Rozdział 17

5.1K 346 73
                                    

- Czy to wszystko? - pyta kobieta siedząca za biurkiem, kiedy kończę moje zeznania.

Tak naprawdę nie dowiedzieli się od nas niczego pożytecznego, ale to nie powstrzymuje ich przed dalszym torturowaniem i drążeniem tego samego od kilku godzin. Jestem już tak zmęczona i głodna, że nie zwracam uwagi na to, co mówi. Mam wrażenie jakby wysłała ze mnie całą moją energię życiową, a była zwykłym człowiekiem.

Pokój do przesłuchań jest zwykłą salą z lustrem weneckim oraz kamerą. Jestem pewna, że jest tu również mikrofon, co wzbudza we mnie niekończące się pokłady niepokoju. Wejścia broni strażnik w ciemnoniebieskim mundurze. Jego zimne, brązowe oczy nie opuszczają mojego ciała od początku przesłuchania.

- Tak, to wszystko - szepczę, nawet na nią nie patrząc.

- Dobrze, tutaj chyba skończymy.

Wstaję z krzesła szczęśliwa, że mogę wyprostować moje nogi. Strażnik prowadzi nas do Alexa, który stoi już na korytarzu, a kiedy mnie widzi niemal natychmiast do mnie podchodzi.

- Nic ci nie jest? - pyta zstroskany, biorąc moją twarz w swoje dłonie.

Oblewam się rumieńcem, kiedy przypominam sobie chwilę spędzone w łóżku. Razem. Alex nalegał, by spać w tym samym łóżku, ponieważ z racji naszego paktu krwi, musiała być to codzienność. Nie widzi nic dziwnego w tym, że dzielimy wspólną przestrzeń.

- Nic mi nie jest - zapewniam cicho, kładąc moje dłonie na jego.

Przez te kilkanaście godzin spędzonych z nim zauważyłam, że czuje się odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za mnie. Nie jestem pewna, czy może unieść na barkach tak dużą odpowiedzialność. Nie chciałam być dla niego niepotrzebnym ciężarem.

Dwóch mężczyzn prowadzi nas przed niekończących się labirynt korytarzy, aż docieramy do szklanej windy. Kiedy do niej wsiadam, prawie krzyczę ze strachu. Ze wszystkich stron winda jest oszklona, w tym podłoga, przez co czuję się, jakbym miała zaraz spać. Alex ściska moją rękę i szepcze na ucho, bym zamknęła oczy.

Nie mam pojęcia, kiedy docieramy  na inne piętro, które bardziej przypomina niesprzątaną od wielu lat piwnicę, niż inny poziom siedziby Stowarzyszenia. Na miejscu czeka na nas pani Maxwell, która z uśmiechem nas wita.

- Dzień dobry, drogie dzieci! Dziś czeka na was niespodzianka - mówi z takim entuzjazmem, że przyprawia mnie o ból głowy.

- Nie sądzi pani, że dość mamy już niespodzianek? - mówi Alex, jego głos wysycony jest ironią oraz pogardą. Wyraża wszystko, co zalega mi na języku.

Mani Maxwell macha lekceważąco ręką, zbywając jego niezadowolenie. Spoglądam ma mojego sojusznika, który w oczach ma tyle nienawiści, że mógłby obdarzyć nią każdą istotę na ziemi. Pod wieloma względami nie można ocenić jego nastroju, co minę ma równie beznamiętną, co strażnicy, którzy nas eskortują.

Ale ja wiem.

Alex jest częścią mojego krwiobiegu.

Czuję to co on, wiem co myśli i czego potrzebuje. A w tej chwili myśli jak dobrze byłoby rozerwać szyję pani Maxwell, by posmakować ciepłej, lepkiej krwi, która tak energicznie pulsuje pod jej skórą.

Moja skóra zaczyna mrowić, a mój wzrok traci ostrość, kiedy coraz więcej bodźców do mnie dociera. Jego furia pochłania mój spokój, a pragnienie wysysa ze mnie życie. Czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła, więc łapię Alexa za ramiona, a on jakby obudzony z transu podtrzymuje mnie przed nieuniknionym upadkiem.

Wtedy to dziwne połączenie między nami znika.

- Nicole? Nic ci nie jest?

W sposóbie w jaki wypowiada moje imię jest coś znajomego. Coś, co każe szukać jakiegoś połączenie w moich nieobecnych wspomnieniach. Ale mój umysł pozostaje pusty.

BloodstreamМесто, где живут истории. Откройте их для себя