Rozdział 7

9.1K 705 108
                                    

Rozdział 7

Wiele razy wyobrażałam sobie, jak to jest być w śpiączce. Myślałam, że pod osłoną snu nie ma nic. Teraz rozumiem, że w czasie mojej nieprzytomności tylko moje ciało nie reaguje. Umysł za to jest, jak najbardziej świadomy. Słyszałam wszytko - szepty mojego rodzeństwa, płacz mamy, krzyk Xandera. Prosił mnie, wręcz błagał bym otworzyła oczy. Ale ja nie chciałam się obudzić. Coś mówiło mi, że tak jest lepiej.

Potem byłam w mgle. Tak bezkresnej i spokojnej, mlecznej otchłani, że czułam się zrozpaczona. Mój umysł chciał coś usłyszeć, zobaczyć. Potrzebował coś poczuć. Kiedy już myślałam, że tak pozostanę, stało się to.

Otwieram oczy. Chwilę zajmuje mi przyzwyczajenie się, do tego światła. Głowa boli mnie niemiłosiernie, a mięśnie odmawiają jakiejkolwiek pracy. Czuję, jak mój organizm budzi się do życia, serce zaczyna bić mocniej. Gorąco rozpiera mnie od środka, a z każdym oddechem czuję, jak moje płuca płoną. Wpadam w panikę, ale objawy tylko się nasilają. Nie umiem nakazać sobie spokoju, nie mogę się ruszyć, nie chcę otwierać oczu.

Lodowata ręka chwyta moje ciało i podnosi lekko, do pozycji siedzącej.

- Cii... Wszystko będzie dobrze - mówi, łamiącym głosem Xander, a ja od razu czuję się pewniej. Świadomość, że możesz liczyć na inną osobę, jest niesamowicie pokrzepiająca. Oddycham głęboko przez chwilę, aż ból w piersi maleje. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Przed chwilą byłam gdzieś indziej, teraz jestem tu - w ramionach wampira. Jestem tak skołowana, że wątpię w prawdziwość rozmowy z Mikaelem. Być może, wydarzyła się tylko w mojej głowie, ale zbyt dobrze ją pamiętam, to było zbyt realistyczne. Spoglądam mętnym wzrokiem na Xandera, ale widzę tylko zarys jego twarzy. Moje oczy bolą, łzawią i swędzą. Pocieram powieki resztkami sił, by odpędzić mgłę. Próbuję coś powiedzieć, ale okropna suchość w gardle mi to uniemożliwia. - Chcesz wody?

Kiwam głową, a potem już nie czuję jego rąk na ciele. Mrugam gwałtownie powiekami, a mój wzrok wraca do normy. Jestem w swoim pokoju, w którym zasnęłam. Próbuję przypomnieć sobie, o której odleciałam. Zasnęłam zaraz po tym, jak Xander zostawił mnie samą. Płakałam przez kilka godzin, a potem po prostu zmęczona, zamknęłam oczy. Byłam wykończona psychicznie i jedyne czego chciałam, to zapomnieć.

Były w moim życiu takie dni, kiedy po prostu traciłam nadzieję na normalne życie. Wtedy z pomocą przychodzili przyjaciele oraz szkoła, bo nic nie sprowadza na ziemię, jak nauka. Mogłam trzymać się tej żałosnej chwili tak długo, jak zdołałam przekonać siebie samą, że wszystko jest dobrze. Tak długo, jak to robiłam pogrążałam się w kłamstwie jeszcze bardziej, i tym bardziej utrudniałam sobie obecną sytuację. Byłam głupia i naiwna, myśląc że mogę być normalna, a Xander może odwzajemnić moja żałosną miłość.

- Proszę - Podaje mi butelkę z wodą, kilka sekund później. Zazwyczaj byłby trochę wcześniej, dzięki wampirzej szybkości, ale wydaje się wykończony. Na jego policzkach widnieją ślady krwi, będące pozostałością po czerwonych łzach. Organizm wampira działa całkiem inaczej niż ludzki, a jedną z nich są krwawe łzy. To do bani, bo za każdym razem trzeba oczyszczać twarz. A Xander? Nawet nie pofatygował się, by umyć policzki. Wygląda jak wrak - sińce pod oczami, wymięte ciuchy, nieułożone włosy. Nigdy nie widziałam go w podobnym stanie.

Biorę od niego wodę, z niemą wdzięcznością. Na początku to piekło, mój przełyk zaciska się, traktując wodę jak intruza. Zachowuje się, jakby zapomniał do czego służy. Po chwili pieczenie ustaje, a ja mogę mówić.

- Dziękuję - odpowiadam schrypniętym głosem. Czuję się, jak po porwaniu przez kosmitów, a potem zderzeniu z ciężarówką. - Ile spałam?

Xander wspina się na moje łóżko i siada obok mnie. Wzdycha ciężko, a jego ciało się odpręża, jakby właśnie opuścił go wielki ciężar. Po prostu siedzi oparty o zagłówek. Zamyka powieki, a słowa które wypowiada, sprawiają, że po jego twarzy znów płyną krwawe łzy.

BloodstreamHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin