Rozdział 22

2.3K 169 36
                                    


Rozdział 21


Uwaga! Rozdział zawiera treści dla dorosłych.


Budzę się w środku nocy, czując jak narastający, pulsujący ból zbiera się za moimi oczami. Zaciskam oczy, kiedy na dobre wybudzam się ze snu, wtulając się bardziej w chłodne ramiona Xandera. Prawie od razu porusza się przy mnie, a potem podnosi się, pociągając mnie za sobą. 

- Co się dzieje? - pyta cicho, gładząc mnie po głowie. 

- Boli mnie głowa - odpowiadam, a potem syczę na dźwięk pisku w moich uszach. 

- Dzieje się z tobą coś nie tak, Nicole. Tabletki przeciwbólowe pomagają? 

- Nie - szepczę z drżącym oddechem. 

Ból jest okropnym zjawiskiem. Rzadko go miewam, ale jestem raczej z tych hedonistycznych istot, które lubią sobie ulżyć w cierpieniu za wszelką cenę. Dlatego też nigdy nie stronię od tabletek przeciwbólowych. Niestety ostatnimi czasy nie pomaga nic, oprócz psychotropów, które dostałam od psychiatry. 

- Masz na to jakieś tabletki od lekarza? 

- Tak, ale nie wzięłam ich ze sobą. Nie wiedziałam, że zostanę na noc - mówię, czując jak mój rumieniec narasta. 

To prawda. Jadąc do Xandera, nie wiedziałam, że nasz rozmowa pójdzie aż tak dobrze. Cieszę się natomiast, że do niczego większego między nami nie doszło. Nie jestem gotowa, by wyjść poza moją strefę komfortu, ale wiem, że prędzej czy później nie wytrzymam i zrobię coś głupiego. I przyjemnego. 

- Dam ci trochę mojej krwi - postanawia, wstając z łóżka. 

Chwilę później w pokoju robi się jasno, a ja mogę zobaczyć prawie nagiego Alexandra Keringtona. Staram się nie gapić na jego przepiękne, atletyczne ciało, więc próbuję skupić uwagę na jego zmierzwionych włosach. 

Chyba umarłam i jestem w niebie - stwierdzam, widząc jego przepiękną twarz.

Zanim jednak zdążę się otrząsnąć z tej przecudnej wizji, czuję jak Xander łapie mnie za biodra i sadza na kolanach. 

- Nie chcę. Nie masz czegoś mocniejszego w tej twojej torbie? - pytam, nie chcąc pić jego krwi. 

Po naszym związaniu nigdy tego nie zrobił. Starałam się jak najbardziej unikać spotkań z nim, kiedy byłam chora, więc nie miał okazji w ten sposób mi pomóc. Jakoś nie przekonuje mnie myśl o piciu krwi. Zważywszy na fakt, że nie jestem wampirem, to chyba bardzo naturalna reakcja. 

- Mam midanium, ale nie zamierzam ci tego dawać. Kiedy lek przestanie działać, znowu rozboli cię głowa - odpowiada, wplatając rękę w moje długie włosy. - Poczujesz się o wiele lepiej. Obiecuję. 

Wzdycham, wiedząc, że ma rację. Kiwam w końcumgłową, zgadzając się na jego propozycję. 

Nie pamiętam jak smakuje jego krew. Tak się składa, że kiedy ostatnio ją piłam umierałam, więc to chyba całkiem logiczne, że nie zastanawiałam się nad jej walorami smakowymi. 

Patrzę na niego, przegryzając ślinę, kiedy wbija swoje ostre, długie kły w nadgarstek. Wiem, że stara się zrobić jak najgłębszą ranę, by nie zasklepiła się zbyt szybko. Prawie od razu przyciska sączącą się szramę do moich ust, a ja nieśmiało rozchylam usta, by pozwolić chłodnej krwi na wślizgnięcie przez usta. 

BloodstreamWhere stories live. Discover now