Pierwsza krew.
Niedzielne popołudnie zapowiadało się bardzo leniwi, Hermiona odrobiła wszystkie zadania domowe i zaszyła się z książką w sypialni. Chciała odpocząć od Malfoya. Cały ten spokojny obrazek się rozmył wraz z pojawieniem się jej współlokatorki. Ginny wpadła do sypialni, jakby gonił ją rozwścieczony hipogryf. Rozpięła szybko suwak kurtki i cisnęła ją na podłogę. Hermiona siedziała w osłupieniu, po chwili odważyła się odezwać:
– Co się sta..
– NIC NIE MÓW!!! – wrzasnęła nastolatka, odwracając się do przyjaciółki. Hermionę zamurowało. Zmarszczyła brwi i odłożyła książkę. Spojrzała z wyrzutem na Ginny, Gryfonka miała wypieki na twarzy, a w oczach dało się dostrzec groźne iskierki. Ginny zamrugała kila razy i spojrzała na przyjaciółkę. Zrobiło jej się głupio.
– Przepraszam, nie chciałam tak... To znaczy... Eh... Przepraszam, okej? – powiedziała, rzucając się na łóżko. Gapiła się w sufit. Hermiona wstała ze swojego łóżka i usiadła obok przyjaciółki.
– Co tym razem zrobił? – zapytała Granger, próbując nadać surowość swojemu głosowi. Ginny westchnęła przeciągle i obróciła się na lewy bok. Wtulając się w nogę Hermiony.
– Pokłóciliśmy się.
– Tyle to wywnioskowałam z tych wrzasków. O co poszło? – zapytała Hermiona, bawiąc się włosami zdołowanej koleżanki. Nie mogła uwierzyć, że para już zdążyła tak się pokłócić. Wydawało jej się, że między Ginny a Blaise'm wszystko dobrze się układało. Może nawet za dobrze...
– Powiedział, że robię aferę z niczego, że jestem dziecinna i psychiczna.
– Ale...
– Ale nie mogę znieść tego, że on flirtuje z każdą laską w szkole! A jak go widzę z tą całą Daphne to mam ochotę trafić ją zaklęciem między oczy.
– Ale... Oni tylko rozmawiali, prawda?
– No jak na nich wpadłam, to Blaise szeptał jej coś na ucho. Ugh, nienawidzę, że jest takim kobieciarzem.
– Nie oceniasz go zbyt surowo?
– Nie wiem, nie ufam mu.
– To po co to wszystko? Nie myślisz, że zeszliście się za szybko?
– Pewnie tak.
– Szczerze mówiąc po tej aferze z listami, myślałam, że będziesz trzymać go na dystans. – Zapadła cisza, a Ginny biła się z myślami. Nie wiedziała, czy powinna przyznać się przyjaciółce... Wyplątała się z jej uścisku i usiadła na łóżku ramię w ramię z Hermioną.
– Znasz to powiedzenie: przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej? – Hermiona nie odpowiedziała, bo dotarło do niej, że związek jej przyjaciółki jest dla obu stron tylko jakąś grą, pokręconą zabawą, z której miały płynąć niezrozumiałe dla panny Granger korzyści.
– Ginny to jest chore – powiedziała z niesmakiem, nie patrząc na przyjaciółkę. Młodsza Gryfonka westchnęła.
– Nie chce się kłócić – powiedziała w końcu Ginny – Ale nie chcę, żebyś mnie oceniała. Ta relacja jest pokręcona, ale jestem ciekawa jak to wszystko się skończy.
– Żebyś tylko nie żałowała – powiedziała rzeczowo panna Granger, swoim surowym tonem. Teraz naprawdę zaczynała się martwić.
– Czy Blaise wie, że nie traktujesz go poważnie? Że to tylko jakaś twoja gra?
YOU ARE READING
Dom Salazara zwariował {slow burn}
FanfictionMalfoya i pannę Granger nie łączyło absolutnie nic wyjątkowego. I może ich chłodna relacja taką by pozostała, gdyby dom Salazara zwyczajnie nie zwariował! Nierozważny związek Ginny Weasley, pełna namiętności relacja Harry'ego ze Ślizgonką, specyfi...