Rozdział 23

2.4K 164 34
                                    

Rozdział 23

- Idź sobie - jęczę w poduszkę.

- Nicole, muszę iść do pracy, a ty do szkoły. Wstawaj, już - mówi poważnie Xander, a potem ściąga ze mnie kołdrę. 

Nienawidzę wstawania tak wcześnie, szczególnie, że nie jestem przyzwyczajona do pobudek o 5 nad ranem. Wiem jednak, że Xander o szóstej musi być w pracy. 

- Przecież jest jeszcze wcześnie. 

- Wolę być pewny, że zdążysz wstać do szkoły. No dalej, Nikki. Do końca szkoły zostało tylko kilka tygodni, a ty nadal masz dużo zaległości. 

Wzdycham podnosząc się z łóżka i robię podkówkę z ust, by pokazać mu jak bardzo tego nie chcę. Xander ma całkowitą rację - pomimo tego, że Stowarzyszenie załatwiło sprawę moich nieobecności w szkole, nadal mam wiele do nadrobienia i opuszczanie lekcji raczej nie jest dobrym pomysłem. Mam dobre oceny, ale wiele brakuje mi trochę do zadowalającej frekwencji, która jednak ma całkiem duże znaczenie. 

Odkąd pamiętam Xander zawsze dbał o moją naukę. Zapisywał mnie na dodatkowe kursy, zajęcia pozalekcyjne i płacił za to wszystko, nawet jeśli moja mama uważała, że ona się tym zajmie. Sam jest bardzo wykształconym człowiekiem i wiele razy dawał mi do zrozumienia, że zdobywanie wiedzy jest jednym z tych rzeczy, które bardzo sobie ceni. 

- Znowu gadałeś z moim wychowawcą - stwierdzam, kiedy jestem już ubrana i siadam przy wyspie w kuchni.

- Oczywiście, że tak. Regularnie do niego dzwonię, żeby sprawdzić, czy nie rozrabiasz - mówi, stawiając przede mną owsiankę z owocami i szklankę soku pomarańczowego. 

- Ja zawsze jestem grzeczna! Obawiam się, że nie dam rady tego zjeść. Pierwszy posiłek jem zazwyczaj o dziewiątej. 

- Nie chcę wypuszczać cię bez porządnego posiłku. Spróbuj chociaż zjeść odrobinę. 

- Dobrze, tatusiu - moja wypowiedź ma zabrzmieć ironicznie, ale Xander obraca się w moją stronę z szerokim uśmiechem. 

- Nie wiedziałem, że masz jakiś fetysz, Nicole. Jeśli chcesz możemy rozwinąć ten temat. Przy okazji. 

Czuję jak na mojej twarzy wykwita rumieniec i z trudem przełykam porcję owsianki. Ten facet wie, jak wywołać u mnie zażenowanie. Nie sądzę, że mam jakiś fetysz. No może gryzienie, ale to nie jest coś, czego on nie wie. 

- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie jestem zbyt doświadczona i nie wiem jakie mam fetysze - podkreślam, a on unosi brew, opierając się na swoich umięśnionych ramionach. 

Jego wzrok jest rozbawiony, ale przenikliwy. Prawie jakby chciał czytać mi w myślach. Czuję w brzuchu stado motyli i nie potrafię opanować głośnego westchnienia. 

Lubię na ciebie patrzeć, Kerrington, a ty to wiesz i bardzo dobrze wykorzystujesz ten fakt.

- Ślinisz się, młoda - rzuca ze śmiechem, obracając się, by włożyć naczynia do suszarki. 

- Chyba śnisz. Ja tylko podziwiam ładne widoki. 

- Nie mam ci za złe. Ja też miałem okazję podziwiać i...posmakować wspaniałych rzeczy tej nocy - mruczy, a potem oblizuje ostentacyjnie swoje usta. 

Oficjalnie postanawiam - Alexander Kerrington to moje nowe hobby. 

***

Gdy zajeżdżam do szkoły, znowu ogarnia mnie uczucie beznadziejności. 

Mój świat pełen jest różnorodnych istot i każda z ras ma swoją kulturę, wierzenia, a także upodobania w przeróżnych aspektach życia. Wilkołaki, wampiry, ludzie - ze wszystkimi mam styczność w szkole, na ulicy, w sklepie - są wszędzie

BloodstreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz