Porządki

4.8K 317 68
                                    

Steve

Z rana, pierwsze co zrobiłem zaraz po wstaniu, to była panika. Nie wiedziałem czemu, ale spanikowałem, że przez całą noc leżałem razem z brunetem, na dachu i może to nic, gdybym tylko leżał, to ja leżałem na nogach bruneta. Drugie co zrobiłem, to zszedłem na dół i zrobiłem standardową jajecznice. Spojrzałem na zegarek. Było trochę po 10, jak kończyłem robić śniadanie. Usiadłem przy wyspie kuchennej i jak zwykle przygotowywałem się na narzekanie bruneta i pomoc w sprzątaniu po wczorajszej imprezie. Zresztą nie było tak źle, z tego co widziałem do tej pory. Bywało gorzej, o wiele gorzej.

Po jakiś pół godziny, jak zdążyłem już się ogarnąć usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach ( czyt. Tony z kacem).

-Jajecznica na stole i weź tabletki, które tam położyłem- krzyknąłem z łazienki.

-Dzięki.- odpowiedział tylko Tony idąc do kuchni i robiąc o co poprosił blondyn.

Tony

Po zjedzonym śniadaniu przygotowanym przez blondyna, poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Nie czułem już się tak do dupy, jak zaraz po wstaniu, ale wciąż miałem straszny ból głowy, ale przecież nie wypiłem dużo, można powiedzieć, że jak na mnie to wypił tyle co nic. Wyszedłem i zobaczył Rogersa, bez koszulki odwróconego do mnie tyłem. Mój mózg stał się papką. Nie myślę. Jak seksownie. Odchrząknąłem, bo nie mogłem się skupić na niczym innym, a blondyn nie zdawał się zwracać uwagi na mnie. No i te mięśnie. Blondyn odwrócił się i jak zobaczył mnie wpatrzonego się w niego, od razu zrobił się czerwony. Wziął koszulkę i ją założył.

-Sorry...- był strasznie speszony, a ja dopiero teraz się ocknąłem z transu.

-Yhh... tak.. to ten- odchrząknąłem, bo miałem strasznie zachrypnięty głos i nie wiedział czym było to spowodowane.- zostajesz jeszcze mi pomóc jak zwykle, czy już idziesz?

-A ty co taki jakiś nie taki.- powiedział i się uśmiechnął najpiękniejszym uśmiechem pod słońcem. - W sensie wiesz po tobie spodziewałbym się czegoś w stylu "Pomóż mi", czy coś- zaśmiał się lekko.

-A jakoś tak -odpowiedziałem bez namysłu, bo to standardowa wymówka i to chyba u wszystkich.

-No, okkk... zostanę i Ci pomogę jak zawsze- powiedział i poszedł do kuchni po ścierki i tak dalej.

Zaczęliśmy od papierków i butelek i  po prostu nie mogłem się powstrzymać od rzucenia papierka w Rogersa.

-Co to miało być?- odezwał się blondyn, a ja na to wzruszyłem ramionami. Steve uśmiechnął się przebiegle i również rzucił do mnie papierek, który akurat miał w ręce.

-Tak chcesz pogrywać? Dobrze.- odpowiedziałem i zaczęła się wojna. Zamiast porządku w pomieszczeniu zrobił się jeszcze większy bałagan, a wszystko skończyło się na błaganiu Rogersa a łaskę, bo go gilgotałem. Jakby ktoś nas zobaczył, to albo by nas wysłał do psychiatryka, albo do przedszkola.

-okk... dobra już- powiedział blondyn przez śmiech.- Naprawdę trzeba tu ogarnąć. - dodał kiedy zobaczył co się działo w salonie, w którym się znajdowaliśmy. Ogarnęliśmy papierki i teraz był czas na umycie podłogi. Oczywiście jak na duże dzieci przystało, skończyło się na tym, że rozdaliśmywodę z płynem i się ślizgaliśmy. Oczywiście byliśmy cali mokrzy, tak jak podłoga, ale przynajmniej było czysto i było dużo śmiechu.

Ten dzień zapadnie mi na długo w pamięć.

C.D.N.

Awww... jest rozdzialik ^^ Wracam do was (czyt. rozdziały co dwa maxx trzy dni^^) Kto się cieszy ?? Tak a pro po jest nowa okładeczka wykonana przez nieziemską Akemmi-chan Dziekuję ^^

Stony - Jak to się zaczeło?Where stories live. Discover now