4.

2.9K 83 36
                                    

Przez resztę dnia nie spotkaliśmy nikogo z grupy wyścigowej. Nawet nie wiem jak ich nazywać. Ledwo się znamy nie jesteśmy ani przyjaciółmi, ani znajomymi. Niestety po mojej rozmowie z Blakiem nie mogłam się na niczym skupić.

Dzisiaj dosadnie pokazał, że w ogóle nie pamięta tego jak się przyjaźniliśmy, a nawet jeśli to nie chce do tego wracać. Zaczynam nawet myśleć, że ja chyba też nie chcę do tego wracać. Jednak ciekawość zawsze wygrywa. Chcę dowiedzieć się, gdzie on zniknął, kto się nim opiekował. Ba, chcę nawet porozmawiać z Florence, ale na pewno mnie nie pamięta bo miała zaledwie miesiąc kiedy ostatni raz się widziałyśmy.

Byłam zmęczona pierwszym dniem nauki. Aczkolwiek nie było to spowodowane natłokiem nauki, a Camilą. Ciągle mi dogryzała, że ja i Blake to idealne połączenie. Zadawała mi pytania o Blake'u, na które sama nie znałam odpowiedzi. Powtarzałam jej, że dowie się od razu kiedy pójdziemy do niej, lecz ona nie ustępowała.

- Możesz już mówić? - zapytała, a ja przewróciłam oczami.

- Dosłownie za chwilę będziemy u ciebie - odpowiedziałam, a ona westchnęła.

Camila nie mieszkała jakoś daleko od szkoły. Dlatego kiedy pogoda sprzyja można się przejść zamiast męczyć się autobusem lub autem. Po chwili byłyśmy już pod domem Camili. Jak na nią przystało klucze zostawiła w szafce szkolnej, a Cade miał jeszcze lekcje. Na szczęście mama Camili mogła wyjść na chwilę z pracy.

- Czy los specjalnie to wszystko przedłuża, żebym musiała czekać dłużej?- jęknęła męczeńsko blondynka.

-Najwidoczniej - parsknęłam śmiechem. Po chwili na podjazd wjechało żółte Mitsubishi Space Star. Podeszłyśmy po klucze.

- Moja kochana Charlie, jak ja cię dawno nie widziałam - szczęśliwa kobieta wysiadła z samochodu i mnie przytuliła. - Koniecznie muszę wpaść do Hazel na jakieś ploteczki.

- Zapraszamy - uśmiechnęłam się. Mama Camili, czyli Chloe jest trochę niższa ode mnie. Jest delikatnie pulchniejsza, ale to dodaje jej uroku kochanej mamy. Ma długie jasne włosy jak Camila i Cade. Ma swój własny salon kosmetyczny, w którym się spełnia. Naprawdę ma talent. Sama czasami do niej uczęszczam. Jej mąż, a ojciec Camili poszedł po tak zwane mleko i nigdy nie wrócił. Mimo tego ciocia Chloe się nie poddała i stała się silniejsza niż była. Kiedy ja poznałam się z Camilą, to moja mama poznała Chloe i od tej pory również się przyjaźnią.

- Dobra uciekam, obiad musicie sobie odgrzać bo mam jeszcze kilka klientek - pomachała nam i wróciła do auta. My znów udałyśmy się w stronę domu, który tym razem otworzyłyśmy.

- Idziemy? - zapytała blondynka i pociągnęła mnie za rękę.

- Nie jesteś głodna? - odpowiedziałam pytaniem. Camila zawsze po szkole wpierw idzie zjeść.

- Jestem głodna na ploteczki. Nie wywiniesz się teraz - pogroziła mi palcem i poszła do swojego pokoju, a ja za nią.

Weszłyśmy do jej pokoju, który bardzo mi się podobał. Od zawsze o takim marzyłam wyglądał niczym z Pinteresta. Pokój zachowany jest w odcieniach bieli i szarości. W prawym rogu znajduje się wielkie łóżko, które jest najwygodniejszym łóżkiem, na którym dane mi było spać. Camila wydała całe swoje pieniądze żeby kupić na nie masę poduszek. Nad łóżkiem wisi czarny żyrandol, który opleciony jest sztucznym bluszczem. Obok łóżka stoi szafka nocna, na której jest jakiś kwiatek i budzik. Potem jest biurko, które również zdobi bluszcz. Olbrzymia szafa, w której znajduje się więcej rzeczy niż ciuchów niż jedzenia w markecie. Wokół całego pokoju rozwieszone są ledy. I najlepsze, czyli huśtawka, która przymocowana jest na samym środku. Błagałam rodziców przez ponad rok żeby zrobili mi coś podobnego w pokoju i udało mi się to.

A long way to the finish lineWhere stories live. Discover now