Rozdział 2

18.5K 928 382
                                    


 Wychowankowie domu Salazara.


W Malfoy Manor rozległ się niecierpliwy głos Blaise'a Zabiniego, który czekał w przestronnym holu, aż jego najlepszy przyjaciel w końcu raczy zejść na dół. W końcu szczupła sylwetka Malfoya pojawiła się u szczytu schodów.

– Idę, jak byś nie zauważył – odpowiedział trochę zirytowany blondyn. Od samego rana jego przyjaciel prowadził go od sklepu do sklepu. Robienie zakupów nie należało do ulubionych zajęć Draco. Blaise chciał ukończyć siódmy rok nauki w Hogwarcie, zależało mu, aby w końcu się usamodzielnić, a dobre wykształcenie miało zagwarantować mu odcięcie się od toksycznej matki. Z kolei Draco miał zupełnie inne motywacje, młody arystokrata nie dbał ani o swoje wykształcenie, ani o dyplom ukończenia szkoły – robił to wyłącznie dla matki. Odkąd Vodemort zginął, a ojciec chłopaka został zamknięty w Azkabanie, wszystko się zmieniło. Narcyza zaczęła kłaść nacisk na edukację syna. Po upadku Czarnego Pana rodzina Malfoyów nie była już tak dobrze kojarzona jak wcześniej, kobieta uświadomiła sobie, że Draco mógłby mieć trudności w znalezieniu pracy, tym bardziej, jeśli nie ukończy szkoły. Zawsze najważniejsza dla niej była rodzina. Młody Malfoy nie chciał robić problemów i zgodził się na powrót do Hogwartu, choć nie było mu to na rękę. Wojna go zmieniła, a pewne wydarzenia wciąż nie pozwalały mu zasnąć.

Draco prawdziwy szok przeżył, gdy sowa przyniosła list z Hogwartu. Draco Malfoy, były śmierciożerca, został prefektem naczelnym. Szybko zrozumiał, dlaczego, takie wyróżnienie nie miało nic wspólnego z jego wynikami w nauce, które swoją drogą, były bardzo dobre. McGonagall razem z listem przysłała listę warunków, pod którymi może wrócić do Hogwartu. Miał pełnić funkcję prefekta, aby, jak o określono w liście "nauczyć się współpracy i odpowiedzialności." Było to coś w rodzaju drugiej szansy, na szóstym roku również pełnił funkcję prefekta i najwyraźniej dyrektorka postanowiła wręczyć mu odznakę i w tym roku. Ten fakt w ogóle mu się nie podobał, nawet pomijając tę idiotyczną listę, po prostu nie chciał dzielić dormitorium z Granger. Draco był święcie przekonany, że to właśnie szlamowata przyjaciółka Pottera zostanie drugim prefektem naczelnym. Podzielił się swoją teorią z Blaisem, ale ciemnowłosy chłopak zachował się, jakby w ogóle go to nie obeszło. Zabini cieszył się na powrót do Hogwartu, ale Malfoy nigdy nie lubił tej szkoły.

Zszedł po schodach do salonu. Blaise już tam na niego czekał.

– Nie rozumiem, dlaczego musimy iść dziś na te cholerne zakupy, przecież do szkoły idziemy dopiero za sześć dni – narzekał Draco.

– Daj spokój. Marudzisz jak moja ciotka Efezja – zbeształ go Zabini. Gdy wychodzili, przypomniał sobie o jeszcze jednym istotnym fakcie:

– Zaprosiłem też Pansy – rzucił niby od niechcenia szatyn, kątem oka zerkając na Malfoya. Draco stanął w pół kroku.

– CO?! Zabini, kurwa mać! Wiesz, że nie znoszę, jak mi się wiesza na szyi i zdrabnia moje imię albo używa tego durnego pseudonimu który wymyśliłeś na czwartym roku...

– Daj spokój, Smoku – Blaise specjalnie zaakcentował to przezwisko, przez co Draco obrzucił go spojrzeniem bazyliszka. Ciemnowłosy Ślizgon niezrażony, kontynuował:

– Pansy to już całkiem inna osoba. Z resztą nie wiem, czy zauważyłeś, ale odpuściła sobie ciebie już w zeszłym roku.

– Mhm, już to widzę – mruknął Malfoy, na co ten drugi tylko przewrócił oczami. Ta informacja sprawiła, że Draco nie mógł, a raczej nie chciał, dostrzec żadnych pozytywów tego dnia. Uznał go za stracony. Aportowali się spod Malfoy Manor i wylądowali przed bankiem Gringotta.

Dom Salazara zwariował {slow burn}Where stories live. Discover now