Rozdział 5

12.2K 875 72
                                    

 Ekspres Londyn-Hogwart. 


Hermiona i Draco wrócili do swoich przedziałów. Żadne z nich nie było zadowolone z ustaleń dyrektorki, oboje wiedzieli, że wspólne obowiązki jedynie zaostrzą ich konflikt. Gryfonka była zła na McGonagall, dziewczyna nie rozumiała dlaczego rada pedagogiczna uparła się na wspólne dormitorium w ich przypadku. Nie od dziś było wiadomo, że Granger miała personalny konflikt z Malfoyem. Hermiona wiedziała, że nadchodzący rok będzie dla niej ciężki, same przygotowania do OWUTemów z pewnością pochłoną większość jej czasu, w dodatku mnóstwo nowych obowiązków, związanych z odznaką prefekta, a teraz jeszcze Malfoy... Gryfonka czuła się przytłoczona.

– Już jestem – powiedziała, wchodząc do przedziału. Jej przyjaciele siedzieli na kanapach i rozmawiali o czymś zawzięcie, nawet nie zauważyli, gdy Gryfonka weszła do środka i usiadła obok Ginny. Jedynie Ron posłał w jej stronę ciepły uśmiech.

– Na pewno możesz coś zrobić, spróbuj chociaż porozmawiać z McGonagall. Przecież my tam nie wytrzymamy, sam wiesz, że to się źle skończy – Ginny mówiła z takim przejęciem, że aż dostała czerwonych wypieków na policzkach. Posłała Harry'emu błagalne spojrzenie. Brunet czuł się nieswojo, jego dziewczyna ostatnio wywierała na nim sporą presję.

– O czym mowa? – zapytała Hermiona. Odpowiedział jej Harry, wyraźnie zdenerwowany:

– Ginny chce żebym pogadał z McGonagall w sprawie waszego dormitorium. Tak, jakbym miał jakiś wpływ na tą decyzję. – Hermiona uniosła wysoko brwi. Wieści szybko się rozchodzą...  Pomyślała. Nie zdążyła nawet podzielić się z przyjaciółmi złymi wiadomościami, a owa trójka już dyskutowała nad rozwiązaniem problemu. Rozumiała, dlaczego Ginny wpadła w panikę.

– Ja już próbowałam przekonać McGonagall, obawiam się, że nic z tego. – Hermiona bezradnie wzruszyła ramionami. Ginny wyraźnie się zmieszała.

– Widzisz?  Nic nie mogę zrobić! – Harry podniósł głos. On również czuł się niekomfortowo z całą sytuacją, na prawdę chciałby pomóc dziewczynom, ale miał związane ręce.

– Dobra, nie krzycz – fuknęła Ginny. Stresowała się tym wszystkim, nie tylko sprawą dormitorium, ale przede wszystkim jej zamiarami wobec Harry'ego. Z każdym dniem panna Weasley coraz bardziej czuła, że jej związek z Potterem nie ma żadnej przyszłości.

– Ej – Ron uniósł ręce nad głowę – Uspokójcie się, decyzji McGonagall nie zmienimy, ale to nie znaczy, że wszystko stracone. Myślę, że po prostu na stałe zagościcie w pokoju wspólnym Gryfonów – powiedział, przeżuwając czekoladową żabę. – A ty Hermiono i tak spędzisz dziesięć miesięcy w bibliotece – dodał półżartem, co wywołało uśmiechy na twarzach pozostałych.

– Nie martw się Ginny. Jeśli chcesz powiem McGonagall, że będę mieszkać sama – zaproponowała Hermiona, jednak wolałaby, żeby Weasley z nią została. Ginny była wspaniałą przyjaciółką, mimo że dziewczyny diametralnie się różniły.

– Żartujesz? Nie zostawię cię tam, ktoś musi pokazać tym frajerom, gdzie ich miejsce  – odpowiedziała dumnie Ginny i wszyscy zgodnym chórem wybuchli śmiechem.

Atmosfera znów zrobiła się przyjemna. Hermiona wyjęła książkę i zajęła się lekturą, nikt już nawet nie miał siły tego skomentować. Ron miał właśnie jej przypomnieć, że rok szkolny się jeszcze nie zaczął, ale dał sobie spokój. Pozostała trójka zajęła się Quidditchem, wszyscy byli podekscytowani ich ostatnim rokiem w szkolnej drużynie. Harry i Ginny przystąpili do omawiania nowej taktyki, podczas gdy Ron tworzył na szybko listę potencjalnych kandydatów do nowej drużyny. Rudzielec wiedział, że Gryffindor będzie miał braki w nadchodzącym sezonie. W atmosferze podekscytowania upłynęła reszta podróży.

Dom Salazara zwariował {slow burn}Where stories live. Discover now