ROZDZIAŁ 13- EFEKT MOTYLA

8 2 0
                                    

Obudziłam się gwałtownie, pod wpływem delikatnego szepnięcia w moim uchu. Veridia stała nade mną, jej zawsze spokojna twarz teraz odbijała bladość ściany. W jej oczach tliło się coś niepokojącego, co przerywało jej zwykłą równowagę.
-Lilith, musisz się obudzić. Coś się dzieje, szeptała, starając się nie zdradzić pełnej wagi sytuacji. To było jak gwałtowne przebudzenie z jednego koszmaru do innego.
- Co się dzieje?
- Podczas zajęć dla nierozpoznanych nagle Malfoyowi wyrosły skrzydła, a co kurwa najlepsze, że od razu wzbił się w powietrze. Veridia była przerażona jej niespokojny wzrok teraz skierowany był ku mnie.
- Co? To niemożliwe. Nauczyciele robią to tylko, gdy uznają, że nierozpoznany jest gotowy. Ale Malfoy od razu wzbił się w powietrze!?  To może oznaczać coś znacznie większego. Musimy dowiedzieć się, co się dzieje w Akademii.
-Ale to nie wszystko. Malfoy powiedział, że czuje, jak rozwijają się w nim nowe moce, jakieś potężne zdolności. Malfoy był przekonany, że to wszystko związane jest z pewnymi starożytnymi księgami demonów. Mówił to wszystko jakby był obłąkany.
-Księgami demonów? Czy to, co czytał w nich, miało związek z tym, co się teraz dzieje!
- A co na to wszystko rada akademii!?
- To miało miejsce na zajęciach u Belila, uważa on ze Malfoy będzie najwyższym demonem strącając z tronu Lucyfera. Chcą go dopuścić do trzeciej próby!
-Co kurwa! Przecież to niebezpieczne Malfoy nawet nie podszedł do pierwszej jak ja, a co dopiero do trzeciej!
- Lilith musimy coś z tym zrobić. Nie możemy do tego dopuścić.
Usiadłam na lożku i spojrzałam w oczy mojej przyjaciółki, czując wewnętrzną determinację. -Wiem, zrobimy wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Musimy porozmawiać z Urielem, wyznałam, czując, że ta rozmowa będzie kluczowa dla zrozumienia całej sytuacji. Moje myśli krążyły wokół planu działania, chcąc znaleźć sposób na uniknięcie potencjalnego niebezpieczeństwa.
Ubrałam szybko moje ulubione czarne glany, spodnie i bluzkę tego samego koloru. Razem z Veridią wybiegłyśmy szybko w kierunku biura Uriela, napinając się na nadchodzącą rozmowę. Adrenalina pulsowała w moich żyłach, a myśl o tym, że musimy podjąć decyzje, sprawiała, że serce biło szybciej. Nasze kroki były zdecydowane, a determinacja malowała się na naszych twarzach.
Pokonując kręte schody, dotarłyśmy do biura. Nie pukając, weszłyśmy szybko, a Uriel spojrzał na nas z zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Urielu, nie możesz dopuścić Malfoya do trzeciej próby, powiedziała Veridia, wyrażając zdecydowanie w głosie.
Uriel spojrzał na nas z zaciekawieniem, a jego wzrok sugerował, że to coś nowego.
-Dlaczego nie? Czy widziałyście coś, czego ja nie widzę? zapytał, przechylając się lekko w fotelu.
Nastąpiła chwila ciszy, w której spojrzałyśmy na siebie, próbując znaleźć słowa, które przekonają Uriela o zagrożeniu, jakie Malfoy może stanowić.
-Urielu, Malfoy nie jest gotowy na trzecią próbę. To ryzykowne, nawet nie ukończył pierwszej. Lucyfer podejrzewa, że może on stanowić zagrożenie dla równowagi w piekle.
- Moja droga Veridio ale czy to nie jest właśnie celem prób? Dowiedzieć się, czy są w stanie sprostać wyzwaniu, które przed nimi postawiliśmy? Malfoy ma imponujące moce. Nie możemy zatrzymać go przed trzecią próbą. Musi stawić czoła wyzwaniu, tak jak każdy nierozpoznany.
-Ale Urielu, to jest ryzykowne. Jego moce mogą wpłynąć na równowagę w piekle,niebie i akademii!
-Musicie zaufać procesowi. Malfoy jest ważnym elementem w tej równowadze. Poza tym, to od niego zależy, jak wykorzysta swoje moce.
-Nie możemy na to pozwolić,to zbyt niebezpieczne.
-Każdy nierozpoznany ma swoją rolę do spełnienia. Malfoy został wybrany, by stawić czoła trudnościom. Musimy zaakceptować tę decyzję.
-Co jeśli to skończy się katastrofą? Dodała Veridia z widoczną frustracją w głosie.
-Nie zawsze możemy przewidzieć przyszłość. Musimy zaufać wewnętrznemu potencjałowi każdego ucznia. Próba odbędzie się dziś wieczorem czy wam się to podoba czy nie.
Rozmowa z Urielem była rozczarowująca. Musiałyśmy teraz podjąć decyzje, które miałyby wpływ na naszą przyszłość.
Stojąc przed biurkiem Uriela z frustracją i przerazeniem malowały się na naszych twarzach. Wiedziałyśmy, że musimy podjąć własne kroki, by ochronić równowagę w piekle.
-Veridia, musimy działać samodzielnie. Nie możemy polegać na akademii ani na Urielem.
-Masz rację. Malfoy jest jak bomba, gotowa eksplodować, a my musimy zminimalizować szkody.
Wyruszyłyśmy w niepewną podróż, gdzie każdy krok był ryzykowny. Nasze przerazenie motywowało nas do działania, gdyż widziałyśmy, że piekielna równowaga jest na krawędzi chaosu. Po ogłoszeniu decyzji Uriela, szkoła tonęła w ciszy i niepewności. Głośne korytarze, które kiedyś tętniły życiem, stały się spokojne. Beztroskie byty teraz siedziały pozamykane w swoich pokojach, każdy z lękiem przed nadchodzącym nieuniknionym wydarzeniem.
Podwórko, które zwykle roiło się od energii, teraz było puste i ciche. Widmo niepewności i strachu unosiło się w powietrzu, sprawiając, że nawet piekielne istoty zastygały w oczekiwaniu na to, co przyniesie przyszłość. Szkoła, która kiedyś była miejscem ożywionej aktywności, teraz tonęła w cieniu lęku.
***

dead destinyWhere stories live. Discover now