.

- W razie czego może zostać u mnie - zaproponował Wooyoung. - Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.

- Byłbym wdzięczny!

- Co prawda też nie jestem cały czas w domu, bo jednak chodzę do szkoły, ale powinien dać sobie radę.

- Na ogół jest w miarę spokojny jak na kota. Nie powinien przyznajmniej narobić wielu szkód - zaśmiał się cicho Choi podczas gdy powoli ruszyli w stronę wyjścia z dworca.

- Bez obaw, damy sobie radę. Nazwałeś go?

- Wstrzymywałem się, bo myślałem, że ktoś się po niego zgłosi, ale zacząłem na niego mówić Lincoln - prychnął.

- Lincoln? - Wooyoung uniósł brew zdezorientowany.

- Nawet nie wiem co się działo na wykładzie, kiedy padło to imię, a ten miauknął przez co wszyscy spojrzeli w moją stronę. Omal nie zapadłem się pod ziemię ze wstydu.

- I tak po prostu siedział z tobą na wykładach?

- Tak. Zupełnie tak samo jak teraz, siedział sobie w kieszeni i smacznie spał. W któryś dzień nawet zaczepiły mnie jakieś dziewczyny. Niezły wabik - zaśmiał się, na co Jung odpowiedział tym samym.

Podejrzewał, że San nie potrzebował kota, żeby przyciągać uwagę innych, zwłaszcza dziewczyn.

Zgodnie z prośbą Sana skierowali się więc prosto do domu Wooyounga, nie ryzykując, że ktoś wyrzuci ich z lokalu widząc kota. Nie przeszkadzało mu to, jeśli miał być szczery. Wystarczyło mu, że spędzał czas z Sanem. Nie chcialpo prostu zanudzić starszego biorąc się od razu za dyplom. Choi na pewno był zmęczony po całym tygodniu, więc dodatkowe godziny pozowania nie będą mu na rękę. Dlatego też Wooyoung zastanawiał się, dlaczego zgodził się na to mimo wyraźnego zmęczenia. Przecież nie musiał się godzić, w ostateczności Wooyoung znalazłby kogoś innego.

- Moi rodzice będą koło 16:00 - oznajmił Wooyoung kiedy weszli do kuchni, gdzie nałożył trochę zakupionej przed momentem karmy na talerzyk i dał kociakowi. Następnie zaczął zastanawiać się nad tym, co mogą zjeść razem z Sanem.

- Nie musisz nic gotować. Jeśli to w porządku dla ciebie, możemy zamówić. Ja płacę.

- Daj spokój - machnął ręką Wooyoung. - To ja cię zapraszam, więc bez sensu, żebyś płacił.

- Ale ja wprosiłem ci do domu kota bez pytania.

- A ja zmuszam cię do siedzenia nieruchomo przez kilka godzin.

- A ja jestem twoim straszym kolegą.

- A ja zabieram ci weekend, który mógłbyś spędzić z rodziną.

- Ugh, niech będzie - San ustąpił rozbawiony. Nie chciał się dłużej wykłócać. - Ale następnym razem ja płacę.

- Jasne - Jung prychnął, szukając czegoś w ich guście. - Pizza?

- Dla mnie spoko.

...

a/ Ale ja dzisiaj sypię rozdziałami xd

Painted Confession • Woosan ✓Where stories live. Discover now