8.

2.5K 77 8
                                    

Piątek

- Kompletna porażka - moja przyjaciółka załamana usiadła na ławce.

- Było aż tak źle? - zapytałam, chociaż znałam odpowiedź na to pytanie.

- Nie przypominaj mi nawet. Thomas niechcący wylał na mnie herbatę - zrobiła cudzysłów nad słowem niechcący.

- A jak tam Liam? - podjęłam próbę zmiany tematu.

- Jest taki kochany, cały czas ze sobą piszemy - uśmiechnęła się szeroko. Ja również się uśmiechnęłam. Cieszę się, że znalazła kogoś kto sprawia, że jest szczęśliwa. Camila zasługuje na wszystko co dobre. - Mówił coś, że planuje w weekend ogarnąć małą domówkę tylko dla nas. Wiesz ma boisko do koszykówki i basen.

- Zapytam mamy - powiedziałam, mimo że wiem jaka będzie jej odpowiedź.

- Powiedział też, że niedługo są kolejne wyścigi - oznajmiła podekscytowana.

- Cami nie mogę ciągle gdzieś wychodzić, nie chce zawalić klasy - postanowiłam ostudzić nieco jej zapał.

- No wiem, może zamiast tego zrobimy sobie babski wieczór? - zapytała, robiąc przy tym maślane oczka. - W przyszłą sobotę?

- To już brzmi lepiej - uśmiechnęłam się. 

Może przesadzam, ale nie chcę zawieść rodziców. Wiem, że tata oczekuje ode mnie wysokich wyników, takich jak w poprzednich klasach. Przy okazji moje wypady na wyścigi na pewno nie zadowoliłyby ich.  

--------

- Moi drodzy, dzisiaj będziecie oddawać mi projekty - zaczęła pani od biologii. - Przy okazji zapowiadam sprawdzian za dwa tygodnie. Sprawdzę obecność, a wy w tym czasie usiądźcie w parach, tak jak was przydzieliłam.

Spojrzałam rozbawiona na Camilę, która wygląda jakby miała zaraz zejść. Thomas już spoglądał na naszą ławkę z obrzydliwym uśmieszkiem.

- Ja stąd uciekam - powiedziałam i zostawiłam ją samą. Poszłam do Blake'a, który siedział sam ławkę przed nami. Położyłam przed nim nasz projekt i uśmiechnęłam się. - Ty to przedstawiasz.

Chłopak przewrócił oczami, ale chyba pogodził się z porażką.

- Florence pyta czy na pewno będziesz na jej występie - zaczął Blake, a ja od razu przytaknęłam. - Odbędzie się w środę o osiemnastej. Później wyśle ci adres.

Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Zauważyłam jedną rzecz. Blake w towarzystwie naszych znajomych zawsze jest wygadany i ten najlepszy, ale kiedy rozmawia ze mną jest bardzo cichy i zamknięty w sobie. Wiem, że nie widział mnie przez sześć lat, ale nadal jest to dla mnie zdziwienie. Traktuje mnie jak zupełnie obcą osobę. Zdawałam sobie sprawę, że nie wpadnie od razu w moje ramiona, ale nie spodziewałam się czegoś takiego.

- Charlotte i Blake - wyczytała nauczycielka, a my podeszliśmy do jej biurka. Blake pokazał jej nasz plakat i zaczął go umawiać. - Bardzo dobrze wam poszło, musicie częściej ze sobą współpracować.

- Ledwo się rok szkolny zaczął, a ona już coś sobie ubzdurała? - zapytałam, kiedy odeszliśmy od biurka. Chłopak wzruszył ramionami, a ja zrozumiałam, że dzisiaj dużo sobie nie pogadamy.

- Nie wiem, ale nie mam zamiaru więcej z tobą robić jakiś projektów - stwierdził nagle, a ja ma chwilę zamarłam. Prychnęłam na jego słowa.

- I tak nie umiesz ich nawet robić. Nie mam zamiaru znów robić za ciebie - burknęłam i znów usiadłam z nim w ławce.

Jeśli on ma zamiar być chamem i zapomnieć o naszej przeszłości, to ja również. I tak coraz bardziej zniechęca mnie do siebie, więc różnicy mi to nie robi. Ostatnio ma strychu miałam nadzieję, że sytuacja się trochę zmieni, ale chyba jednak nie.

Lekcja dobiegła końca, a ja od razu udałam się wraz z Camilą na stołówkę. Udałyśmy się do stolika gdzie siedział Cade, Liam oraz Luke. Nauczycielka poprosiła Blake'a aby został chwilę po lekcji więc nie przyszedł z nami.

- Thomas zaprosił mnie na wystawę sztuki - wypaliła Camila, kiedy przywitałyśmy się z każdym.

- Interesujące. Naprawdę ambitne miejsce na randkę - skwitował sarkastycznie Liam. Chyba poczuł się zagrożony.

- Pewnie niektórzy interesują się sztuką, więc by się cieszyli - mruknął Luke, podjudzając go jeszcze bardziej.

- Niektórzy, ale ja do tych osób nie należę - blondynka posłała nieśmiały uśmiech w stronę Liama.

- Nie podoba mi się to, że mój kumpel zarywa do mojej siostry - odezwał się w końcu Cade.
- Jakbyś się czuła jakbym podrywał Charlotte?

- Kto by ją chciał? - zapytał Blake, który nagle zjawił się przed naszym stolikiem. Wszyscy posłali mu zdziwione spojrzenia, oprócz mnie.
Oczywiście, że jego słowa mnie zdziwiły, ale nie mogę mu tego pokazać.

- Jakoś jak wysyłałeś mi listy miłosne osiem lat temu to ci to nie przeszkadzało - sarknęłam, a ten uśmiechnął się sztucznie.

- Jak sama powiedziałaś, to było osiem lat temu - odpowiedział, a ja poczułam jak wszystko we mnie buzuje.

- Dobra, możecie jutro do mnie przyjść. Robię małą domówkę będziecie tylko wy i ekipa z piwnic - zaczął nagle Liam, a ja zmarszczyłam brwi.

- Kto to ekipa z piwnic? - zapytałyśmy w tym samym czasie z Camilą.

- Nasi znajomi, ale oni nie zajmują się wyścigami, a kasynami w starych piwnicach. Spokojnie my się w to nie mieszamy - wytłumaczył Cade, widząc spojrzenie swojej siostry.

- Między innymi Clara i ten łysy co był ostatnio - dopowiedział Luke.

- Super, na pewno wpadniemy z Char - zapewniła blondynka.

- Lucy raczej też będzie - powiedział Luke. Z tego co widziałam na grupie Lucy miała dzisiaj jakiegoś lekarza i dlatego nie przyszła. Oby jutro była bo nie wytrzymam z tą rudą małpą w jednym domu. A ona może zdradzić mi jakieś haki na nią.

Za chwilę miała zaczynać się kolejna lekcja, więc zaczęliśmy się zbierać. Niestety miałam teraz język hiszpański, na który Camila nie chodzi.

Tutaj się różnimy Camila chodzi na włoski, ponieważ jak to stwierdziła „woli pizzę”. Ja chodzę na hiszpański, ponieważ na włoski było już za dużo uczniów. Czarnowłosy podążał za mną, ponieważ on też chodzi na hiszpański.

- Masz mój portfel? - zapytał, nie siląc się na miły ton.

- Jakbyś chciał wiedzieć to dzwoniłam do ciebie i chciałam ci go oddać, ale nie raczyłeś odebrać. Nawet twoja młodsza siostra ma więcej kultury niż ty - wytknęłam. - Nie wzięłam go, bo rano zapomniałam go spakować. Możesz iść ze mną do domu i ci go oddam. Chyba, że wolisz jutro na imprezie.

- Nie możesz mi go przywieźć? Nie mam dużo czasu? - chłopak irytował mnie coraz bardziej.

- Dosyć, że daje ci wybór to jeszcze ci źle - niemal krzyknęłam. - Zdecyduj się człowieku bo masz dwubiegunowość.

- Nie powinnaś się śmiać z takich chorób - stwierdził, a ja miałam ochotę wydrapać mu oczy.

- Nie śmieje się z chorób, tylko wkurwiasz mnie już. Raz jesteś miły, a potem masz wielki problem. Wybacz jaśnie panie, że nie jestem idealna i nie znam twoich humorków na pamięć. Ja nie jestem Clara żeby przy tobie skakać i dostosowywać się do ciebie. Będziesz chciał portfel to po niego przyjedziesz. Nie to, nie, twoja sprawa! - krzyknęłam i weszłam do klasy nie przejmując się spojrzeniami innych.

- Podjadę po niego później - wszedł za mną.

- Nie mogłeś tak od razu? Teraz to możesz spierdalać - powiedziałam i podeszłam do pustej ławki.

JLQalive

przepraszam, że tak późno.

jak wrażenia?

nam teraz ferie więc może rozdziały wpadną trochę wcześniej🤭

A long way to the finish lineWhere stories live. Discover now