Steve
Steve dochodził już do laboratorium w którym było widać przez szybę Tony,ego i Bruce'a. Nagle usłyszał, że coś spada, ale w pomieszczeniu nikt nie zwrócił uwagi na dźwięk, w końcu szyby były dźwiękoszczelne. Steve poszedł w stronę dźwięku. Z czasem usłyszał wiązankę przekleństw wydobywającą się dosyć głośno z czyiś ust. Stanął za ścianą, tak, że osoba nie mogła go zobaczyć. Zobaczył czerwony strój, który tylko szybko mignął mu przed oczami, a po chwili drugi.
-Miałeś być grzeczny, Wade.- powiedziała jedna z osób.
-Tak, tak pajączku. - odpowiedział mu drugi.
-Co tu się dzieje?- do pokoju wszedł Fury.
-To Deadpool, ja się z tego omywam. Nic nie zrobiłem- powiedział pierwszy głos.
-No pewnie najlepiej zwalić wszystko na swojego chłopaka.- czerwony machnął teatralnie ręką. W tej chwili Steve postanowił, że wyjdzie, bo nie chciał się narazić na złość Fury'ego, która zapewne by się pojawiła, po tym jak agent odkryłby blondyna.
-Fury. Coulson Cię szukał. Jest w Hangarze. Tak w ogóle, kto to? - powiedział praktycznie na jednym wydechu, ale brzmiał spokojnie.
-To Peter Parker, znany jako Spider-man,-powiedział wskazując gościa w niebiesko-czerwonym stroju.- a to Wade Wilson, czyli Deadpool. -tym razem pokazał wyższego, w czerwono-czarnym stroju, który w przeciwieństwie do pierwszego miał broń.-Prawdopodobnie dołączą do nas.
-Czy to Kapitan Ameryka?!- powiedział człowiek pająk z entuzjazmem. Ściągnął maskę, a oczom Steve'a okazała się młoda twarz. Peter miał brązowe włosy w nieładzie i głębokie ciemne oczy.
-Nie wejdź mu tylko do łóżka. Jesteś mój skarbie. - odpowiedział mu ten drugi... 'Vader! Tak, chyba Vader'. Potem "Vader" podszedł od tyłu do pająka i przyciągnął do siebie.
-Oczywiście, że jestem twój. Cały tylko dla ciebie. - odpowiedział mu Parker i odwrócił się tak, żeby na niego patrzeć.
-Ymmmm... Fury. Hangar. Coulson czeka. Aha i jeszcze pójdę po Tony'ego. - dwójka nowych już nie zwracała na nich praktycznie uwagi. Fury poszedł tylko we wskazane miejsce, a Steve poszedł po bruneta.
Szedł przez korytarz, ale tym razem nie zobaczył go przez szybę od laboratorium. Był tam tylko Banner.
-Nie wiesz może gdzie jest Tony?- powiedział wchodząc.
-Yhhh... mówił coś, że idzie po kawę, czy jakoś tak... a co?- odpowiedział naukowiec nawet nie zaszczycając blondyna spojrzeniem. - W ogóle pogadaj z nim o tym, może Ciebie posłucha, bo jeszcze nigdy nie widziałem, żeby w przeciągu godziny ktokolwiek mógł wypić takie ilości kawy.
-Dobrze- odpowiedział kapitan wychodząc. Poszedł w stronę jedynego miejsca, w którym można było zaparzyć sobie kawę. Po chwili stał już pod drzwiami i je otworzył. Nie spotkał tam jednak bruneta, jedynie Thora.
-Ooo... hej nie wiesz, gdzie jest Tony?
-Nie.
-Była tu Natasha? Miała ciebie znaleźć.
-Nie, jej też nie widziałem, a o co chodzi?
-Znaleźliśmy coś i powinniście to sprawdzić, w sensie ty i Tony. Jak go spotkasz to daj znać, czy coś.
YOU ARE READING
Stony - Jak to się zaczeło?
RandomPierwsza część serii "Stony - Jak to się zaczęło?" Steve Rogers i Tony Stark. Dwa różne światy, dwie różne osobowości. Czy może połączyć je coś więcej niż przyjaźń? Czy to poprawne? Czy to normalne i czy się odważą na kolejne ruchy? Czy się odważą...