Rozdział 7

13K 743 284
                                    


 Pokój Życzeń.


Draco siedział na kanapie w swoim dormitorium. Nie jest twoje. Jak zwykle musiał sobie o tym przypomnieć. Blaise jako współlokator zajmował połowę sypialni i salonu, nie mówiąc o łazience. Jak tylko Granger wyjdzie ze Skrzydła Szpitalnego to na czwarte piętro sprowadzą się również dwie Gryfonki. Draco nie był przyzwyczajony do dzielenia się, tym bardziej jego przestrzenią osobistą.

Dormitorium było urządzone bardzo przytulnie, oczywiście Ślizgon tego nie doceniał, miał gdzieś wystrój, tym bardziej, że nie był to jego prywaty pokój. Przejścia strzegł portret średniowiecznego rycerza, kiedy tylko podało się hasło, portret przesuwał się, ukazując duży salon. Naprzeciwko wejścia stała czerwona kanapa, spokojnie mogła pomieści nawet cztery osoby, już pierwszego dnia Zabini doszedł do wniosku, że mebel jest bardzo wygodny. Sofa stała tyłem do drzwi. Na ścianie przeciwległej do wejścia umieszczony był kominek, teraz zgaszony. Zaraz obok leżał stosik drewnianych pni, pociętych w ćwiartki. Do kanapy dostawione były również dwa fotele i masywny dębowy stolik. Podłoga była wyłożona panelami z ciemnego drewna, jedynie kremowy dywan stanowił jasną plamę na tle drewnianego odcienia gorzkiej czekolady. Po lewej stronie od drzwi mieściła się sypialnia Draco i Blaise'a. Zaraz obok były drugie drzwi, prowadziły do łazienki. Co prawda łazienka nie była duża, ale wystarczała Malfoyowi i Zabini'emu. Zawsze mogli skorzystać z ogromnej łazienki dla prefektów, która również znajdowała się na czwartym piętrze w końcu korytarza. Na wschodniej ścianie stał potężny regał na książki. Sięgał samego sufitu i w połowie zapełniony był opasłymi tomami. Na tej samej ścianie znajdowały się dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do sypialni Gryfonek, a drugie do łazienki. Draco stwierdził, że połowę z biblioteczką odda Granger, a tą z barkiem zatrzyma dla siebie i Blaise'a. Oczywiście barek nie był wyposażony, ale w tym momencie to była najmniej istotna sprawa. Młody Malfoy nie mógł się uwolnić od widoku Pansy i Granger na podłodze w tym cholernym przedziale. Od trzech dni próbował sobie przypomnieć kim był mężczyzna z pociągu, ale w głowie miał tylko strzępki informacji. Oczywiście odbył już bardzo nieprzyjemną rozmowę z Aurorami prowadzącymi śledztwo w tej sprawie. Na samą myśl o pracownikach Ministerstwa, przypomniał mu się posmak Veritaserum. Zupełnie potrafił sobie uzasadnić atak na Granger, ale Pansy? Malfoy zachodził w głowę, co ona ma z tym wspólnego.

***

Ginny i Blaise dyskutowali w Skrzydle Szpitalnym. Wszyscy byli ciekawi tożsamości mężczyzny z pociągu i Ginny nie mogła uwierzyć, że Ślizgoni niczego o nim nie wiedzą. McGonagall powiedziała im tylko, że Ministerstwo bada sprawę, a podejrzany został złapany. Zabini podejrzewał, że jeden z popleczników Voldemorta.

– Mówię ci, to musiał być jakiś Śmierciożerca.

– Ale to nie ma sensu, po co atakowałby Parkinson, przecież ona jest czystej krwi i chyba jej rodzina miała jakieś powiązania z...

– Pansy jest pół-krwi – poprawił Gryfonkę Blaise i zaraz dodał: – Może Pansy próbowała mu przeszkodzić?

– Niby w czym? Jak na moje oko, to Hermiona znalazła Parkinson, a nie odwrotnie.

– Oczywiście, przecież Gryfoni zawsze są bohaterami – prychnął Ślizgon.

– Nie o to mi chodziło – spojrzała na niego spode łba. –Po prostu stan tej waszej księżniczki Slytherinu jest gorszy niż stan Hermiony, więc musiała dłużej być pod działaniem Cruciatusa.

– Nie mów o Pansy „księżniczka" – warknął Blaise, Gryfonka uśmiechnęła się lekceważąco.

– A co? To twoja dziewczyna?

Dom Salazara zwariował {slow burn}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora