ROZDZIAŁ 6- KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ?

10 2 0
                                    

Budząc się, moje myśli wciąż tańczyły wśród wspomnień poprzedniego dnia. Wstając z łóżka, kierowałam się w stronę łazienki, a wzrok przypadkowo zatrzymał się na pustym łóżku, gdzie zazwyczaj odpoczywała Veridia. Łazienka otwierała się przede mną jak kolejny akt dnia. Lustrzane odbicie ukazywało lekki zmęczenie w moich oczach, ale jednocześnie wewnętrzną determinację. Woda spływająca z kranu wydawała się być jak rześkie przebudzenie do nowego dnia.
Zapach świeżego mydła i balsamu wypełniał przestrzeń, gdy wykonywałam codzienną rytuał kąpieli. Każdy ruch był jak chwila refleksji nad tym, co przyniesie kolejny dzień.
Przebrana w czarny, obcisły top i spodnie, opuściłam pomieszczenie. W drzwiach spotkał mnie uśmiech współlokatorki, której spokojne spojrzenie przywitało mnie przy stole z gorącą kawą. Para unosząca się nad filiżanką jeszcze wyraźnie świadczyła o świeżości napoju.
- Dzień dobry pani nierozpoznana. To było niesamowite, co zrobiłaś wczoraj. Nie sądziłam, że tak szybko dostosujesz się do tego świata.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
-Dziękuję. To wszystko jest dla mnie nadal surrealistyczne, ale chyba zaczynam się tu trochę odnajdywać.
-Każdy nierozpoznany się z tym mierzy, ale ty, twoje umiejętności nie są na poziomie nierozpoznanego. Lilith pod słyszałam wczoraj rozmowę Uriela i Sariela opowiem ci lecz musi to zostać między nami. Jesteś moją przyjaciółką i myślę, że powinnaś o tym wiedzieć zdecydowanie wcześniej.
Po usłyszeniu tych słów zastygłam w miejscu, jakby czas zatrzymał się na chwilę, bym mogła pojąć znaczenie tego, co usłyszałam.Mój wzrok teraz spotkał się z jej spojrzeniem.
-Uriel i Sariel rozmawiali o twojej przeszłości, Veridia kontynuowała, starając się wybrać słowa ostrożnie.
Spojrzała na mnie z powagą, a ja nie mogłam ukryć swojego zdziwienia.
-O czym dokładnie rozmawiali? zapytałam, czując, że wchodzimy na teren tajemnic.
-To, co teraz powiem, musi pozostać między nami, Lilith naprawdę. Ostrzegła, unosząc lekko brwi.
-Oczywiście, możesz mi zaufać, zapewniłam, choć w głębi duszy rozbrzmiewał dzwonek ciekawości.
-Każdy nierozpoznany przechodzi zazwyczaj trzy egzaminy rozpoznawcze przed wyborem swojej ścieżki rozwoju. Jednak w twoim przypadku postanowili, że podejdziesz od razu do trzeciego, uznawanego za najtrudniejszy, wyznała emanując powagą. Pierwszy egzamin przeszłaś śpiewająco ukazałaś egzaminatorowi coś więcej, niż było tobie zadanie, dlatego nie przystąpisz do drugiego egzaminu.
Zastygłam na chwilę, starając się zrozumieć głębię tych słów.
-Wielu uważa, że masz niezwykły potencjał i siłę. To stanowiło podstawę ich decyzji, wytłumaczyła Veridia, a jej spojrzenie skierowało się gdzieś w dal, jakby w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania.
-Co to oznacza dla mojej przyszłości?dopytywałam się, czując, że wkraczam na coraz cieńszy lód.
-Musisz przejść przez to wyzwanie, Lilith. Twoje decyzje kształtują świat, w którym teraz się znalazłaś, odparła  patrząc mi prosto w oczy.
- To na czym w takim razie polega trzecia próba?
Veridia spojrzała na mnie z tajemniczym uśmiechem, a jej oczy emanowały enigmatycznym blaskiem.
-Trzecia próba, Lilith, to wyjątkowe wyzwanie, które ma ukierunkować twoją drogę. Składa się z trzech etapów, z których każdy testuje inne aspekty twojej mocy i charakteru.
-Opowiedz mi więcej. Chcę zrozumieć, na czym to polega, poprosiłam, czując jak dreszcze emocji przechodzą przez moje ciało.
-Pierwszy etap to próba siły. Musisz stawić czoła magicznym istotom, które sprawdzą, jak dobrze radzisz sobie z użyciem swojej mocy. To moment, w którym twoje umiejętności będą poddane surowej ocenie, wyjaśniła Veridia, unosząc lekko rękę, jakby malując obraz wydarzeń. Drugim etapem jest próba mądrości. Staniesz przed utrudnieniem, który przetestuje twoją zdolność do logicznego myślenia, rozumowania i podejmowania trafnych decyzji w trudnych sytuacjach.
-A trzeci etap? dopytywałam, czując, że to właśnie tutaj skrywa się klucz do decyzji o mojej przyszłości.
-W trzecim etapie musisz wniknąć w głąb umysłu, a przed moimi oczami materializuje się wizja, którą egzaminator wcześniej zaszczepił w umyśle nierozpoznanego. To jak stawanie przed otwartym drzwiami do świata jego wyobraźni.
Te słowa zdawały się wibrować w powietrzu, a ja zastanawiałam się, czy jestem gotowa na to, co przyniesie trzecia próba. To był test nie tylko mocy, ale i samej istoty mojej duszy.
- Ale co jeśli zawiodę? Co jeśli nie przejdę trzeciej próby?
-Nawet jeśli napotkasz trudności, nie oznacza to porażki. To proces nauki, a każdy nierozpoznany spotykał wyzwania na swojej drodze. Ryzyko zawsze istnieje, lecz nie możesz myśleć o tym w ten sposób. Nic się nie stanie, gdy nie podołasz wyzwaniu po prostu przejdziesz jeszcze drugą próbę. Wierzę w ciebie, Lilith. Pamiętaj, zawsze możesz liczyć na  moje wsparcie.
Rozmowa z Veridią trwała jeszcze przez chwilę, ale gdy w drzwiach naszego pokoju pojawił się Azrael, wymieniłyśmy spojrzenia z przyjaciółką. Pochyliłam się, pozostawiając ją samą, i ruszyłam w stronę Azraela, gotowa na to, co przyniesie to spotkanie.
Jego obecność wzbudzała wokół pewien niepokój. Spojrzał na mnie poważnie, a ja odpowiedziałam mu uśmiechem pełnym oznaki gotowości do kolejnego wyzwania. Razem opuściliśmy pokój, a korytarz wypełnił się tajemniczym napięciem.
-Dzień dobry, Lilith. Dzisiejsze zajęcia się nie odbędą, więc postanowiłam zabrać cię do miejsca, gdzie wszystko się zaczyna. To miejsce, gdzie dusze pojawiają się po śmierci, aby trafić tutaj do akademii. Miejscem tym nazywamy Dolorose. Dzisiaj pojawiła się tam dusza pewnego młodzieńca nazywa się Malfoy a więc musimy ją tutaj zaprowadzić.
Pokiwałam jedynie głową, nie zadając zbędnych pytań. Ja sama, również tam trafiłam a spotkanie tam chociaż jednego nierozpoznanego dodałoby mi otuchy.
Nasza droga minęła nam jeszcze szybciej niż za pierwszym razem, a moje skrzydła kierowały mnie tam, jakbym znała drogę na pamięć. Wokół nas rozpościerał się niezwykły widok wysp unoszących się jak samotne fragmenty krainy w bezkresie powietrza. Każda z tych odlączonych od ziemi formacji była jak mistyczna wyspa, utrzymywana w równowadze przez nieznaną siłę.
Ich kontury migotały w blasku niewidzialnych promieni światła, ukazując piękno i tajemnicę tego nierealnego krajobrazu. Wyspy zdawały się tańczyć w powietrzu, jakby w harmonii z niewidzialnym tańcem energii, tworząc spektakularny krajobraz, który przekraczał granice zwykłego świata.
Światło odbijające się od unoszących się wysp malowało na tafli nieba pastelowe refleksy, tworząc widowisko, które trudno było zrozumieć ziemskimi pojęciami. To miejsce było jak inny wymiar, gdzie natura łączyła się z magią, tworząc unikatowy pejzaż nieograniczony przez prawa grawitacji. W miarę jak się oddalamy, niuanse kolorów nabierały intensywności, a cała sceneria stawała się jeszcze bardziej hipnotyzująca.
Gdy dotarliśmy na miejsce, ku naszym oczom pojawiła się sylwetka mężczyzny o wręcz śnieżnobiałych włosach. Jego spojrzenie i wyraz twarzy były równie przerażone, jak moje, gdy dotarłam do tego miejsca. W powietrzu unosiła się aura niepewności, a nasze spojrzenia złączyły się na chwilę, odbijając wzajemne zdziwienie i zagubienie. To miejsce wydawało się pełne tajemnic, a obecność tego mężczyzny tylko zwiększała moje uczucie niepokoju.
-Gdzie ja jestem i kim wy jesteście?
zapytał Malfoy, patrząc na mnie z odcieniem niepewności.
-Jestem Lilith, a to Azrael. Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale to miejsce, w którym się znajdujesz, to Dolorosa – łącznik życia ze śmiercią. A ty, Malfoy, już nie żyjesz. Trafiłeś tutaj do Akademii Aniołów i Demonów,wyjaśniłam starannie, obserwując reakcję chłopaka.
Chłopak spojrzał na mnie z szokiem w oczach. -Nie żyję? To niemożliwe. Wczoraj jeszcze byłem...
-Świat, w którym byłeś, a teraz ten, do którego trafiłeś, różnią się fundamentalnie. Musimy zrozumieć, co się stało, zanim będzie za późno, dodał Azrael, starając się złagodzić szok nowego nierozpoznanego.
- Co wy pierdolicie!? To zwykły koszmar a ta śmieszna akademia to najzwyczajniejszy głupi żart, nawet jeżeli to nigdzie z wami nie pójdę.
Powiedział chłopak, patrząc na nas z wyraźnym brakiem przekonania.
Azrael spojrzał na niego spokojnie, ale stanowczo.
-Rozumiemy, że to dla ciebie trudne do uwierzenia, ale to, co mówimy, jest prawdą. Akademia to jedyny sposób, abyś mógł zrozumieć, co się stało.
Malfoy wzruszył ramionami, wyrażając swoje niezadowolenie.
-Nie obchodzi mnie to. Nie będę brał udziału w waszej szopce. Chcę wrócić do swojego życia.
-Niestety, nie ma odwrotu. Dolorosa skreśliła cię z żywych, i teraz musisz zmierzyć się z rzeczywistością tego miejsca. Akademia to jedyna szansa na zrozumienie i akceptację nowego losu.
Blondyn wzruszył ponownie ramionami, ale jego spojrzenie zdradzało frustrację i złość. To był dopiero początek konfrontacji z nową rzeczywistością, a my musieliśmy pomóc mu przejść przez ten trudny proces.
- Chodź z nami a nauczysz się wszystkiego. Powiedziałam po czym złapałam nowego nierozpoznanego za dłoń, lecz gdy tylko to zrobiłam przed moimi oczami rozwinęła się krwawa wizja. Akademia leżała w gruzach, a dookoła widziałam martwych nierozpoznanych, aniołów, demonów i nawet nauczycieli. Nad budynkiem unosiła się postać, śmiała się przerazliwie, jakby triumfowała ze swojego sukcesu. Nagle straciłam przytomność, a wizja zniknęła.
Gdy tylko otworzyłam oczy, Azrael przybliżył się do mnie.
-Lilith, co się stało? Zaniepokoił się.
Po chwili, gdy odzyskałam zmysły, zdobyłam się na jakiekolwiek słowa.
-Kim ty naprawdę jesteś? zapytałam, patrząc na niego z zaskoczeniem.
Jego wzrok padł na mnie z przerażeniem, a potem wybuchł:
-Przepraszam, nie chciałem, ale nie mam pojęcia, o co ci chodzi.
Jego twarz faktycznie wydawała się być zaskoczona. Sytuacja była skomplikowana, a przed nami pewnie wiele niewyjaśnionych tajemnic. To był dopiero początek nowych wyzwań. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka, ale jedno było pewne – nasze losy splecione były tajemniczymi nitkami, a przed nami otwierały się nowe, nieznane horyzonty.

dead destinyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon