rozdział 4

16 2 0
                                    

perspektywa Albusa

Uznałem, że dawno nie zaatakowałem żadnej wioski. I czas w końcu to zmienić. Dlatego też wezwałem do siebie swoich ludzi. Ciesząc się przy tym, że nie ma mojego męża. Gdy ci się pojawili to od razu wyznałem o co chodzi. I od razu przenieśliśmy się w dane miejsce. Gdzie zaczeliśmy atakować. Dobrze wiedząc, że na pewno będzie wesoło. Niestety i tym razem nie było słychać krzyków. Ale jakoś się tym nie przejąłem. 


perspektywa Jeremy'ego 

Jednak miałem rację, że ten coś planowałem. Wraz z szwagrem i innymi od razu pojawiłem się na miejsce. I zaczęliśmy walczyć. Widać było, że Albus nie jest szczęśliwy z tego powodu. Ale jakoś się tym nie przejąłem i miałem z tego na prawdę dobry ubaw. I wiedziałem jedno, że walka szybko się skończy. Jak się okazało to miałem rację, ponieważ połowa ludzi Albusa została schwytana. I ten musiał się ewakuować. A ja z szwagrem udałem się do jego osiadłości. Gdzie razem spędziliśmy mile czas. Międzyczasie informując młodzież aby się o nas nie martwiła. Dobrze wiem, że by to uczyniła. 


perspektywa Toma

Gdy się pojawiliśmy to mój ukochany ucieszył się naszym widokiem. I nawet uznał, że mile spędzimy później czas. A mój szwagier od razu oznajmił, że chce tym razem bratanicę. Chociaż znając nas tak nie będzie. A ja uznałem, że to przemilczę. Chociaż miałem z tego dobry ubaw. I razem spędziliśmy czas aż Jeremy wrócił do siebie. 


perspektywa Jamesa

Gdy zostaliśmy sam to sam to mile spędziliśmy razem czas. I było na rawdę cudownie. Ale można było się tego właśnie spodziewać. I jedno wiem na pewno, że to nie jest jeszcze koniec niespodzianek. I to mi się właśnie nie podobało. Ale teraz jestem zajęty czymś innym i cieszę się, że moi synowie są w szkole. Bo możemy mile spędzić razem czas. Dobrze wiedząc, że nic nie zagraża naszym synom.

Harrison Riddle 2Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum