Rozdział 5

10.2K 838 255
                                    

Rozdział 5

W przypadku Setha nie byłam pewna, czy omdlenie miało jakikolwiek związek, z moimi nowymi zdolnościami. Teraz wiem już na pewno, że jednak to jest tego powodem. Pierwszy raz widzę Xandera, owładniętego ślepą furią. Czuję, jak jego myśli krążą w mojej głowie. Niemal od razu rozumiem powód, jego złości. Xander jest zazdrosny, a targająca nim żądza niemal pali go od środka. Zawsze mnie chciał. Zawsze chciał poczuć mój smak. Fakturę mojego ciała. Chciał posiąść moje serce, duszę, ciało. Tylko o tym mógł myśleć, od kilku miesięcy. A teraz zjawia się, jakiś szczeniak i chce mu to odebrać? Po jego trupie.

Moje skronie pulsują od obcych myśli, kłębiących się w mojej głowie. Czuję się jakby ktoś puścił kilka nagrań jednocześnie, przerywając je ciągłym piskiem. Zamykam oczy, ale i pod powiekami widzę jasne światło, które mnie oślepia. Oddycham głęboko kilka razy, ale mój stan nie obchodzi Xandera, który ciągnie mnie za sobą. Jego ręką tak mocno ściska moje biedne, chude palce, że mam wrażenie jakby miały się złamać. Zimno jego ciała przypomina mi, jak dawno nie jadł. Otwieram oczy dopiero, kiedy docieramy do mojego pokoju. Słyszę jego przyspieszony oddech, choć wampiry nie muszą tego robić. Myślę, że w takich momentach po prostu wracają dawne przyzwyczajenia, a w tym wypadku oddech, pomaga na uspokojenie zszarpanych nerwów. Siadam na łóżku, a Xander w tym czasie przemierza mój pokój, stawiając ciężkie i szybkie kroki. Wyobrażam sobie słoneczny dzień, kiedy pojechałam z Shawną i Gabe'm nad Red River. Woda w rzece była ciepła, a bryza owiewała moją skórę, chłodząc nieco rozpalone ciało. Wzdycham lekko, gdy wracam do pokoju z wściekłym wampirem. Mój organizm sam nastawia się na niebezpieczeństwo ze strony drapieżnika. A w tej chwili, jest nim na pewno. Zwieszam głowę, gdy podchodzi do mnie i klęka przede mną, kładąc swoje blade i smukłe dłonie na moich kolanach. Jego dotyk jest zwodniczo delikatny.

- Powiedz mi, Nicole... - zaczyna niskim, poważnym głosem, od którego moje ciało napręża się, jak struna. Jest spokojny. Zbyt spokojny. - Czy chcesz kogoś zabić?

Kręcę szybko głową, patrząc na jego chude, długie palce.

- A chcesz narazić kogoś na niebezpieczeństwo? - szepcze, dodając do swojego głosu nutki szorstkości.

Znowu kręcę głową. Jego lodowate palce chwytają moją brodę i zmuszają, bym spojrzała w jego pociemniałe od gniewu oczy.

- Odpowiedz mi - warczy, przez zaciśnięte zęby. Chcę go odepchnąć, uderzyć nazwać go potworem, ale moje tchórzostwo wygrywa.

- Nie - szepczę ledwie, ale mój głos i tak wydaje się ściśnięty przez emocje. Jego ręce zaciskają się na moich kolanach, niebezpiecznie mocno.

- To dlaczego do kurwy nędzy, spotykasz się z tym psem?! - krzyczy, a jego uścisk się wzmacnia. Do moich oczu napływają łzy, ale strach nie jest tu uczuciem dominującym. Jestem o krok od wykrzyczenia mu w twarz, że go nienawidzę. Że zniszczył mi życie i, że życzę mu pobytu w piekle. Jednak nie robię tego, a w milczeniu zaciskam pięści z bólu jaki powoduje Xander.

- Krzywdzisz mnie - szepczę, kładąc na jego dłonie moje. - To boli.

Kręci głową i powoli rozluźnia uścisk. Cofam się od razu na środek łóżka, chcąc stworzyć między nami jakąś barierę, chroniącą mnie przed nim. Ale w głębi duszy wiem, że nie ma dla mnie ratunku. On zawsze będzie mi to robił, a ja nie mogę nic na to poradzić. Uczucie bezsilności ogarnia moje ciało, więc pozwalam łzom spływać po moich policzkach, tworząc ślady mojego podłamania. Czy obchodzi go, jak się czuję? Czy obchodzi go moja reakcja, kiedy zobaczyłam go z wampirzycą Kierą, po tym jak skradł mi pierwszy pocałunek? Wątpię, czy jakkolwiek go to poruszyło, że czyje się winny i zawstydzony swoim zachowaniem. Chcę, by cierpiał, jak ja.

BloodstreamWhere stories live. Discover now